Każdy otrzyma swoją porcję szczęścia. Wywiad z Katarzyną Kielecką

Data: 2019-11-18 11:59:05 Autor: Magdalena Galiczek-Krempa
udostępnij Tweet

– Mieszkamy pod tym samym niebem, to samo nosimy w sercach i tak samo odczuwamy rozpacz i szczęście. Choć życie nie zawsze toczy się sprawiedliwie i jednych traktuje łagoniej, a innym potrafi ostrzej dokopać, jednak jestem przekonana, że każdy ma swój czas na cierpienie i każdy otrzyma swoją porcję szczęścia – mówi Katarzyna Kielecka, autorka książki Pod tym samym niebem. To historia uwikłanej w związek z żonatym mężczyzną Lilki, która pewnego dnia otrzymuje tajemniczy list z zaproszeniem na Wigilię i informacją o pokaźnym spadku. 

Pod tym samym niebem rozgrywają się zarówno ludzkie dramaty, jak i wzruszające happy endy?

Nieustannie. Do tego przydarzają się często naprzemiennie tym samym osobom. Wprawdzie życie nie zawsze toczy się sprawiedliwie i jednych traktuje łagodniej, a innym potrafi ostrzej dokopać, jednak jestem przekonana, że każdy ma swój czas na cierpienie i każdy otrzyma swoją porcję szczęścia.
 
Dlatego, że każdy jest kowalem własnego losu?

Tylko do pewnego stopnia. Jedna z bohaterek mojej książki głęboko w to wierzyła. Ja nie jestem skłonna, by w pełni przyklasnąć tym słowom. Oczywiście w ogromnym stopniu życie zależy od nas, ale nie w stu procentach. Nie można kuć swojego losu z niczego. Potrzeba narzędzi i porządnego kawałka żelaza. Choćby najsilniejsze, puste ręce nie wystarczą. Rzeczywistość, w której dorastały Apolonia Jezierska i jej siostra, była zupełnie odmienna od tej, którą zna Lilka, Kinga czy ktokolwiek z nas. Świat przynosi nam czasem wszelką obfitość, a czasem pozbawia nas podstaw, dlatego walki ludzi o wykucie własnego losu nie można ani porównywać, ani oceniać. Dotyczy to zarówno czasów, w których żyjemy, jak i warunków, jakie dostaliśmy na starcie od rodziców.

Mimo różnic zdarza nam się popełniać te same błędy, bo w gruncie rzeczy jesteśmy tacy sami. Mieszkamy pod tym samym niebem, to samo nosimy w sercach i tak samo odczuwamy rozpacz i szczęście.

Lilka, bohaterka książki Pod tym samym niebem, tkwi w beznadziejnym związku. Chociaż wydaje się być zdroworozsądkową, twardo stąpającą po ziemi kobietą, to jednak dała się omotać żonatemu mężczyźnie, który w dodatku nie uznał ojcostwa nad własną córką...

Jej postępowanie jest częste, typowe i bardzo ludzkie. Człowiek w taki, niekoniecznie rozsądny sposób, broni się przed samotnością, szuka nadziei, chwyta się złudzeń. Mężczyzna, z którym spotykała się Lilka, nie był przecież z gruntu zły. Potrafiła odnaleźć w nim pozytywne cechy i ustawiała je sobie w rządku przed nosem, żeby nie widzieć tego, co mogłoby zmusić ją do rozstania. Robiła to zarówno dla siebie, jak i dla dziecka. Wydawało jej się, że w ten sposób daje córce szansę na odmianę losu, bo wystarczy poczekać i ojciec Neli się zmieni, pokocha je obie i zechce traktować tak, jak powinien. Chciałoby się huknąć na Lilkę, zdrowo ją zbesztać i zmusić do tego, żeby otworzyła oczy, ale z drugiej strony... Szczerze? Pewnie mnóstwo tych besztających i krytykujących w jej sytuacji postąpiłoby tak samo. Wszystko ma swój czas. Lilce potrzebna była odwaga, którą musiała znaleźć w sobie i impuls, który pozwolił jej zadziałać w sposób stanowczy i zdecydowany.

Samotne rodzicielstwo to niełatwe zadanie. Lilka wie o tym doskonale. Alimenty przecież nie zastąpią obecności i uwagi drugiego z rodziców...

Dlatego wciąż się przed tym broni. Uparcie nie chce odbierać dziecku tego, co już i tak zostało mu odebrane na samym starcie. Może niepotrzebnie, może było to naiwne, ale nie oceniajmy jej zbyt surowo. Wiedziała, że Konrad potrafi być troskliwym ojcem. Obserwowała latami jego postawę wobec dzieci, które wychowywał z żoną. Widziała w nim porządnego, inteligentnego i ustawionego życiowo człowieka, który może dać z siebie bardzo dużo, także w sferze emocjonalnej, jeżeli tylko zechce. Tym karmiła swoją nadzieję. Poza tym nie zapominajmy, że on był niezłym manipulatorem i potrafił sterować jej uczuciami. Nie jest łatwo przeciąć takie więzy, gdy człowiekowi doskwiera samotność, a do tego dźwiga ogromną odpowiedzialność wychowywania dziecka.


Tym, co zachwyca w powieści Katarzyny Kieleckiej jest lekkość, swoboda i wiarygodność w prowadzeniu narracji.

- recenzja książki Pod tym samym niebem

List od nieznanej krewnej, informujący o pokaźnym spadku, nie wprawił Lilki w euforię. W przeciwieństwie do innych książkowych bohaterek, które dowiadują się, że niespodziewanie zostały ujęte w testamencie, Lilka nie rzuca wszystkiego i nie rozpoczyna nowego życia z wizją bogactwa i lepszej przyszłości. Raczej podchodzi do tej wiadomości ze sporym dystansem, wręcz odsuwa ją na drugi plan...

Ma swoje priorytety. Dla niej liczy się przede wszystkim Nela i praca. Poza tym Lilka nie bardzo już wierzy w bajki i szczęście, które nagle spada z nieba. Woli proste, codzienne przyjemności od odległych cudów, pisanych palcem po wodzie. Woli pewność od kota w worku. Całą swoją naiwność i nadzieję skumulowała w uczuciach dla Konrada i na nic innego nie wystarczyło jej już miejsca. Zbyt wiele przeżyła rozczarowań. Straciła ukochaną babcię i matkę. Ojca w zasadzie też. Jej życie pełne było zawodów i strat. W takich warunkach trudno o otwartą postawę wobec nowych wyzwań i nowych szans, jakie niesie życie.

Przyjaciółka Lilki nie chce zakładać tradycyjnej rodziny. Nad posiadanie dzieci przedkłada własną wolność. Związek oznacza koniec wolności?

Do pewnego stopnia tak.

Każdy związek, nie tylko małżeństwo, to szereg ustępstw i kompromisów. Bez nich nie da się razem żyć.

Wprawdzie to, co dostajemy w zamian powinno zrównoważyć tę częściową utratę suwerenności, ale nic nie zmienia faktu, że taka perspektywa może niektórych przerażać. Dzieci tym bardziej ograniczają wolność. Dla mnie, jako matki, to oczywiste. Tym bardziej, że w tym układzie nie ma już miejsca na kompromisy. Co najmniej przez kilka pierwszych lat są to wyłącznie ustępstwa i co najmniej częściowa rezygnacja z siebie na rzecz potomstwa. Co nie zmienia faktu, że decydujemy się na ten krok, cieszymy się nim i upatrujemy w nim źródła szczęścia. Nigdy nie żałowałam, że zostałam matką, choć przez długi czas musiałam odkładać własne aspiracje i plany na później. To nie jest sprawa, którą można w prosty sposób wartościować. Gdyby nie moja córka i syn miałabym pewnie więcej pieniędzy, lepszą pozycję w pracy, być może pierwsze moje książki powstałyby już kilkanaście lat temu. Ale czy byłabym szczęśliwsza? Czy tamto, domniemane życie, dałoby tyle siły, satysfakcji, przyjemności? Pisałabym. To akurat prawdopodobne, ale czy lepiej, głębiej, sensowniej? Doświadczenie z bycia w tak bliskiej relacji z drugą osobą, na jaką dają szansę wieloletni związek i rodzicielstwo, jest nie do przecenienia.

By osiągnąć sukces trzeba być wolnym? Nic, ani nikt nie może nas ograniczać?

Absolutnie nie. To punkt widzenia, przy którym upierała się Kinga. Moje opinie znacznie bliższe są poglądów Adama. Choć, oczywiście, jej argumenty nie są pozbawione logiki. Zdarzają się sytuacje, w których lepsza jest wolność niż związek, który opiera się na jednostronnych ustępstwach i przez to zabiera więcej niż musi. Przykładem jest tu Lilka i Konrad. Ich relacja kradła Lilce nie tylko wolność, ale też szansę na sukces i na szczęście. 


Traumy z dzieciństwa zostają z nami na zawsze, kształtują naszą osobowość i determinują nasz stosunek do świata. Jeśli jednak nauczymy się patrzeć przed siebie i widzieć coś więcej niż doznane krzywdy, dawne przejścia mogą stać się naszą siłą, którą możemy wykorzystać w przyszłości

- wywiad z Katarzyną Kielecką o książce Sedno życia

Córka Lilki, Nela, jest osobą wyjątkową. Tymczasem my w codziennym życiu bardzo często zdajemy się uciekać w przeciętność, w to, by się nie wyróżniać, by nie zwracać na siebie uwagi innych, nie prowokować niemiłych komentarzy, krzywych spojrzeń. Co zrobić - jak rzecz ma się w przypadku choroby Neli - gdy nie jesteśmy w stanie „zniknąć w tłumie"?

To trudne, ale znam ludzi którzy radzą sobie z tym fantastycznie. Znacznie lepiej niż ja, chociaż też nie jest mi łatwo wtopić się w tłum. Przeciętność oznacza bezpieczeństwo i czasem każdy z nas tego pragnie, gdy jest zmęczony i ma wszystkiego dość. Najważniejsze, co daje siłę, gdy jest się uporczywie odmiennym, to wiara w siebie, którą możemy budować sami i przy pomocy bliskich. Gdzieś trzeba odnaleźć kontrastową wartość, która zdoła skompensować niedostatek, oswoić kompleksy. Znam ludzi, którym się to udaje. Odnajdują się w sporcie, sztuce, pracy, są świetnymi rodzicami i niezastąpionymi przyjaciółmi. Możemy czuć się wyjątkowymi nie dlatego, że czegoś nam brakuje, bo ten brak staje się po prostu marginalny. Oczywiście nie działa to każdego dnia. Wszyscy mamy chwile słabości i zwątpienia, niezależnie od naszego wzrostu, wagi, zdrowia czy urody. Nie ma w tym nic złego, jeśli jest chwilowe i umiemy sobie z tym radzić.

Przeciętność jest łatwiejsza niż bycie sobą?

Zawsze miałam poczucie, że jestem nieco inna i odstająca od grupy. Cierpiałam i przeszkadzało mi to, a jednocześnie byłam z tego dumna. Jako dziewczynka czy nastolatka wiele razy marzyłam o tym, żeby wyglądać i zachowywać się jak dziesiątki moich koleżanek. To samo lubić i z tym samym się identyfikować. Często starałam się udawać, że taka jestem, czasem nawet z niezłym skutkiem. W końcu i tak zawsze wracałam do bycia sobą, bo mimo wszystko tak się czułam z sobą najlepiej. Do dziś mi się to zdarza. Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Łatwiej się żyje osobom przeciętnym, ale jeśli już się takim nie jest, bycie sobą jest zdecydowanie mniej męczące i daje więcej satysfakcji. Poza tym nie można szanować siebie, jeśli udaje się kogoś innego. A jeśli nie szanuje się siebie, trudno wymagać od innych, żeby nas szanowali.

Miłość to uczucie trudne do jednoznacznego opisania. Jego odcieni doświadczają wszyscy bohaterowie Pani powieści: Lilka, Kinga, Adam. Ale miłość nie tylko łączy, ale potrafi poróżnić najbliższych sobie ludzi i zerwać bliźniacze, siostrzane więzy. Warta jest tego

Miłość nie może nieść z sobą krzywdy, bo traci mnóstwo ze swojej istoty. Z natury powinna być dobra i wzbogacać człowieka, a nie skutkować utratą innej miłości. Niestety, miłość podlega potężnym siłom, potrafi wyprzeć rozsądek oraz logiczne myślenie i ostatecznie prowadzić do czegoś, co jest jedynie rozpaczą. Tak się wpisała w ludzką naturę. Można się nad tym zastanawiać bez końca i wysnuwać teorie, że powinna iść w parze z rozumem, a jednak historia uczy, że jest to często nie do osiągnięcia. Ludzie od tysięcy lat popełniali życiowe błędy w wyniku porywów uczuć i chyba nic tego nie zmieni. Choćbyśmy się starali żyć rozsądnie, może się zdarzyć, że miłość padnie nam na mózg i staniemy się wobec niej bezradni. 

Żeby się do siebie zbliżyć trzeba najpierw od siebie odejść? Spojrzeć na drugą osobę z dystansu, zatęsknić?

To bardzo pomaga.

Czasem dystans daje szansę na przywrócenie w relacji rozsądku. Tęsknota też ma swoją wartość.

Często nie doceniamy czegoś, co mamy non stop na wyciągnięcie ręki. Stąd moje przekonanie, że aby czerpać szczęście z tego, że żyje się dla kogoś, trzeba od czasu do czasu zrobić coś tylko dla siebie. Nabrać oddechu, poczuć wiatr w żaglach, spełnić własne marzenie, zatęsknić i wrócić. Taki chwilowy dystans pozwala spojrzeć na siebie wzajemnie inaczej, okryć coś w sobie na nowo. Nie jest niczym złym, pod warunkiem, że obie strony mają do tego prawo w związku i że taka chwilowa pauza w bliskości nie oznacza nielojalności, zawodu czy zdrady.

A może trzeba być w tym wszystkim też trochę samolubnym? Całkowite poświęcenie drugiej osobie nie wróży dobrze związkowi?

Oczywiście. Trzeba zachować odrobinę siebie dla siebie. Całkowite poświęcenie drugiej osobie nie prowadzi do niczego. Wcześniej czy później sprawi, że z jednej strony rozkwitnie znudzenie, a z drugiej frustracja i rozczarowanie. To przecież nie ma sensu. Nie po to ludzie są we dwoje, żeby osobno całkowicie przestać istnieć. Zawsze uważałam, że pogląd o wspólnocie dusz to bzdura. Jesteśmy różni, choćbyśmy nie wiem jak się kochali i ta odmienność też jest wartością. W związku ludzie powinni się wspierać w indywidualnym rozwoju, a nie zmuszać się do patrzenia w tym samym kierunku.

Czasami w miłości – i w życiu – potrzebny jest „nowy start". Szansa na nowy start pojawia się nieoczekiwanie? I czy musi towarzyszyć jej pierwsza bożonarodzeniowa gwiazdka albo sylwestrowe fajerwerki? 

Nie zawsze taka szansa pojawia się znienacka. Bywa, że ona czeka, a my długo jej nie widzimy albo nie chcemy dostrzec. Nowy start to zawsze ogromny wysiłek (także emocjonalny) i wielkie ryzyko, ale nie musi odbywać się z hukiem. Z pewnością Boże Narodzenie i Nowy Rok to czas, kiedy czynimy podsumowania i sami sobie składamy deklaracje. Wielu ludzi postanawia wtedy, że zmieni swoje życie i gdzieś tam w połowie stycznia czy lutego te postanowienia zakopuje w śniegu. Nie potrzeba fajerwerków i fety. W życiu najważniejsza jest konsekwencja. W powieści autor może sobie pozwolić na to, by doprowadzić czytelnika do takiej granicy, za którą wszystko wygląda już bajkowo. Ale to przecież też żaden pewnik. Jest ryzyko, że bohater zwyczajnie zmarnuje swoją szansę i na nowo skomplikuje sobie życie. To pozostaje wielką niewiadomą, chyba że autora podkusi licho i postanowi napisać kolejny tom książki.

Książkę Pod tym samym niebem kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Avatar uĹźytkownika - mirekka
mirekka
Dodany: 2019-11-22 13:07:35
0 +-

Uwielbiam świąteczne książki! Po tę też sięgnę!  

Avatar uĹźytkownika - emilly26
emilly26
Dodany: 2019-11-19 11:31:07
0 +-

Bądźmy dobrej myśli, że książka się spodoba Czytelnikom. Miło się czytało wywiad z autorką.

Avatar uĹźytkownika - Gandlafpl
Gandlafpl
Dodany: 2019-11-19 00:35:15
-1 +-

To jakaś komunistyczna wizja szczęścia i cierpienia? Każdemu po równo.

Avatar uĹźytkownika - Justyna641
Justyna641
Dodany: 2019-11-18 21:10:24
0 +-

Raczej nie dla mnie.

Avatar uĹźytkownika - Poczytajka
Poczytajka
Dodany: 2019-11-18 20:41:18
0 +-

Chętnie przeczytam.

Avatar uĹźytkownika - slena1098
slena1098
Dodany: 2019-11-18 19:46:04
0 +-

Może dam się skusić. 

Avatar uĹźytkownika - igielka
igielka
Dodany: 2019-11-18 17:08:53
0 +-

Przyjemna książka na prezent i do poczytania.

Avatar uĹźytkownika - martucha180
martucha180
Dodany: 2019-11-18 15:23:25
0 +-

Dam się skusić.

Avatar uĹźytkownika - lenka83
lenka83
Dodany: 2019-11-18 14:56:22
0 +-

Jest o czym poczytać....

Avatar uĹźytkownika - MonikaP
MonikaP
Dodany: 2019-11-18 13:15:44
0 +-

Ciekawa rozmowa.

Książka
Pod tym samym niebem
Katarzyna Kielecka

Warto przeczytać

Reklamy
Recenzje miesiąca
Sekrety domu Bille
Agnieszka Janiszewska
Sekrety domu Bille
Morderstwo z malinką na deser
Monika B. Janowska
Morderstwo z malinką na deser
Witajcie w Chudegnatach
Katarzyna Wasilkowska
Witajcie w Chudegnatach
Déja vu
Jolanta Kosowska
 Déja vu
Freudowi na ratunek
Andrew Nagorski
Freudowi na ratunek
Do roboty!
Katarzyna Radziwiłł
Do roboty!
A wokół nas pomarańcze
Weronika Tomala
A wokół nas pomarańcze
Imperium
Conn Iggulden
Imperium
Meduzy nie mają uszu
Adle Rosenfeld
Meduzy nie mają uszu
Pokaż wszystkie recenzje