Choroba

Autor: BrunoKadyna
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

– Heluniu, cioteczko najdroższa.

Mam jakieś trzy gramy kryształów haledoiny, to całkiem niezły zapas i kupa szmalu, bo nie ma droższego narkotyku. Jednak najważniejsze jest to, że ten naprawdę przenosi w inny wymiar. To nie jest zwykły haj. Nie wiem, czy ktoś to odkrył, czy robią jakieś badania, ale Hela otwiera jakiś portal i autentycznie przenosi świadomość do innego świata. Nie znam nikogo, kto to bierze, oprócz mnie. Paweł mówił, że tylko dla mnie to ściąga.

Niestety trochę kopie zdrowie. Ciało nie jest przystosowane do odrywania jaźni i przenoszenia do innego wymiaru, to za każdym razem duży wstrząs. Dlatego chcę się przenieść do Marty raz na zawsze i już nie męczyć organizmu podróżą ani serca rozłąką. Ukochana też cierpi, kiedy mnie przy niej nie ma.

– Już za chwilę, malutka.

Odwijam kawałek folii i urywam, formuję małą cebulkę, w którą wsadzę rurkę. Otwieram woreczek i wrzucam do foliowego kokonu pierwszy kryształek, potem zaciskam folię na szklanej rurce.

Zafunduję sobie dziś porządny długi pobyt. Nie muszę już oszczędzać, skoro jutro Paweł załatwi mi Heli ile trzeba. W końcu będzie czas na zwiedzenie świata Marty. Ciekaw jestem, jaka jest ziemia w jej wymiarze, jak bardzo różni się od tego nędznego padołu tutaj. To, co widziałem do tej pory, wydaje się rajem.

Potrzebuję dziesięciu gramów, żeby przenieść się na zawsze, to pewna ilość i ponad pięć tysięcy złotych. Trzy już mam, na resztę wezmę chwilówkę.

– Będziemy już zawsze razem.

Będę mógł Marcie wszystko wytłumaczyć, przestać ukrywać prawdę o tym, czego używam, żeby z nią być. Na razie boję się, że uzna mnie za narkomana, ćpuna, tak jak ludzie tutaj by uznali, i mogłaby zwyczajnie mnie zostawić. Świat jest podły, pełen niezrozumienia.

– Paweł cię rozumie. – Uśmiecham się. – Nie, nie rozumie. Chodzi mu tylko o szmal.

Przekręcam i wciskam kurek kuchenki, gaz zaczyna płonąć. Jedną ręką trzymam nad płomieniem łyżkę, na niej aluminiową cebulkę z zawiniętym kryształem. Nie grzeję bezpośrednio folii, bo lubi się przepalić. Zaciśnięta jest na końcu szklanej rurki, którą trzymam w drugiej ręce. Haledoina rozpuści się, jak żywica i zacznie parować. Nie trzeba niczego dodawać, tak jak do heroiny.

Biorę w usta rurkę i wciągam cały opar. Wiem już ile go będzie z takiego kawałka kryształu. Jak są za duże, kruszę je, żeby móc wciągnąć wszystko na raz i nie marnować. Za drogie to jest, żeby puścić bokiem choć małą strużkę.

Po chwili biorę kolejny kryształ, a potem jeszcze trzy. Ponad dwa razy więcej niż zwykle. Będę miał dziś dla Marty dużo czasu.

Idę do łóżka, zanim Hela zacznie działać. Już kładąc się czuję, jak obejmuje umysł, zaraz zacznie go teleportować.

Robi się niesamowicie kolorowo, bardziej niż zwykle.

– Marta.

Jest mi cudownie błogo. Czuję ciepły podmuch. Nie leżę już w zasyfiałej norze. Wciągam świeże morskie powietrze, czuję trawę pod głową i pod dłońmi. Otwieram oczy, oślepia mnie jasność. Unoszę się na łokciach. Zaczynam widzieć kształty, znów jestem w raju, słyszę szum morza w dole i mewy. Żadnego miasta, żadnej cywilizacji. Błękit nieba jest nieprawdopodobny, a trawa tak soczyście zielona, że zawsze skubnę źdźbło i zjem. Jestem ubrany na biało, w lekki len, zawsze tak samo.

Widzę ją! Stoi i patrzy na mnie, jest blisko krawędzi urwiska, tam gdzie zawsze się spotykamy. Wiatr rozwiewa jej czarne włosy i białą sukienkę, tak samo cienką, jak moje ubranie. Powiedziała kiedyś, że wie, kiedy do niej przychodzę.

Miłość mnie rozpiera i z radości natychmiast czuję mrowienie w całym ciele i w kroczu. Dobre stare pożądanie.

Wstaję i ruszam do niej, a ona do mnie.

 


Do mieszkania Bartka wchodzi jego matka. Dał jej kiedyś klucze.

Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
O autorze
BrunoKadyna
Użytkownik - BrunoKadyna

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2024-01-19 08:57:23