Między trupem a ironią. Wywiad z Małgorzatą Starostą

Data: 2025-05-23 12:17:49 Autor: Danuta Awolusi
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Między trupem a ironią. Wywiad z Małgorzatą Starostą z kategorii Wywiad

– Wiele osób próbuje znaleźć „to coś”, co sprawia, że komedia staje się komedią. Ja też. Poczucie humoru to tak osobnicza i subtelna kwestia, że nietrudno wzbudzić zażenowanie albo niesmak u czytelnika, albo zwyczajnie nie trafić w jego gust. Żeby coś nas śmieszyło, musimy dzielić z nadawcą pewne abstrakcyjne struktury myślowe, skojarzenia, doświadczenia, a to wcale nie jest takie łatwe. Nie jest też łatwo napisać komedię, ja jednak staram się wciąż krytycznie i świadomie podglądać innych twórców i zastanawiać się nad tym, co sprawia, że dany utwór jest zabawny. Lubię zabawy językiem, sarkazm i ironię, a to trochę jak przyprawa dla dania. Staram się więc pisać kryminał, który będzie logiczny i realistyczny, a na żarty pozwalam sobie raczej w warstwie językowej, niekiedy wprowadzam humor sytuacyjny, żeby obniżyć napięcie – mówi Małgorzata Starosta, autorka książki Kto zamawiał denata?

Linda i Jeremi to duet absolutnie nie do podrobienia. Dobrze się bawiłaś, tworząc tak wybuchową mieszankę osobowości, która mimo różnic działa jak dobrze naoliwiona maszyna śledcza?

W tym miejscu konieczne jest sprostowanie. Otóż to nie ja stworzyłam Jeremiego i Lindę, wymyślili ich moi Czytelnicy. Ja jedynie spisywałam pomysły podrzucane mi podczas burzy mózgów na spotkaniu online, które odbyło się trzy lata temu. To społeczność skupiona na moim fanpage’u wpadła na pomysł stworzenia stoickiego lekarza sądowego i szalonej blogerki-historyczki. Uważam, że moi czytelnicy wykonali fantastyczną robotę, ponieważ to właśnie kontrasty między bohaterami napędzają akcję, podobnie jak konflikty, bez których nie byłoby tak wesoło.

W powieści Kto zamawiał denata? wprowadzasz nas w świat rezydentów domu spokojnej starości, która – umówmy się – w tym wypadku spokojna jest tylko z nazwy. Seniorzy to niewyczerpane źródło inspiracji?

O, zdecydowanie! To wyjątkowa grupa społeczna, bogata w mądrość, doświadczona na wielu frontach i nie mająca już żadnych oporów przed mówieniem prawdy bez względu na to, czy będzie ona bolesna, czy nie. Miałam trochę do czynienia z seniorami, ponieważ wychowywałam się w rodzinie wielopokoleniowej, w dodatku dość dużej, mogłam więc trochę popodglądać i podsłuchać, czego odzwierciedlenie znalazło się w książce. Uwielbiam tę zgryźliwość i złośliwość, jest idealnym tworzywem do komedii, co już wcześniej doskonale wykorzystał choćby Jacek Galiński, ale w pewien sposób także Agata Christie.

Twoje drugoplanowe postaci to nie tylko tło – to pełnoprawni bohaterowie z krwi i kości. Czy masz jakiś osobisty sentyment do któregoś z nich?

Moi sztandarowi policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu wpisali się na stałe do kilku serii komediowych, a to dlatego, że naprawdę ich lubię, a – co najważniejsze – lubią ich moi czytelnicy. Zresztą bohaterowie drugoplanowi to chyba moja słabość i zazwyczaj daję im więcej interesujących cech lub zachowań niż prawowitym protagonistom. Może dlatego, że ja wszystkie postaci uważam za równorzędny budulec opowieści.

Ważne są u Ciebie wątki historyczne i tajemnice z przeszłości. Jak wygląda Twój proces researchu – czy to właśnie od tych smaczków zaczyna się fabuła, czy to raczej dodatek do głównego wątku?

W przypadku tej serii zawsze zaczynam od tytułu, a następnie szukam miejsca i zagadki historycznej. Interesują mnie obiekty na Dolnym Śląsku – szczególnie takie, w których wydarzyły się niezwykłe, a nawet szokujące rzeczy. Biorąc pod uwagę, że życie elit niemieckich było bardzo burzliwe, jest w czym wybierać. Ogromną pomocą przy wybieraniu miejsc, a tym samym wątków historycznych, są monografie Marka Gaworskiego – biografa pałaców, zamków i rezydencji na Śląsku. Od tego właśnie zaczynam: przeglądam jego książki, a gdy znajduję coś, co chwyta mnie za serce, pogłębiam wiedzę i obmyślam, jak połączyć współczesność Lindy i Jeremiego z tajemnicą z przeszłości.

Linda to postać, która jednych zachwyca, innych przyprawia o palpitacje serca – również tych po drugiej stronie kartki. Jest w niej coś z Ciebie? (śmiech)

Bardziej niż ze mnie jest w niej sporo z córki mojej przyjaciółki, która jest rówieśniczką Lindy. To wcielony żywioł i niezwykle wdzięczny obiekt do podglądania. Oczywiście, pannie Miller zdarza się cytować moje myśli i poglądy, ale temperament mam zdecydowanie łagodniejszy i jestem bardziej introwertyczna.

Język Twojej prozy jest niezwykle elastyczny – potrafisz z humorem przeskakiwać od komedii do scen pełnych napięcia. Czy właśnie to jest siła dobrej komedii kryminalnej?

Wiele osób próbuje znaleźć „to coś”, co sprawia, że komedia staje się komedią. Ja też. Poczucie humoru to tak osobnicza i subtelna kwestia, że nietrudno wzbudzić zażenowanie albo niesmak u czytelnika, albo zwyczajnie nie trafić w jego gust. Żeby coś nas śmieszyło, musimy dzielić z nadawcą pewne abstrakcyjne struktury myślowe, skojarzenia, doświadczenia, a to wcale nie jest takie łatwe. Nie jest też łatwo napisać komedię, ja jednak staram się wciąż krytycznie i świadomie podglądać innych twórców i zastanawiać się nad tym, co sprawia, że dany utwór jest zabawny. Lubię zabawy językiem, sarkazm i ironię, a to trochę jak przyprawa dla dania. Staram się więc pisać kryminał, który będzie logiczny i realistyczny, a na żarty pozwalam sobie raczej w warstwie językowej, niekiedy wprowadzam humor sytuacyjny, żeby obniżyć napięcie.

W tej części Jeremi wydaje się być wyjątkowo cierpliwy wobec Lindy, choć – jak wiemy – jego granice też bywają testowane. Czy relacja Jeremiego i Lindy ma szansę na to, by się kiedyś w pełni dotrzeć?

Jestem niemal pewna, że Jeremi dotarł już do granic swojej cierpliwości i jeżeli dojdzie do ponownego spotkania tych dwojga, poznamy zupełnie inna twarz przystojnego medyka sądowego. Oczywiście wspólne doświadczenia łączą, nie przewiduję więc, żeby kiedykolwiek mogli się całkowicie znienawidzić, ale może pojawią się między innymi inne uczucia? Kto wie, w życiu wszystko jest możliwe.

Motyw „wracających trupów” i niedomkniętych spraw z przeszłości przewija się w całej serii. Czy dla Ciebie jako autorki ważne jest, by każdy wątek miał swoje dokończenie? A może lepiej zostawić coś bez „zamknięcia“?

Nie jestem maniaczką zamkniętych wątków, czasem wręcz lubię, kiedy pozostają niedopowiedzenia, ale jestem z tym poglądem w zdecydowanej mniejszości. Ludzie zasadniczo lubią zamknięcia, a ja przecież nie piszę dla siebie. Jeżeli jednak chodzi o serie literackie, to każda pozornie porzucona niteczka jest potencjalnym początkiem nowej przygody i bardzo ułatwia planowanie kolejnych fabuł.

Wielu czytelników wraca do Twoich książek nie tylko dla akcji, ale i dla emocji oraz humoru. Czy uważasz, że komedia kryminalna ma dziś ważne miejsce w literaturze rozrywkowej – jako forma oddechu od codzienności?

Mówiąc całkiem szczerze, uważam, że komedia wciąż jest bardzo niedocenionym gatunkiem w literaturze. O dziwo te filmowe czy sceniczne bardzo dobrze sobie radzą, ale z nieznanego mi powodu polski czytelnik omija powieści komediowe szerokim łukiem. Sytuacja nieco się poprawiła w ciągu ostatnich pięciu lat, ale to nadal jest kropelka w morzu i do sukcesu daleko. Spójrzmy choćby na listy bestsellerów albo wyniki badań czytelnictwa – kryminał goni kryminał, a komedie w ogóle nie są wymieniane.

Trzeci tom serii z Jeremim i Lindą to już kawał wspólnej drogi. Czy planujesz kolejne ich przygody, czy może czas odpocząć od tej wybuchowej pary?

Nie mówię, że to koniec, ale też nie jestem w stanie powiedzieć, kiedy wrócą na scenę. Muszę porozmawiać z Markiem Gaworskim (śmiech).

Książkę Kto zamawiał denata? kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.