Przerwane dzieciństwo.

Autor: oleczka31
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Baśka  już przed wojną miała ukochanego  – Stefka. Poznała go na lekcjach fortepianu, na które chodziła.  Jego mama prowadziła sklepik spożywczy. Pewnego dnia zrobiła rzecz niewybaczalną… Z uśmiechem na ustach zwróciła uwagę Niemce, która systematycznie robiła u niej zakupy.

-  Tak długo już pani tutaj mieszka, dlaczego nie mówi pani  po polsku? – spytała. Miała tego pytania żałować do końca życia. Niemka nie odpowiedziała nic, ale nie zapomniała…Wkrótce potem wybuchła wojna. Niemieccy okupanci zalali Polskę. Nadszedł czas zemsty. W ciągu tygodnia, jej młodszy syn – Stefan, został wywieziony do Dachau – obozu koncentracyjnego. Mściwa Niemka uderzyła w jej najczulszy punkt, syna, młodziutkiego chłopca,Stefka. Wiedziała, że  należał do harcerstwa. To wystarczyło. Pobyt w obozie, warunki jakie tam musiał znosić oraz eksperymenty medyczne jakie na nim przeprowadzano, spowodowały,  że miał ogromne problemy ze zdrowiem. Do końca życia chodził z przekrzywioną w lewo głową. Tylko matka mogła tego dokonać. Uratować go. Poruszyła niebo i ziemię. Nie wiadomo jak tego dokonała, ale Stefek wrócił do domu…  Wiedziała, że szczupły chłopiec  w obozie  długo nie wytrzyma. Kiedy Niemka zobaczyła  go na ulicy, złożyła donos na jego matkę,która trafiła do innego obozu koncentracyjnego, gdzie  dotrwała do 45 roku i oswobodzenia więźniów przez Rosjan. Ona także chorowała do końca swojego życia.

Lubiłam schodzić piętro niżej, do sąsiadki – krawcowej. Jeszcze przed wojną, jako mała dziewczynka, stukałam do jej drzwi. Zawsze miała dla mnie schowanego cukierka… a skrawki materiałów, które pozwalała mi zabierać, były bajeczne: różnej grubości, kolorowe, wzorzyste cudeńka. Szybko nauczyłam się szyć z nich bluzeczki i sukienki dla lalek.

 Żyłam  wówczas w cieniu sióstr i mamy. W naszym  mieszkaniu co chwilę mieszkały inne osoby. Najdłużej rodzina z parteru, która pewnego dnia znalazła się na podwórku wraz ze swoim dobytkiem. Zwyczajnie, ich mieszkanie spodobało się pewnemu Niemcowi…. Mama , bez namysłu zabrała całą rodzinę do nas. Do końca życia byli mamie wdzięczni. Po wojnie zamieszkali w Gdyni, gdzie zapraszali ją do siebie  przez około 30 lat.

Wieczorami, wraz z mamą prułam  stare swetry, potem robiłyśmy  na drutach skarpety i rękawice. Spod naszych  rąk wychodziły cudeńka, bo talentu do tych robótek nam  nie brakowało! Nasze wyroby  mama wysyłała na wieś  Jadwiżyn, do rodziny nieżyjącego już taty.  Oni też jak mogli, pomagali nam. Pamiętam paczki z mąką, a w tej mące ukryte jajka. Jakie pyszne były naleśniki! Lata te pamiętam jako ciągłą walkę o jedzenie i strach przed następnym dniem…

Miałam już 13 lat, kiedy nadszedł rok 1945, a z nim…

 28 stycznia, 1945

Dzień ten na zawsze zapadł w mej  pamięci. Były to 50-te urodziny mamy. Od tygodnia już siedzieliśmy w piwnicy. Światło dawały nam tylko świeczki. Dzień podobny do nocy. Warunki osobliwe… Od tygodnia Rosjanie atakowali nasze miasto, a my z niecierpliwością  oczekiwaliśmy wolności. I ten ciągły strach, że teraz możemy zginąć! Przypadkowo!

Nie zapomniałyśmy jednak o naszej mamusi. Halinka zdobyła dla niej kwiatka – fiołka alpejskiego. Nawet kawę wypiłyśmy. Swą pamięcią  sprawiłyśmy mamie wielką radość. Wzruszona, ukradkiem  wycierała niesforne łzy…Ranek minął spokojnie, ale już około godziny 10.00 zaczęło się piekło. Wtedy był już z nami Stefek. Przez mury piwnicy słyszeliśmy wybuchające granaty, baliśmy się, że lada moment zawali się nasza kamienica. Około 12.00 usłyszeliśmy nietypowe odgłosy: szybkie, wojskowe kroki, niezrozumiałe komendy, hałas powodowany karabinami maszynowymi. Szybko pochowaliśmy się po kątach piwnicy. W strachu,  oczekując w każdym momencie najgorszego, przesiedzieliśmy tak około 3  godzin. Nagle usłyszeliśmy, że walka na górze słabnie i oddala się. Po chwili zszedł do nas żołnierz i powiedział : „swoi”. – Ruscy – krzyknęliśmy. Z radości, że jesteśmy wolni, daliśmy tym żołnierzom to, co mieliśmy najlepszego do jedzenia. Około godz. 17.00 poszli dalej walczyć, kierując się w kierunku Cytadeli. W nocy przyszli do nas pogorzelcy z narożnikowej kamienicy. Dzieliły nas od niej tylko garaże! Nasz dom, podziurawiony jak sito, w każdej chwili mógł ogarnąć ogień…Nie było na co czekać.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
oleczka31
Użytkownik - oleczka31

O sobie samym: Jestem byłą nauczycielką, kocham wiersze - choć piszę tylko do szuflady.
Ostatnio widziany: 2015-01-11 12:32:32