Zaglądając między szwy materii. Wywiad z Anną Robak-Reczek
Data: 2025-04-22 15:40:09 | artykuł sponsorowany
– Pisanie jest szkiełkiem, dzięki któremu można lepiej poczuć, poznać rzeczywistość – mówi Anna Robak-Reczek, autorka książki Melafiry – opowieści wymykającej się gatunkowym schematom. W rozmowie pisarka zdradza, jak codzienność związana z medycyną zaowocowała pomysłem na powieść związaną z klątwą Ondyny, jak bazaltowa skała stała się metaforą ludzkich emocji i dlaczego nie lubi wyjaśniać wszystkiego do ostatniej kropki. Melafiry to opowieść o winie, pamięci i czasie, który ma swój pomysł na siebie.
fot. Marcin Aniszewski
Gaja cierpi na Klątwę Ondyny, rzadką chorobę genetyczną. Jak wpadłaś na ten oryginalny pomysł?
Przez słowa. Od lat pracuję w branży związanej z medycyną, moją codziennością są nazwy chorób i terapii. A są to solidne, przykładne nazwy. Szczytem fantazji są w nich nazwiska. To poważne tematy i to ma odbicie w nazewnictwie. I w tym wszystkim klątwa Ondyny, która potoczną nazwę zaczerpnęła ze starego mitu. Mit jest pełen właściwego boginiom okrucieństwa. Choroba okazała się nie mniej okrutna. Szukałam informacji o niej, naukowych i pisanych przez rodziców chorych dzieci, jakby w niej kumulowały się wszystkie moje macierzyńskie lęki o zdrowie mojej córki. A że moim sposobem na oswajanie lęków jest pisanie, to mamy Gaję i klątwę Ondyny.
Niezwykle intrygujący jest tytuł Twojej książki! Opowiesz o nim więcej?
Melafiry to określenie na skałę wylewną, zwaną też paleobazaltem. Lubię skały, lubię kamienie, a ciemny bazalt darzę szczególną sympatią. Moim alternatywnym pomysłem na studia była geologia. Jako nastolatka miałam nawet coś w rodzaju mini kolekcji, z bazaltami, granitami i łupkami.
Melafiry są niepozorne i najczęściej kończą jako kruszywo na podkładach kolejowych. Ale mogą kryć w sobie ciekawe i bogate wnętrze.
Wiele scen w Melafirach rozgrywa się na tle lasu i ruin dawnych gospodarstw. To dla Ciebie dodatkowi, równie ważni bohaterowie?
To raczej obserwacja. Dolny Śląsk, okolice, o których piszę w tej książce mają sporo takich opuszczonych miejsc. One przyciągają moją uwagę, chcę znać ich historię. Czym były? Co doprowadziło do ich końca? Co z dawnego życia zostało w ruinach? Czy da się usłyszeć echa przeszłości?
Ksawery decyduje się zamieszkać na odludziu z chorą córką. Czy to wyraz jego determinacji, czy raczej ucieczka przed światem?
Pozostawiłabym odpowiedź na to pytanie czytelnikom i czytelniczkom. Jestem bardzo ciekawa, jak zinterpretują pomysł Ksawerego na życie.
Łukasz znika w lesie na kilka godzin… Ale czy na pewno? Jaką rolę w Twojej powieści odgrywa czas?
Czas i przestrzeń mają w tym lesie, na tym konkretnym wzgórzu swój pomysł na siebie, niezależny od ludzkich sposobów na ich mierzenie. Zwłaszcza, że nasze pomysły na to, czym jest i jaki jest czas wydają się cokolwiek niedoskonałe.
Melafiry to dla Ciebie bardziej thriller psychologiczny, powieść obyczajowa czy realizm magiczny? Muszę przyznać, że znakomicie łączysz gatunki.
Bardzo dziękuję. Mam w sobie bunt przeciwko przypisywaniu książek do konkretnych gatunków. Jak mówi hasło wydawnictwa PulpBook – liczy się opowieść. Nieważne, do czego ją zakwalifikujemy. Może dlatego mieszanie gatunków przychodzi mi naturalnie.
Leo ma skomplikowaną relację z macierzyństwem – nie jest matką, a jednak Ksawery widzi w niej przyszłą opiekunkę dla Gai. Z jakim problemem właściwie mierzy się Leo?
Leo czuje, że zawiodła jako opiekunka i nie chce już tej roli dla siebie. Nasz wewnętrzny pojemnik na uczucia ma ograniczoną pojemność, a w tym Leo najwięcej jest wyrzutów sumienia i żalu. Nie ma już miejsca na zbyt wiele innych uczuć.
W Melafirach można dostrzec elementy realizmu magicznego. Wplecenie go w fabułę to duże wyzwanie dla twórcy?
Cóż, wręcz przeciwnie – zwłaszcza, że wychowałam się na fantastyce. Zaglądanie między szwy materii jest bardzo naturalne. Andrzej Stasiuk na pewnym spotkaniu autorskim powiedział: Ja, proszę pana, piszę fikcję literacką. Ja mogę stworzyć każdy świat. I ja to zdanie uznaję za swoje motto, tylko dodaję: ten świat musi być przekonujący, żeby osoby czytające w niego weszły, uwierzyły.
W codziennym życiu wybieram mędrca szkiełko i oko, twarde dowody i dane poparte badaniami. Ale pisanie jest o czymś innym. Jest szkiełkiem, dzięki któremu można lepiej poczuć, poznać rzeczywistość.
Zakończenie książki pozostawia wiele pytań. Myślisz o kontynuacji Melafirów? Jakie masz plany literackie?
Nie planuję ciągu dalszego Melafirów, opowiedziały już to, do czego zostały powołane. Cenię otwarte zakończenia, a nie lubię wyjaśniania wszystkiego do ostatniej kropki i przecinka. Ufam czytelnikom i czytelniczkom, że znajdą przyjemność w opowieści, która szanuje ich inteligencję i nie podkreśla wniosków i interpretacji jak w opracowaniu lektury szkolnej.
Literackie plany? Są zawsze. Powiem może tak: jeśli spodobają się Wam Melafiry, to pozostańmy w kontakcie. Na pewno pojawi się coś nowego.
Powieść Melafiry kupicie w popularnych księgarniach internetowych: