Recenzja z bloga: zatraceni w kartkach
Tej recenzji boję się naprawdę. Dlaczego? Myślę, że jeśli przeczytacie książkę, to sami zrozumiecie…
„-Adam, biegnij! Nie daj im się złapać!- próbuję krzyczeć, ale słowa więzną mi w gardle. […]-Bądźcie przeklęci… przeklęci… zabiliście mojego brata, zniszczyliście nam życie… PRZEKLINAM WAS!”
Wszyscy wiemy jak wygląda sytuacja w Syrii, prawda? A jeśli nie wie, to chociaż się orientuje. Ta książka opowiada historię czternastoletniego Adama, który widzi świat w różnych barwach.
Tak naprawdę każdy człowiek, każda emocja ma inny kolor. Świat postrzega trochę inaczej. Na samym początku książki pokazuje siostrze obraz, który jak ona twierdzi, jest taki sam jak każdy inny, ale według Adama jest inaczej. Jego obrazy różnią się kolorami. Jeden namalował pastelowymi odcieniami a inny wyrazistymi barwami.
Miałem wrażenie, że chłopiec może jest na coś chory psychicznie, albo był nękany kiedykolwiek, mimo że książka ani razu o tym nie wspomina. Po prostu Adam nie lubił, kiedy ktokolwiek go dotykał, nie patrzył ludziom w oczy itp.
Adam ma problem ze sobą. Wszystko bierze dość na serio. Była taka sytuacja np., że kiedy lekarz wyszedł od kobiety z Sali powiedział „Niech spoczywa w pokoju” a chłopak myślał, że ta kobieta śpi i musi wypocząć. Powiem szczerze, że nie raz popłynęły mi po policzku łzy, kiedy czytałem tą książkę.
Jest mi naprawdę ciężko o niej pisać a co dopiero mówić. Po prostu tak głęboko do mnie dotarła, że żeby przekazać co ona niesie, trzeba ją osobiście przeczytać. Jest w niej tyle bólu, tyle cierpienia dziecka wrzuconego w przebieg wojny, które nie miało wyboru, że aż trzeba się zatrzymać. Czytając „Chłopca z Aleppo, który namalował wojnę” świat się dla mnie zatrzymał. Wyobraziłem sobie cienką granicę między mną a Adamem i Yasmine. Wystarczyłoby wyciągnąć tylko rękę, złapać go i przytulić, ale on jest oddalony o kilkaset kilometrów. Za daleko, żeby go dotknąć.
A potem czas rusza. Widzę uśmiechnięte twarze znajomych z klasy, ktoś śpiewa „sto lat”, inni siedzą w rogu i uczą się do sprawdzianu. A ja? Podświadomością jesteś w Aleppo, ale tak naprawdę siedzę na ławce w szkole. Masakryczne.
Nie powiem. Ta książka może nie jest dla wszystkich, może nie każdy ją dokończy, ale każdy musi przynajmniej wiedzieć o jej istnieniu i kiedy będzie gotowy otworzyć ją i zobaczyć świat oczami Adama. Chłopca, dla którego wojna to przypadek a dla jego siostry krwawa rzeź.
Po przeczytaniu książka wydaje się być przesiąknięta empatią jaką włożyliśmy w zrozumienie chłopaka. Powiem szczerze. Nawet nie chciałem się wczuć w jego sytuację. Bałem się, że nie dałbym rady. I tu przychodzi kolejna rzecz. Współczesność. Co mamy zrobić? Przyjąć imigrantów, czy nie? Historia Adama jasno stawia nas w sytuacji, że powinniśmy. W końcu takich jak Adam jest wielu. Jednak z drugiej strony, skąd wiadomo, że osoby nie podszywają się pod takich jak Adam, żeby przeprowadzić zamach?
Nie chcę poruszać tutaj spraw politycznych. Każdy ma inne zdanie i trzeba to zrozumieć. Jedni są za inni przeciw. Nie neguje tego. Wręcz przeciwnie. Różnorodność jest dobra. Jednak konsekwencje danych decyzji odbiją się na całym kraju.
Podsumowując.
„Chłopiec z Aleppo, który namalował wojnę” to bogata historia Adama, który nadał szarej wojnie kolory. Sumia Sukkar opisała tą historię tak dokładnie, jakby była świadkiem naoczny całych wydarzeń. Przez tą historię szczęka opada z wielkim „Wow” podziwu.
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2017-07-05
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
Liczba stron: 312
Tytuł oryginału: The Boy From Aleppo Who Painted the War
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Zuzanna Buczek
Dodał/a opinię:
Sebastian Adamczyk