Prawdziwa mi³o¶æ 2
Po uderzeniu przez Josha, Jamesa odrzuci³o do ty³u. By³ wkurzony. Pozna³am to po tym, jak zaciska³ rêce w piê¶ci. Wygl±da³ jakby zaraz mia³ mu oddaæ, ale z³apa³am go za ³okieæ.
- James, nie rób tego.- powiedzia³am. Nie chcia³am, ¿eby mia³ k³opoty.- On nie jest tego wart.
Przyjrza³ siê mojej twarzy i siê skrzywi³. Widzia³am, ¿e sam ze sob± walczy. Pos³a³am mu swoje spojrzenie typu "Rób, co mówiê". Opu¶ci³ bezradnie ramiona.
- Jeszcze siê policzymy.- wysycza³ do Josha. Wtedy zaci±gnê³am go do budynku i opatrzy³am mu twarz.
- Do wesela siê zagoi.- powiedzia³am dla pocieszenia.- Tylko teraz ma³o która dziewczyna na ciebie spojrzy.- za¿artowa³am. Mia³am przeczucie, ¿e teraz bêdzie przyci±ga³ wiêcej dziewczyn.
- Zale¿y mi tylko na jednej dziewczynie.- powiedzia³, a ja zmarszczy³am brwi, ale siê nie odezwa³am. Moje serce ca³y czas bi³o, jak szalone.
Mój telefon zadzwoni³. Kate. Mam wra¿enie, ¿e o czym¶ zapomnia³am.
- Hej, Kate. Co tam?
- Gdzie ty do diab³a jeste¶? Zaraz zaczynaj± siê lekcje, a mia³a¶ mi wyt³umaczyæ angielski!
Przeklê³am.
- Przepraszam. Zaraz bêdê. Mia³am ma³y problem z Joshem.- wyt³umaczy³am. Spojrza³am na zegarek. 7:54 cudownie.- pomy¶la³am. Bêdê musia³a biec, ¿eby zd±¿yæ wyt³umaczyæ Kate angielski. Przeklê³am Josha w my¶lach.
- Poradzisz sobie?- zapyta³am z nadziej±.
Kiwn±³ g³ow±.
- Dziêki.- powiedzia³am i ruszy³am biegiem do szko³y.
- Co ci siê sta³o?- zapyta³a Katherine.- Wygl±dasz jak siedem nieszczê¶æ.
- Wow. Ty to umiesz poprawiæ humor.- mruknê³am.- Mia³am ma³y problem z Joshem, bo wiesz rzuci³am go i teraz mu odwala, ale to temat na pó¼niej. Dawaj ten angielski.
Pobie¿nie wyja¶ni³am jej dwa czasy. Nie tak to zaplanowa³am, ale nie mia³am wiêcej czasu. Modli³am siê, ¿eby wreszcie to zda³a. T³umaczenie jej angielskiego to jak walenie grochem o ¶cianê.
- Jak ci posz³o?- zagadnê³am po lekcji.
Wzruszy³a ramionami.
- Zobaczymy za tydzieñ.- powiedzia³a wymijaj±co.
- Przepraszam. Wiem, ¿e ci obieca³am, ¿e ci pomogê. Zawali³am.
- To nie twoja wina.
- Owszem moja. Powinnam by³a jako¶ inaczej to zaplanowaæ.
- Jane! Nie obwiniaj siê. Nie zbawisz ca³ego ¶wiata.
- Tak, ale...
- To tylko angielski. Wyluzuj.
- Ale...
- Jane! Przejmujesz siê bardziej moimi ocenami ni¿ ja.- powiedzia³a ze ¶miechem.
- Jeste¶ moj± najlepsz± przyjació³k±...
U¶miechnê³a siê.
- A, wiêc wreszcie rzuci³a¶ tego debila. Moje gratulacje.
- Czy wszyscy bêd± mi gratulowaæ?
- Mo¿liwe.- mruknê³a Kate.
- A gdzie Callie?
Kate wzruszy³a ramionami.
- Nie widzia³am jej dzisiaj.
- Nie pisa³a, ¿e jej nie bêdzie.- powiedzia³am zdziwiona.
- Znasz Callie. Pewnie siê spó¼ni.
Roze¶mia³am siê.
- Tak, masz racjê.
Callie wpad³a na 5 lekcjê.
- Ej, laski!- zawo³a³a.- Nie zgadniecie, co siê w³a¶nie sta³o.
- Masz lepszego newsa ni¿ to, ¿e Jane rzuci³a Josha?
- Nie no co ty! Wreszcie!- powiedzia³a.- Sorki, kochana, ale nie pasowali¶cie do siebie. Jeste¶ dla niego za dobra.
U¶miechnê³am siê.
- Co to za nowina?
- Aa to. Pod szko³± stoi jaki¶ facet.
- No i co z tego?
- To, ¿e w³a¶nie patrz±c na niego pomy¶la³am o tobie i uwa¿am, ¿e bêdziecie razem cudownie wygl±daæ.- powiedzia³a.
- Callie, nie szukam ch³opaka. Dopiero, co zakoñczy³am jeden dramat, nie chcê nastêpnego.
- Josh by³ idiot±, a ten facet wygl±da na spoko go¶cia.
Westchnê³am.
- To nie jest dobry pomys³.- powiedzia³am.- Zreszt± skoro stoi pod szko³± na pewno na kogo¶ czeka, nie uwa¿asz?
Wzruszy³a ramiona.
- Mo¿liwe.- przyzna³a.- Ale mówiê wam, jakie ciacho, gdybym nie by³a zakochana w Ericu ju¿ bym siê za niego bra³a.
Przewróci³am oczami.
- Jeste¶cie niemo¿liwe.- powiedzia³am.- Ale za to was kocham.
- Chod¼, Jane. Obczaimy tego przystojniaka. Jestem ciekawa, jak wygl±da ch³opak dla którego Callie mog³aby straciæ g³owê, gdyby Eric j± rzuci³. Co rzecz jasna siê nie stanie. Oboje jeste¶cie w sobie po uszy zakochani.- westchnê³a z rozmarzeniem.