Z burzą przychodzi mrok...
Niebo nad Sandomierzem zaciąga się czarnymi chmurami. Gdy mieszkańcy chronią się przed skutkami nawałnic, policjanci mają ręce pełne roboty. Krwawe rodzinne porachunki, niby codzienna rzecz w pracy komisarza Bruna Kowalskiego, okazują się zapowiedzią niespokojnych czasów.
Kilka pozornie niezwiązanych ze sobą wydarzeń zbija się w jedną burzową chmurę, która wstrząśnie całym miastem.
Wskutek uderzenia pioruna ginie znany sandomierski fotograf. Wkrótce wychodzą na jaw skrywane przez niego mroczne tajemnice. Anonimowa dziewczyna informuje policję, że na peryferiach miasta doszło do morderstwa. Wygląda to na typowe zabójstwo: szwagier zabił szwagra. Jednak po zagłębieniu się w sprawę policjanci odkrywają fakty powiązane z krwawą historią z przeszłości. Komisarz Bruno Kowalski będzie musiał skorzystać z pomocy historyka Krzysztofa Szorcy. Kluczowe dla rozwikłania zagadki okażą się wydarzenia z 1986 roku i śledztwo prowadzone wtedy przez porucznika Mariana Bieleckiego.
Czy miejsca zbrodni, w czasach PRL-u tętniące życiem, a współcześnie opuszczone i zapomniane, są przypadkowe?
Michał Śmielak, autor bestsellerowej 'Osady" i "Miasta Mgieł", zabiera czytelnika w podróż przez Sandomierz sprzed czterdziestu lat. Bezwzględni funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa, zbrodnia bez kary i zaginione skarby przedwojennej szlachty, miłość i nienawiść - to nieodzowne elementy dobrej powieści.
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Data wydania: 2025-04-23
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 400
Burzową chmurą okryta sandomierska ziemia.
Otulona błyskawicą, niczym ciepłym kocykiem.
Zatopiona w mroku.
Śmiercią krwawą odziana.
Ciemna, zdradziecka, nieprzenikniona.
Siała zniszczenie, zawsze tam gdzie zajrzała.
Przyjmowała w swoje ramiona ofiary z radością i otwartością.
Jak matka nowo narodzone dziecko.
Burzowa chmura nadciąga nad miastem.
Przychodzi z powiewem niepokoju i rozlanej krwi.
Bo krew się polała. Wtedy i teraz. Zakopane ciało, PRLowskie porachunki. Ale zginął człowiek. Śmierć zbierała swoje żniwo tak samo w 86, jak i dzisiaj. Wtedy była milicja, bezpieka i kler. 3 władze na 1 ziemi.
Teraz zmieniły się tylko nazwy. Śmierć nadal zbiera to, co posiała. Bo rozsądek poszedł w zapomnienie, kiedy skarby były do rozgrabienia. Nie ważna była profesja, zapomniana godność. Tam kosztowności gubiły człowieczeństwo. Chciwość zawładnęła ludźmi. Pobrudziła ręce, zaorała serce. Nie było skruchy. Nie było żalu. Nikt za grzech nie pokutował.
Komisarz Bruno Kowalski rozpoczyna śledztwo.
Kolejnale zwłoki, szybka sprawa. Szwagier zabił szwagra. Prawie przyznał się do winy. Nie zaprzeczył.
Od uderzenia pioruna ginie fotograf. Na pierwszy rzut oka niewinna ofiara.
Wszystko ma jednak drugą stronę medalu.
Trupy wyrastają kolejno, jak grzyby po deszczu. A tego w Sandomierzu pod dostatkiem. Sprawy zaczynają się komplikować, nic już nie jest takie, jakie się wydaje. Jak zamieszać w sprawie to po mistrzowsku potrafi Michał Śmielak.
Polecam 2 część serii z Komisarzem Kowalskim. Emocje gwarantowane.
Nad Sandomierzem często pojawiają się ciężkie, czarne ale też niebezpieczne chmury, które zwiastują burze. Mieszkańcy szukają schronienia i zabezpieczają swoje rzeczy a policjanci mają ręce pełne pracy. Komisarz Bruno Kowalski prowadzi dość ciekawe i złożone śledztwo, które zamieni się w wielką burze i naprawdę wstrząśnie miastem.
~
Piorun uderza znanego fotografa i powiększa on statystki śmierci od uderzenia pioruna. Wraz z jego śmiercią wychodzą na jaw mroczne sekrety miasta i ich mieszkańców. W tym samym czasie anonimowo zostaje zgłoszone morderstwo, a mianowicie szwagier zanija szwagra. Zwykła zbrodnia możnaby rzec lecz powiazna jest ona z krwawa masakra z lat 80-tych.
~
Komisarz korzysta z pomocy historyka Szorcy, by rozwiązać zagadkę. Kluczowe stają się wydarzenia z 1986 roku i śledztwo z tego okresu prowadzone przez Bieleckiego. Mafią, biskup, tajemnicze samobójstwa i burza. Co wydarzy się w Sandomierzu? Jakie powiązania mają śledztwa obecne i sprzed lat? Czy miejsca zbrodni zostały wybrane przypadkiem? Czy zagadka zostanie rozwiązana?
~
Nie znałam wcześniej twórczości autora ale czytając tę książkę wiem, że warto poświęcić czas na jego historię. Jest to mocny kryminał kryminał, który opiera się na brutalnym morderstwie sprzed 40 lat, które niespodziewanie wróciło i wywołało burze nad miastem. Wszystko co wówczas zostało ukryje i zatajone po woli wypływa na wierzch, jak rzekaz która z czasem zaczyna wyrzucać śmieci. Już od pierwszych stron czuć mroczny klimat całej powieści, a Sandomierz kojarzy mi się od razu ze zbrodnia i "Ojcem Mateuszem".
~
Podobały mi się wplątane wątki historyczne, z aktualnym śledztwem co tworzyło niesamowity klimat i fabułę pełna zwrotów akcji. Podobało mi się też to ciągle napięcie i niepokój w każdej opisanej scenie. Książka mnie pochłonęła totalnie, z każdą przeczytaną strona chciałam więcej. Do końca próbowałam rozwiązać zagadkę i gdy już coś ustaliłam i miałam jakaś podejrzenia to autor ciągle wodził za nos i wychodzili na wierzch nowe fakty.
~
Bardzo zaintrygował mnie sam komisarz Bruno, naprawdę niezły śledczy z niego a połączenie z Panią Prokurator to super duet. Autor na zakończenie dał jasno do zrozumienia, że ta historia jestże będzie miała swoją kontynuację na, która będę czekać niecierpliwie. Ale koniecznie muszę nadrobić poprzednia książkę autora. Wam polecam a zwłaszcza tym co lubią krwawe jatki w książkach ale też uwielbiają dwie mieszane przestrzenie czasowe.
Dziękuję wydawnictwu Skarpa Warszawska za egzemplarz ❤️
"Miasto burz" to drugi tom cyklu "Komisarz Bruno".
Autor malowniczo i obrazowo przedstawia swoje miasto, co może czytelnikom przypaść do gustu. Podobnie było u mnie, jednak jeśli chodzi o wykreowaną historię- ta nie wywołała u mnie wielkiej euforii.
Pierwszy tom - "Miasto mgieł" odebrałem podobnie- wynudził mnie mimo, że ocierał się o motyw "wampiryzmu", który uwielbiam.
Życie przybiera różnych barw. Zaliczamy wzloty i upadki. Bywa, że podnosimy się po bolesnym upadku, czasami wyciągamy wnioski, a czasami trwamy w iluzji.
Z autorami jest podobnie. Potrafią stworzyć książkę życia. Zaś każda kolejna jest przeciętną historią. Mimo, że historia nie przypada do gustu to wielu czytelników patrzy na nią przez pryzmat samego autora przez co czytelnik ma skrzywiony obraz odbierania historii. Oceniają wysoko bo jest to historia wykreowana przez TEGO autora.
Sandomierz nawiedza kolejne zjawisko atmosferyczne. Tym razem jest to tytułowa burza, która ukazuje swoje mroczne oblicze. Tutaj nie można odmówić autorowi talentu- świetny opis zjawiska atmosferycznego. Mogę się pokusić o stwierdzenie, że w tym wypadku słynny "pogodynek" Jarosław Kret, może czuć konkurencję na plecach.
W wyniku groźnego zjawiska meteorologicznego ginie znany fotograf. Takie wypadki się zdarzają. Nikt nie jest w stanie przewidzieć jaki los szykuje nam nieprzewidywalna natura. I może pamięć o ofierze by szybko odeszła w zapomnienie, lecz na jaw wychodzą mroczne tajemnice.
Atmosferę podgrzewa anonimowe zgłoszenie o morderstwie. Chaotyczne, pełne emocji. Wszystko wskazuje na rodzinną sprzeczkę, czego konsekwencją jest śmierć jednego z członków rodziny.
Po głębszej analizie, sprawa staje się wątpliwa. Przeszłość zaczyna odgrywać pierwsze skrzypce, a jej stopniowe odkrywanie przybliża nas do odkrycia prawdy. Dalej nie jest już tak kolorowo.
Nie poczułem zupełnie chemii z wykreowanymi bohaterami. Zabrakło mi gdzieś tego pazura, dzięki któremu autor wcześniej potrafił zarazić czytelnika swoją twórczością. Dialogi momentami odebrałem jako infantylne. A czasami wydawało się mi, że mam do czynienia z odgrzewanym kotletem.
Akcja toczy się na dwóch płaszczyznach. Teraźniejszość przeplatana z okresem PRL-u. Mamy do czynienia z lokalnymi tajemnicami, które powoli zostają odkryte i wchodzą w jedną linię czasową.
Pojawia się wiele elementów, które powodują, że mam wrażenie, że obcuję z literaturą faktu, a nie kryminałem.
Pewne wydarzenia są dość przewidywalne co według mnie psuje całą zabawę.
Pojawia się kilka drobnych błędów. Jednak nie moim zadaniem jest ich wytykanie. Skupiam się wyłącznie na swoich odczuciach- te zaś są mieszane. Książkę nie oceniam jako spektakularne dzieło, a raczej przeciętną historię.
Autor zachwycał mnie swoimi wcześniejszymi historiami, uwielbiałem jego twórczość, czekałem na każdą kolejną książkę - zaś przy analizowanym cyklu mam wrażenie, że autor mierzy się ze spadkiem formy.
Całość skwituję jednym z cytatów:
"Nie czekaj, aż przeminą burze twojego życia.
Naucz się tańczyć w deszczu".
🅢🅣🅔🅥🅔 🅡🅘🅩🅩🅞
"Burza tylko z daleka wydawała się powolna i niemrawa; gdy zbliżyła się do Sandomierza, zaczynała pokazywać swe dzikie oblicze."
"Miasto burz" to klimatyczny kryminał Michała Śmielaka, w którym na tle gwałtownych zjawisk atmosferycznych rozgrywają się dramatyczne wydarzenia. Nastrój napięcia i niepewności spotęgowany jest tu przez naturę, nieokiełznaną i nieprzewidywalną. Niemal wszystkie rozdziały rozpoczynają się komunikatem wystosowanym przez RCB, informującym o przewidywanych warunkach pogodowych. Ponadto w tekście znajdujemy liczne wzmianki na temat zbliżającej się burzy lub bezpośrednie opisy zjawiska. Dzięki temu autor nie daje nam zapomnieć o tym, jaka pogoda aktualnie panuje.
Akcja powieści dzieje się dwutorowo: czytamy o wydarzeniach mających miejsce współcześnie oraz w 1986 roku. Z początku ma się wrażenie, że w żaden sposób nie łączą się one ze sobą, dopiero z biegiem czasu odkrywamy ich punkty styczne. Obie sprawy są zawiłe i wymagają dużego zaangażowania śledczych. Co ciekawe, każdego z prowadzących poznajemy naprawdę dobrze. Na tyle dobrze, że nawet miałam wątpliwości, który z nich bardziej wkradł się w moje łaski. Ostatecznie nie udało mi się dokonać jednoznacznego wyboru. Muszę jednak przyznać, że bardziej zawiłe okazało się śledztwo mające miejsce w XX wieku. Ówczesna sytuacja polityczna (komunizm) mocno utrudniała rzetelne przeprowadzenie dochodzenia.
"Miasto burz" to mocno angażująca powieść, która wymaga od czytelnika skupienia i uwagi, ale za to wrażenia z jej lektury są bezcenne. Z prawdziwą przyjemnością zagłębiałam się w świat, który wciągał niczym ruchome piaski. Im więcej czytałam, tym trudniej było mi się oderwać. Niestety, zakończenie nie przyniosło ukojenia. Wręcz przeciwnie, pozostawiło niedosyt i potrzebę natychmiastowego sięgnięcia po kontynuację tej historii. Jestem naprawdę zaskoczona kształtem finału, który mocno namieszał w życiu bohaterów. Spodziewam się, że kolejny tom cyklu będzie utrzymany w podobnej konwencji.
Było już "Miasto mgieł" i "Miasto burz", ciekawe co teraz?
Pióro pisarza pokochałam już jakiś czas temu, jeszcze w trakcie lektury "Osady". To właśnie tam doceniłam kunszt literacki Śmielaka, w czym "Miasto burz" tylko mnie utwierdziło. Żałuję, że nie czytałam "Miasta mgieł", książki stanowiącej poprzedni tom cyklu z komisarzem Brunem Kowalskim, do którego znajdujemy odwołania w tekście. Obie powieści opisują wydarzenia rozgrywające się w Sandomierzu. Wykreowany przez autora obraz wiernie odzwierciedla zarówno współczesne miasto, jak i to sprzed lat. W książce znajdujemy też nawiązania do znanej postaci - Ojca Mateusza, co stanowi ukłon w stronę popularnego serialu.
Kryminał Śmielaka to nie tylko pogoń za sprawcą zbrodni, ale też i klimatyczne obrazki z życia, dzisiejszego oraz tego z lat 80-tych XX wieku. "Miasto burz" z pewnością spodoba się miłośnikom skomplikowanych zagadek, w których dużą rolę odgrywa tło polityczne i społeczne.
Należysz do nich?
Moja ocena 9/10.
Boicie się burz ? Czy jak nadchodzą to podziwiacie to zjawisko ?
“Strach i żal zazwyczaj wyglądają tak samo i dość łatwo je pomylić ze sobą.”
Lubię poznawać nowych autorów, zarówno debiutujących jak i tych przez Was chwalonych z dużym doświadczeniem. Mam zaufanie do książek wydawanych przez Skarpę Warszawską, już wiele perełek u nich trafiłam, współpracując z nimi pokochałam chociażby twórczość Kościelnego i widzę, że za długo czaiłam się na Śmielaka.
“Miasto burz” to swego rodzaju lekcja historii, podróż w czasie do okresu, za którym w sumie nie przepadam, którego też nie znam za dobrze i źle mi się kojarzy... Lata 80, komuna, milicjanci na ulicach, SB stanowiący zagrożenie dla osób, które za dużo wiedziały i nie przytakiwały kiedy było trzeba. Ciężkie czasy dla wielu Polaków, do dziś dnia wychodzą brudy z tego okresu i autor w bardzo ciekawy sposób tu to przedstawia. Na tyle ciekawy, że mimo mojej niechęci ,ta historia bardzo mi się spodobała.
Dwie linie czasowe - obecne lata i te wyżej wspomniane. Niby zupełnie różne sprawy ale… coś jakby się zazębiało. A wszystko z pozoru zaczyna się od…pioruna. Chyba Paweł Kotowski, pasjonat burz i fotograf, nie słuchał mamy jak ostrzegała, że podczas burzy najlepiej schować się w bezpiecznym miejscu. Alerty bezpieczeństwa też widocznie ignorował i w efekcie zaliczył zgon. A w spadku po kuzynie, cały wypasiony sprzęt fotograficzny otrzymał Krzysiek Szorca, który przeglądając zdjęcia wykonane przez Pawła w dniu jego śmierci, znalazł jedno zupełnie nie pasujące do reszty. To jedna ze spraw. Druga to zwłoki zabitego siekierą mężczyzny i teoretycznie sprawców, którzy wydają się winni ale ciężko im będzie winę przypisać przez brak dowodów i ich milczenie.
I ekipa, którą może część z Was zna z innych książek autora, ma do rozwikłania skomplikowane zagadki, które mają swoją historię, a dowodów będzie trzeba szukać…głęboko.
Co mi się tu podobało bardzo to to jak fajnie autor umie rozładować tę ciężko, mroczną atmosferę kryminału, czarnym humorem, sarkazmem, docinkami bohaterów.
“- Wyciągnij z tego, co możesz. - Bruno wskazał głową w kierunku wiaty grillowej, przy której uwijali się technicy w kombinezonach.
Widzisz, miałem tym razem odj##ać fuszerę, ale jak tak ładnie prosisz…
Załóż w Sandomierzu jakiś związek cyników, co?
I ja ciebie też.”
No właśnie. Istotny jest też fakt, że akcja rozgrywa się w Sandomierzu, ale ojca Mateusza do tej sprawy nikt nie zaprosił. Za to Bruno stara sobie poradzić z pomocą Krzyśka, nowej Pani Prokurator i reszty ekipy kryminalnej. Łatwo nie będzie ale bohaterowie mają doświadczenie, intuicję i dużo uporu.
Również ciekawym bohaterem jest porucznik Bielecki prowadzący sprawę zadźganego profesora w latach 80tych, która też do łatwych nie należy, tym bardziej, że chyba aż za bardzo się do niej przykłada…
Cała ta historia została sprytnie przez autora skonstruowana i skrupulatnie przemyślał każdy krok bohaterów, to da się łatwo zauważyć. Nic nie jest oczywiste od początku,a choć pod koniec zaczęłam podejrzewać kto jest kim to i tu częściowo mnie zaskoczył. Ciężko przykleić łatkę złego bohatera czy niewinnego, bo w jednej chwili przekonanie, że już wiemy z kim mamy do czynienia, może się zmienić i zaliczając imponujący zwrot akcji będziecie nieraz pod wrażeniem. Naprawdę podobało mi się to jak autor podszedł do tematu homoseksualnych relacji wśród księży, jak ciekawie wplótł tu historię Sandomierza, w jaki sposób przedstawił esbeków, pracę policji i milicji… Bardzo wiele zalet mogę wymienić po przeczytaniu tej jednej książki i już wiem, że to nie jest ostatnia książka autora jaką poznałam, Bezdyskusyjnie chcę więcej.
A Wy znacie już jego twórczość ? Macie ulubioną jego książkę ? Będę wdzięczna za polecenia, sama polecam tę tutaj i dziękuję za egzemplarz do recenzji.
Gdybyście byli autorami kryminałów w jakim mieście umieścilibyście akcję książki?
Coś niedobrego dzieje się w Sandomierzu. Czarne chmury napływają nad miasto, grzmoty odbijają się od dachów. Na wzgórzu Salve Regina ginie od pioruna miejscowy fotograf. Na jego aparacie znajduje się zdjęcie zmaltretowanej dziewczyny. W jednym z sandomierskich domów szwagier zabija siekierą szwagra. Komisarz Bruno Kowalski zleca swojemu koledze historykowi wyjaśnienie tajemnicy cennego różańca, zadzierzgniętego na szyi kogoś, kogo ciało zostało odnalezione w piwnicy opuszczonego budynku.
Wiele wątków pojawia się w tej książce. Płyną niespokojnie niczym wody Wisły, przeplatają ze sobą teraźniejszość z przeszłością, wciągają bohaterów w niebezpieczne wiry tajemnic i odkrywają przerażające fakty z przeszłości.
Atmosfera książki jest niczym powietrze przed burzą, gęsta, pełna napięcia, szalejącego niepokoju, duszna. Niepowiązane ze sobą sprawy pęcznieją, kumulują się i wyskakują licznie jak grzyby po deszczu.
Bruno Kowalski musi sięgnąć daleko w przeszłość aby odkryć sprawcę. Stare tajemnice nie chcą jednak wyjść z grobu a kto będzie je na siłę wyciągał może przypłacić to życiem.
Obie historie, ta obecna i ta z roku 1986, są niezwykle emocjonujące, intrygujące i angażujące. Ich główne postaci wbijają się w naszą pamięć i ożywają w naszej wyobraźni. Bielecki - milicjant z lat 80 - to bohater z gęstą przeszłością, brudem za paznokciami i śmiercią wypisaną na twarz. Stanowi on doskonałe dopełnienie nieustępliwego, hardego i dociekliwego współczesnego komisarza Bruna Kowalskiego.
Autor podjął się ryzykownego tematu „czystości” kościoła. Lata 80 to schyłek dominacji państwa i królowania SB oraz początek odzyskiwania władzy przez kościół właśnie. Wiele wątków kryminalnych zaprowadzi nas do drzwi obu tych instytucji.
Pan Michał Śmielak „odgraża” się kontynuacją losów Bruna. Chwytam go za słowo i czekam na kolejne zaproszenie do Sandomierza.
burza śmierć przywołała
rozdarła niebo i mrokiem spowiła
ta burza zgubę po nich wysłała
aż ciemność dusz ludzkich zalśniła
tym, co skruszyło przeszłość
jest wiara i miłość zakazana
tym, co wpadło w mroku wieczność
są czyny i krzywda zadana
tamte czasy roztrwonili ludzie
wybrali nie prawo, lecz chciwość
i przez życie szli w skąpanej ułudzie
a w ciszy kroczyła sprawiedliwość
miłość z nienawiścią pójdą w parze
towarzyszką im zbrodnia będzie
tamtej winy nic nie ukarze
póki burza znów nie przybędzie
w dłoni różaniec ku pamięci
i utrata większa niż śmierć
w chwile tak trudne wciśnięci
grzmotem i błyskiem będą brzmieć
Utkane nici w nieładzie się plączą. To duchota z ludzkich dusz się sączy. Wylewa. Wypływa. Wyje głośno. Wokół burza. Sroga. Czernią skalana. Swoje ramiona nad nimi rozpościera. Wokół niej ludzie. Wtedy. Teraz. Różaniec w dłoni. Różaniec na szyi. Na pamiątkę. Na zawsze. Miało być. Mówią, że sprawiedliwości za dość musi się stać. Ze za grzechy zapłacić trzeba. Ale nie tu. Nie w nich. Te grzechy za nimi będą kroczyć. Przez lata świecić blaskiem niewinnej śmierci. Będą wołać o pomstę.
To wtedy, w czasach PRL-u, zaczęła krwawić ta historia. Przybrała kształt bezwzględnych ludzi Służby Bezpieczeństwa. Kleru, który w brudzie się wytaplał i kary nie poniósł. Przywołała lepką ciemność i uwierała myśli. Była niczym innym jak chciwością, okrucieństwem i nietolerancją. Drżeniem, które poruszyło. Byle wyciszyć, byle życia pozbawić, upozorować i niewinne życie z oddechu ograbić. I przez lata pławić się w dobrobycie i poczuciu nietykalności.
Sandomierz w tym brudzie się topił. Ugrzązł w nim. I w tej burzy wiodącej los ludzi ku przegranej. Autor otoczył to miasto klimatem niesamowitości gęstej i przylegającej do skóry. Oddał tamte czasy i tamto miejsce tak realnie, tak namacalnie. Że można chłonąć i czuć. Można wyrywać sobie skrawki tych obrazów. Są emocje, jest aura niepokoju i kawałki humoru, które tak uwielbiam w stylu autora. Polecam.
Czekałam z niecierpliwością na nową powieść Śmielaka i oto jest! Druga część serii sandomierskiej z komisarzem Kowalskim w roli głównej ma wszystko to, do czego Śmielak nas przyzwyczaił - ciekawą zagadkę, doskonałe dialogi, znajdzie się tutaj także dwutorowa narracja i tajemnica z przeszłości, która zacznie wychodzić na jaw.
Bardzo dobre to było! Gorąco polecam!
,,Miasto burz" to moje kolejne spotkanie z twórczością Michała Śmielaka. Poprzednie spotkania były niezwykle udane dlatego też z ogromną przyjemnością sięgnęłam po jego kolejną książkę.
Nad Sandomierz nadciągają ciemne, burzowe chmury. Wkrótce okazuje się, że od rażenia piorunem ginie fotograf. Mało tego policja dostaje anonimowe zgłoszenie na temat morderstwa na obrzeżu miasta. Komisarz Bruno Kowalski ma nie lada wyzwanie. Śmierć fotografa mimo iż wydaje się prosta do rozwiązania to szybko policja odkrywa mroczne tajemnice z nim związane... zabójstwo też nie jest łatwe do rozwiązania, ponieważ świadkowie zbrodni milczą...
,,Miasto burz" to moje kolejne udane spotkanie z twórczością Michała Śmielaka. Zasiadając do lektury spodziewałam się dobrej książki i wcale się nie zawiodłam. Zarwana nocka gwarantowana! Jak już zacznie czytać to nie będziecie chcieli tej książki odłożyć dopóki nie poznacie zakończenia. ,,Miasto burz" to mocna i wielowątkowa powieść kryminalna, która mocno wciąga do swojego świata. Sandomierz-miasto pełne tajemnic, intryg. Przeszłość przeplata się z teraźniejszością, a z każdym rozdziałem odkrywamy, że to co wydawało nam się proste i przejrzyste wcale takie nie jest...
Coś co najbardziej mi się spodobało to właśnie połączenie przeszłości z teraźniejszością. Wydarzenia z roku 1986 misternie splatają się z wydarzeniami z roku 2024. W związku z tym pierwszym przenosimy do Sandomierza w czasach PRL-u, gdzie tajemnice, intrygi i walka o wpływy miały największe znaczenie. Nielegalne działania Służby Bezpieczeństwa, skarby przedwojenne, a także zbrodnie sprawiają, że książka staje się niezwykle ciekawa. W teraźniejszości natomiast obserwujemy nie tylko zmowę milczenia między świadkami zbrodni, ale także widzimy jak przeszłość ma wpływ na przyszłość. To co nigdy miało nie zostać odkryte nagle wychodzi na światło dzienne i sprawia, że ludzie zaczynają odczuwać strach i popełniać błędy. Genialne połączenie tych wątków sprawia, że lektura jest niezwykle pasjonująca i wciągająca!
Oczywiście nie można tutaj nie wspomnieć o panującej w książce atmosferze. Jest ona duszna, motyw burz dodaje jej ciekawego i mrocznego klimatu. Grzmoty, upalne i duszne powietrze, błyskawice, deszcz. Te elementy są tak świetnie opisane, że czytając tę książkę mamy wrażenie jakbyśmy znajdowali się razem z bohaterami w Sandomierzu podczas gwałtownych burz! Autor świetnie skonstruował atmosferę! Ponadto mamy tutaj do czynienia z tematyką przemocy rodzinnej, zdrad czy też zauważamy, że bezkarność w PRL-u była na porządku dziennym. Ludzie Służby Bezpieczeństwa popełniają zbrodnie i wiedzą, że nie dosięgnie ich sprawiedliwość. Chociaż kiedy po latach sprawiedliwości może stać się za dość mocno kibicujemy naszemu głównemu bohaterowi, aby udało mu się dorwać morderców.
Chociaż ,,Miasto burz" to kryminał to patrząc na wątek historyczny będzie to też książka ciekawa dla fanów historii, a szczególnie PRL-u. Poprzez postać jednego bohatera możemy zauważyć, że zbrodnie owszem ulegają przedawnieniu, ale moralnie na zawsze pozostają w pamięci. Jeśli chodzi o bohaterów to jak zawsze są to postaci genialnie wykreowane. Każdy tutaj przedstawiałoby wprowadza do książki coś nowego. Tutaj nie ma przypadkowych bohaterów. Tutaj każdy coś znaczy. Ponadto samo zakończenie jest niezwykle zaskakujące i szokujące.
Reasumując, ,,Miasto burz" to powieść, którą z czystym sumieniem mogę polecić wszystkim fanom ciekawych i wciągających kryminałów z wątkiem historycznym. Genialni bohaterowie, wciągająca fabuła, duszna atmosfera i ciągle wyczuwalne napięcie sprawia, że od książki nie jesteśmy wstanie się oderwać. Michał Śmielak to jeden z tych autorów po którego książki sięgam w ciemno i wiem, że się nie zawiodę! Bardzo gorąco polecam Wam tę lekturę!
IG: libresunn
Chociaż nie dorównuje "Osadzie" i "Wilczej chacie" nadal wciąga. Lubię styl opisywania świata pisarza i świetne dialogi jego bohaterów.
Po lekturze nabieram chęci na odwiedzenie Sandomierza i pospacerowanie po tych malowniczych uliczkach. Jak dotąd nigdy mnie nie zawiało w stronę Świętokrzyskiego, i chyba najwyższy czas to zmienić, i zaplanować jakąś wycieczkę!
Michał Śmielak doskonale umie w duszne klimaty! I mimo, że tutaj nie mamy chaty w lesie, czy osady z niewielką liczbą mieszkańców, którzy wszyscy znają sie nawzajem, to intryga kryminalna jest tak skonstruowana, że ma się wrażenie zaciskającej się pętli...
Burza jest tutaj motywem przewodnim, i to od niej zaczyna się cała akcja. A mianowicie od pioruna, który trafia fotografa, próbującego tę burzę uwiecznić. Paweł ginie na miejscu. Jednakże w toku czynności prowadzonych w związku z tym wypadkiem zostaje odnalezione bardzo niepokojące nagranie z drona. Tuż przed zdjęciami burzy, widać kilka fotek uwięzionej i pobitej dziewczyny. Czy jej faktycznie grozi jakieś niebezpieczeństwo, czy może była to pozowana sesja?
W czasie burzy też, na policję dociera anonimowe zgłoszenie o morderstwie na przedmieściach. Niby zwykła kłótnia między szwagrami, niby zbrodnia w afekcie, ale kiedy policja zaczyna drążyć, na jaw wychodzą niepokojące fakty z przeszłości. Zupełnym przypadkiem historyk Krzysztof Szorca jest jedyną rodziną Pawła, który zginął w czasie burzy i zostaje też zaangażowany jako konsultant w tej drugiej sprawie.
Dodatkowo autor, umiejętnie rozgrywa równolegle drugą linię czasową, którą z wydarzeniami obecnymi łączy pozornie tylko miejsce... Miejsca, które w latach 80-tych tętniły życiem, a teraz są zrujnowaną sceną dawnych wydarzeń. Powoli zbrodnia sprzed lat nabiera sensu i zaczyna łączyć się z tym co dzieje się teraz. Mimo, że wśród zaangażowanych w sprawę są osoby wysoko postawione w byłych lub obecnych strukturach, zarówno świeckich jak i kościelnych, Krzysiek Szorca wraz z komisarzem Brunem Kowalskim krok po kroku odkrywają prawdę.
Po kolei wszystkie puzzle wskakują na swoje miejsca, i myślisz, że tutaj już nic sie nie wydarzy... Ale Michał otwiera przed nami furtkę do ciągu dalszego!
Koniecznie muszę wrócić do Miasta mgieł, bo mam niedosyt sandomierskich krajobrazów i będę czekać na kontyntynuację, aby przeczytać jakie jeszcze trupy na drodze komisarza Bruna Kowalskiego położy autor.
Współpraca recnzencka z Wydawnictwem Skarpa Warszawska.
Sandomierz torpedowany sezonowymi burzami. W takich okolicznościach miasto położone na siedmiu wzgórzach staje się świadkiem niepokojących wydarzeń.
Utalentowany fotograf ginie od rażenia piorunem. Gdzieś obok w skutek porachunków rodzinnych szwagier zabija szwagra.
Tutaj do akcji wkracza niezastąpiony i mocno nietypowy duet śledczych. Policjant Bruno Kowalski i lokalny historyk Krzysztof Szorca. Obaj łącza siły, jednocześnie prowadzać swoje małe mini śledztwa, które finalnie doprowadzą ich do tajemniczej sprawy z połowy lat 80-tych.
,,Miasto burz" to kontynuacja genialnego kryminału ,,Miasto mgieł". Autor po raz kolejny serwuje nam kunsztownie zmontowaną intrygę kryminalną, przy której (gwarantuję) będzie się trzeba trochę nagłowić.
Historia prowadzona w dwóch perspektywach czasowych daje początkowo efekt lekkiego zagmatwania, ale naprawdę warto przebić się przez gąszcz wielu występujących tu wątków aby poznać szczegóły misternie utkanej historii.
Tak jak w pierwsze części zabieg z mgłą, cichym bohaterem książki, dał efekt tajemniczości Sandomierza, tak tutaj torpedujące miasto burze dają wrażenie mroku panującego nad miastem. Mroku skrywającego tajemnicę, która nie miała ujrzeć światła dziennego.
I powiem Wam lubię burzę, a jeszcze bardziej pierwsze chwile po...
Michał Śmielak wyrasta w moich oczach na wybitnego twórcę mrocznych kryminałów, a jednocześnie wyjątkowego ambasadora świętokrzyskiego Sandomierza (zaraz obok Ojca Mateusza ?)
Polecam serdecznie
Gdy w bieszczadzkich, zapomnianych przez Boga Bielmach objawia się Jezus Chrystus, pod „Świętą Lipę” zaczynają przybywać pielgrzymi skupiający...
Łowca. Sędzia. Kat. Czy można oddać sprawiedliwość w ręce jednej osoby? Czy krzywdę można naprawić zbrodnią? Na terenie całego kraju w tajemniczych...
Przeczytane:2025-09-03, Ocena: 5, Przeczytałem,
Nad Sandomierzem zbierają się czarne chmury, a wraz z nimi napięcie, które już od pierwszych stron staje się wyczuwalne. Alerty ostrzegają mieszkańców przed nadchodzącą burzą, lecz to nie żywioł okaże się największym zagrożeniem.
Znany fotograf próbuje uchwycić niezwykłe ujęcia w ten dramatyczny dzień. Nim udaje mu się zebrać materiał ginie rażony piorunem. Ta śmierć uruchamia lawinę wydarzeń i prowadzi do odkrycia wielu tajemnic.
Do sprawy morderstwa, które zgłasza przez telefon dziewczyna, zostaje wezwany komisarz Bruno Kowalski. Początkowo proste śledztwo szybko zaczyna się komplikować. Wszystko wskazuje na rodzinne porachunki, jednak kolejne poszlaki i świadkowie nadają sprawie zupełnie inny wymiar.
Akcja toczy się dwutorowo z jednej strony obserwujemy współczesne śledztwo, a z drugiej przenosimy się do roku 1986, do czasów PRL-u, gdzie milicja prowadzi swoje dochodzenie w atmosferze dymu papierosowego, alkoholu i rozmów, które tylko pozornie coś wyjaśniają. To właśnie wtedy zaczynają się wydarzenia, które odciskają swoje piętno na teraźniejszości.
Muszę przyznać, że po dłuższej przerwie od kryminałów „Miasto Burz” okazało się prawdziwym powiewem świeżości. Świetnie się bawiłam, od pierwszej do ostatniej strony, chłonąc kolejne tropy i zagadki. Szczególnie spodobało mi się to, że akcja biegnie dwutorowo. Mamy tutaj jedną sprawę w teraźniejszości i drugą w latach 80. Początkowo nie wiemy czy się ze sobą łączą, ale im dalej w głąb historii tym więcej zostaje wyjaśnione. Uzupełniają się i tworzą duszny, pełen sekretów klimat. Uwielbiam takie historie, gdzie przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. Wyjątkowo obrazowe i działające na moją wyobraźnię opisy PRL-u takie jak przesłuchania, jazda w samochodzie bez klimatyzacji, zapach papierosów unoszący się w powietrzu czy wódka towarzysząca trudnym rozmowom. Te elementy sprawiły, że czułam się tak, jakbym naprawdę tam była.
Podobało mi się także, że autor zadbał o autentyczność bohaterów i wplótł w opowieść nie tylko tajemnicę, ale również emocje, a nawet niespełnioną miłości. Kilka razy zdarzyło mi się zaśmiać w głos, kiedy czytałam dialogi. Humor bohaterów i ich podejście do sprawy pasowały mi idealnie.
Ogromną przyjemność sprawiło czytanie opisów Sandomierza, które przywołały wspomnienia z mojego pobytu w tym mieście. Dzięki temu książka stała się dla mnie jeszcze bliższa i bardziej obrazowa. Z przyjemnością "spacerowałam" znowu po uliczkach miasta.
„Miasto Burz” to druga część serii o komisarzu Kowalskim, ale spokojnie można ją czytać bez znajomości poprzedniego tomu. Ja pierwszego nie czytałam. Autor subtelnie nawiązuje do wcześniejszych wydarzeń, jednak nie utrudnia to odbioru fabuły. Dla mnie to naprawdę udana lektura, która przypomniała mi, jak bardzo lubię kryminały i jak przyjemnie jest zagubić się w świecie pełnym tajemnic. Nabrałam ogromnej chęci, by sięgnąć po inne książki Michała Śmielaka i dać się ponownie wciągnąć w jego mroczne, pełne intryg opowieści. Jestem wdzięczna, że ta książka trafiła w moje ręce. To była prawdziwa czytelnicza uczta.
całość na domowyklimacik.pl