Zło nie zawsze ma twarz bandyty. Wywiad z Alicją Skirgajłło
Data: 2025-10-14 13:44:26
– Prawdziwe zło nie zawsze jest oczywiste – często ukrywa się w miejscach, które wydają się bezpieczne i szanowane społecznie, za garniturem pozornej uprzejmości czy sukcesu. Chciałam pokazać, że krzywda może przychodzić w nieoczekiwanej formie, a jej konsekwencje bywają tak samo bolesne jak te jawnie widoczne – mówi Alicja Skirgajłło, autorka książki Na granicy śmierci, otwierającej cykl Never Lost Hope.
Hope ucieka z domu, by wyrwać się spod tyranii ojca, a jednak trafia w jeszcze większe piekło. Twoja bohaterka musi ciągle walczyć o siebie?
Tak, jej życie to nieustanna walka o własną godność – nawet wtedy, gdy wszystko sprzysięga się przeciwko niej; każdy dzień wymaga od niej odwagi, podejmowania trudnych decyzji i odnajdywania siły tam, gdzie wydaje się jej brakować.
Bronks staje się dla bohaterki miejscem walki o przetrwanie. Jakie mechanizmy rządzą tym światem i w jaki sposób wpływają na Hope?
Rządzi nim brutalna hierarchia i prawo silniejszego, które wymusza na Hope hart ducha i uczy ją, że każda decyzja ma wysoką cenę; to miejsce kształtuje w niej czujność, determinację i umiejętność szybkiego oceniania ludzi, a jednocześnie uczy, jak trudno zachować w nim człowieczeństwo
Nathaniel pojawia się w życiu bohaterki jako ktoś równie poraniony. Co sprawia, że ich relacja nie jest prostą opowieścią o ratowaniu siebie, ale czymś dużo bardziej skomplikowanym?
Łączy ich podobne cierpienie, ale każde z nich nosi w sobie inne demony – dlatego zamiast prostego wybawienia ich relacja staje się konfrontacją z własnymi słabościami; wzajemnie wystawiają się na próbę, ucząc się zaufania, ale też odkrywając, że bliskość bywa czasem równie bolesna, co potrzebna.
W powieści mocno wybrzmiewa temat uzależnienia i fizycznej destrukcji. Jakie konsekwencje heroiny dla ciała i psychiki Hope chciała Pani najbardziej podkreślić?
Chciałam pokazać, jak narkotyk powoli odbiera kontrolę – najpierw nad ciałem, potem nad emocjami, aż w końcu nad całym życiem. Tematyka uzależnień interesowała mnie od dzieciństwa do tego stopnia, że wybrałam studia o kierunku pedagogicznym (resocjalizacja), fascynowały mnie mechanizmy destrukcji i sposobu wychodzenia z nałogu, a także przeczytałam całą masę książek i badań poświęconych temu zagadnieniu, by lepiej zrozumieć psychikę i doświadczenia osób uzależnionych.

Rodzina jest tu pokazana w dwóch skrajnych wymiarach: ojciec jako kat i brat jako bezwarunkowe wsparcie. Jakie znaczenie ma ten kontrast dla opowieści?
To właśnie ten kontrast pokazuje, że rodzina może być zarówno źródłem traumy, jak i siłą, która daje nadzieję na przetrwanie; ukazuje też, że więzi rodzinne są skomplikowane i niejednoznaczne – mogą ranić i ratować jednocześnie, a doświadczenia bohaterki uczą ją, że miłość i wsparcie czasem kryją się w najbardziej nieoczekiwanych miejscach.
W książce pojawia się wątek farmy dziadków w Teksasie – miejsca odmiennego od mrocznego Bronksu. Jaką rolę pełni ta przestrzeń w drodze bohaterki?
Farma staje się symbolem utraconej niewinności, ale też miejscem, do którego Hope ucieka, by ocalić w sobie wiarę, że inne życie jest możliwe. To przestrzeń spokoju i prostoty, gdzie może na chwilę odetchnąć od brutalnej codzienności Bronksu, przemyśleć swoje decyzje i odnaleźć w sobie siłę do dalszej walki. Jednocześnie pokazuje kontrast między światem dzieciństwa a dorosłą rzeczywistością, podkreślając, jak bardzo przeszłość kształtuje naszą zdolność do nadziei.
Fragmenty powieści są drastyczne i naturalistyczne. Dlaczego uznała Pani, że to ważne, by pokazać cierpienie Hope bez oszczędzania czytelnika?
Choć książka bywa klasyfikowana jako romans, uważam, że to mylne wrażenie – owszem, pojawiają się w niej momenty romantyczne i sceny sprzyjające bliskości, ale całość należy do nieco innego gatunku. Chciałam pokazać prawdę, surowość i prostotę życia bohaterki, jej codzienne zmagania i dramaty, które nie są zawsze piękne ani wygodne. Tylko w ten sposób można w pełni zrozumieć ogrom cierpienia i siłę walki Hope, a także to, jak cienka granica dzieli momenty nadziei od chwil rozpaczy – chciałam, by czytelnik poczuł tę rzeczywistość razem z nią, bez filtra i złagodzenia.
Mogę powiedzieć, że ta powieść łamie serce, ale też daje nadzieję. W których momentach czytelnik ma według Pani najbardziej poczuć to napięcie między mrokiem a światełkiem w tunelu?
W chwilach, gdy Hope stoi na granicy rezygnacji, a mimo to znajduje w sobie siłę, by pójść dalej – to wtedy najmocniej widać kruchość nadziei. Czytelnik odczuwa wtedy pełną wagę jej zmagań, jednocześnie dostrzegając, że nawet w najciemniejszych momentach istnieje szansa na małe światło – na gest dobroci, chwilę spokoju czy drobne zwycięstwo, które przypomina, że życie potrafi być nieprzewidywalne, a nadzieja czasem pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie.
Zło w książce nie zawsze ma twarz ulicznego bandyty – często kryje się za garniturem. Jak rozumie Pani tę metaforę?
Prawdziwe zło nie zawsze jest oczywiste – często ukrywa się w miejscach, które wydają się bezpieczne i szanowane społecznie, za garniturem pozornej uprzejmości czy sukcesu. Chciałam pokazać, że krzywda może przychodzić w nieoczekiwanej formie, a jej konsekwencje bywają tak samo bolesne jak te jawnie widoczne.

Postać Hope balansuje między chęcią życia a pragnieniem śmierci. Jak chciała Pani, by czytelnik odebrał jej walkę wewnętrzną?
Chciałam, aby czytelnik zobaczył dramatyczny, ale prawdziwy obraz kogoś, kto codziennie stawia sobie pytanie: czy warto jeszcze walczyć, i poczuł, że nawet w najciemniejszych momentach siła do życia może tkwić w drobnych, codziennych wyborach. To opowieść o wytrwałości, nadziei i o tym, że czasem najbardziej heroiczne czyny dzieją się w cichym, wewnętrznym świecie człowieka.
W książce pojawia się wątek zemsty i sprawiedliwości. Czy uważa Pani, że w świecie Hope sprawiedliwość jest w ogóle możliwa?
Sprawiedliwość w jej świecie bywa złudzeniem, ale nadzieja na nią staje się motorem działania i daje bohaterce poczucie sensu. Chciałam pokazać, że nawet, jeśli świat bywa niesprawiedliwy, to ważne jest podejmowanie własnych, moralnych decyzji – to one kształtują charakter i siłę człowieka, a nie zawsze sam efekt sprawiedliwości.
Tom kończy się zaskakującym finałem. Co dalej? Może Pani coś zdradzić?
Historia wcale się nie kończy – w kolejnej części wydarzenia zostaną pokazane z zupełnie nowej perspektywy, a na scenę wkroczą postaci, które rzucą inne światło na znane już wydarzenia. Tajemnice, które przez cały pierwszy tom były skrywane, teraz wychodzą na jaw i całkowicie zmieniają perspektywę bohatera oraz czytelnika. To świat pełen napięcia, emocji i zaskoczeń, w którym nawet najmniejsze odkrycie może przewrócić wszystko do góry nogami. Będą chwile pełne dramatycznych wyborów i emocjonalnej intensywności, ale także momenty nadziei i niezwykłej bliskości – wszystko w sposób nieoczywisty, wymagający od czytelnika odkrywania, co naprawdę jest prawdą, a co tylko pozorami. To historia, w której przeszłość i teraźniejszość splatają się w zaskakujący, wielowarstwowy sposób.
I tak, uśmiecham się trochę, bo wybrnęłam w dyplomatyczny sposób, nie zdradzając tego, co naprawdę się wydarzy… (śmiech).
A zatem – zapraszamy do lektury.
Książkę Never Lost Hope. Na granicy śmierci kupicie w popularnych księgarniach internetowych: