Niestety, na wakacje trzeba jeszcze poczekać. Słońce dopiero zaczyna się rozkręcać, rośliny nieśmiało wypuszczać pączki, a i coraz częściej słychać wesołe ptasie trele. Jednakże przed dwoma bohateramiMojego lata z szablozębnym, Antkiem i Ulą, wakacje nie zapowiadają się zbyt zachęcająco - zostali pozostawieni pod opieką nudnej ciotki Larysy, nauczycielki matematyki. Ułożyli nawet o niej niezbyt miłą piosenkę, choć - wbrew pozorom - to poczciwe maluchy:
Na szczęście powyższa dwójka ma niesamowitych przyjaciół, Karola i Nelę (także rodzeństwo), ponadprzeciętną wyobraźnię oraz pomysłowość, której bez wątpienia gotów pozazdrościć im niejeden dorosły. Czwórka przyjaciół na ten krytyczny czas powołuje specjalny sztab kryzysowy, który ma na celu uratowanie wakacji od nudy. Na pierwszym posiedzeniu dzieci rozpoczynają prowadzenie dziennika swojego stowarzyszenia, w którym zapisują sprawy do omówienia i postulaty. Pierwszą ich misją jest odnalezienie właściwego miejsca na bazę i zbudowanie jej.
- (...) Tornado jest przy was lekkim powiewem, łagodnym zefirkiem, przyjazną bryzą...
Zadanie kończy się powodzeniem, choć nie do końca szczęśliwie dla Antka i Uli - dzieci zostają ukarane matematycznymi zadaniami. W kolejnych dniach dzieci podróżują w czasie, hodują owadobójcze rośliny, próbują swoich sił w gotowaniu i garncarstwie, a także zdobywają twierdzę (lodówkę) oraz zajmują się wieloma innymi, równie intrygującymi, czynnościami. Pechowo większość z nich kończy się dla dwójki rodzeństwa kolejnymi, matematycznymi karami. Można pomyśleć, że taki środek wychowawczy raczej zniechęca dzieci do rachunków, które stają się dla nich swoistym koszmarem (tak jest w przypadku Antka i Uli), jednak nic bardziej mylnego. Mojej dzielnej siostrzenicy nie przeraziły te konsekwencje - mała świetnie liczy i lubi pisać cyferki, a więc bawiła ją niechęć bohaterów do matematyki. Sama chętnie rozwiązała zadane przez ciotkę Larysę działania, czym ogromnie mnie zaskoczyła, ponieważ podobne prace domowe odrabia raczej mało chętnie. Widać, Weronika Kurosz ujęła ją tą pozytywną powiastką.
Zresztą nie tylko mojej siostrzenicy spodobało się Moje lato z szablozębnym. Mnie także ujęło na swój sposób i ciężko jednoznacznie napisać mi czym. Może utrzymanymi w szarościach ilustracjami, może kreatywnymi dzieciakami, może niebanalnymi przygodami, może obecnością matematyki, a może samym tygrysem szablozębnym? Ta książeczka ma wiele zalet i poza działaniami matematycznymi, uroczą oprawą graficzną i interesującymi historyjkami oferuje młodemu czytelnikowi wiele pouczeń i ciekawostek - bardzo zabawnych swoją drogą. Moja siostrzenica najbardziej polubiła Antka, ja również.
Weronika Kurosz stworzyła niezwykle wesołą powieść, która (poza oczywistą poprawą humoru) pozwala czytelnikowi choć przez chwilę poczuć zbawienną moc wakacji. Wspaniale przedstawiła świat oczami dziewięciolatka, dzięki czemu dziecko chętnie podchodzi do książki i czyta bez wytchnienia. Uśmiałyśmy się przy niej, porachunkowałyśmy, dowiedziałyśmy nieco o historii i poznałyśmy przepis na żabie udka. Jeśli masz w domu urwisa - to idealna lektura dla Was! Oboje odetchnięcie na dwutygodniowych wakacjach z Weroniką Kurosz. Polecam!