Potężny, bo liczący sobie ponad siedemset stron zbiór starannie wybranych przez tłumacza opowiadań H.P.Lovercrafta, to dziełu, któremu z pewnością należy poświęcić dłuższą chwilę uwagi.
Tytuł „Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści” mówi wszakże sam za siebie. Podobnie, jak to jest w kolejnych tomach serii Lemony Snicketa, trudno szukać w tych tekstach ciepła, szczęścia, czy czerpania radości z życia. Przeciwnie; Czaja się w nich wszędobylska groza, ciemność, strach i próżność zmieszana z podłością. Kroku dotrzymują jej inne, nie mniej podłe, czy przerażające cechy.
Wybrane 15 opowiadań z całej jego, wybitnej, acz nie docenionej za życia twórczości, wyselekcjonowano na podstawie ustalonych z góry założeń. Tłumacz Maciej Płaza, szukał utworów najwybitniejszych, takich, które ukazują jednocześnie grozę, wyobraźnię oraz świetne (domowe) wykształcenie pisarza, bo jako chorowite dziecko, częściej przebywał w domu, niż chodził do szkoły, oraz jego wszechstronne zainteresowania.
Trudno przy tym nie zauważyć, z czym zgadza się sam tłumacz, że autor nie wystrzegł się kilku większych i mniejszych grzechów. Niektóre historie są monstrualnie wręcz rozwleczone i dobrze by i zrobiło skrócenie co najmniej do połowy. Uwagę zwraca również to, że autor oszczędzał, jak mógł, w swoich utworach na dialogach, często też wtrącał opisy w połowie trwającej właśnie intensywnie akcji np. ucieczki. Jego rozwlekłe, wielokrotnie złożone zdania, upstrzone licznymi przymiotnikami, nie ułatwiały zadania jego czytelnikom. Jego sposób pisania jest stylizowany na góra osiemnasty wiek. W jego historiach pojawiają się pewne stałe elementy, przez co czytelnik od któregoś momentu ma wrażenie, jakby w kółko czytał ten sam utwór, tylko w trochę innej oprawie i z innymi bohaterami obsadzonymi w głównych rolach.
Wielka tajemnica, jaką roztacza autor przed czytelnikiem, zwykle okazuje się tym samym: obcymi, którzy w taki, albo inny sposób próbują zawładnąć naszą planetą. Złem, który choć nie ma postaci samego diabła, to tak naprawdę go symbolizuje. I obojętne, czy zło czai się w opuszczonym kościele, pod wodą, pod ziemią, czy w labiryncie, zawsze na jego poszukiwanie wyrusza wybitnie utalentowany bohater – profesor, doktor albo naukowiec i rzadko udaje mu się z tego wszystkiego wyjść cało. Zwykle wynosi z tego spotkania „uszczerbek” w postaci zniszczonego zdrowia fizycznego, lub psychicznego. Czasem też ponosi i śmierć.
Opowiadania się zmieniają, imiona bohaterów oraz scenografia, ale sama groza przestaje po pewnym czasie zaskakiwać, tak bardzo jest powtarzalna. Jakby autor zafiksował się na jednym i tym samym temacie, co zresztą wynika z jego biografii.
W tym obszernym tomie znalazły się utwory naprawdę moim zdaniem godne zapamiętania, jak: „Muzyka Ericha Zanna”, który wykraczał poza grozę, wpadając na poletko fantastyczne – muzyka, która czyniła z człowiekiem, co tylko chciała. „Kolor z innego wszechświata” – o życiu i śmierci na małej farmie. Czy „Widmo z Insmouth” – o mieście, w którym wszystko jest ochydne i pod osłona nocy dzieją się tam straszne rzeczy.
Na końcu jest umieszczone posłowie, w którym tłumacz nie tylko analizuje motywy pisarskie Lovercrafta, jego inspiracje oraz „mistrzów”, od których pobierał naukę rzemiosła, ale również opisuje jego życie osobiste. Autor, uważany w tamtych czasach za arystokratę, przez całe życie nie pracował, żyjąc najpierw na koszt rodziców, potem dziadka oraz ciotek. Po śmierci wszystkich członków swej rodziny korzystał z tego, co zostało z rodzinnego majątku. Obracał się w towarzystwie ludzi podobnych do samego siebie i wydawał swe dzieła, przy wsparciu przyjaciół, w podrzędnych periodykach i pisemkach.
Został doceniony dopiero po śmierci, także dzięki działaniom swoich przyjaciół.
To i wiele interesujących rzeczy można wyczytać z posłowania. Polecam, bo jest naprawdę godne przeczytania dla lepszego zrozumienia zamieszczonych w tym zbiorze tekstów. Bardzo cieszę się, że tłumacz je napisał, a osoba, która o tym decyduje, umieściła je na końcu, a nie na początku zbioru. W tym drugim wypadku mogłoby to doprowadzić do zniszczenia całej przyjemności czerpanej z lektury.
A pod pewnymi względami była to przyjemność.
Choć z każdym kolejnym opowiadaniem, w którym pojawiały się podobne elementy, w głowie coraz częściej jaśniało pytanie: „a kiedy koniec?”.
Odliczanie i przeglądanie, ile stron zostało do końca. I czemu tak dużo.
Dla wielbicieli Lovercrafta i tych, którzy chcieli by nimi zostać, bo tematyka grozy, tak jak mnie, jest im bliska.
Wydawnictwo: Vesper
Data wydania: 2012-09-28
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 792
Dodał/a opinię:
„Ostatecznie istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że listy Lovecrafta zostaną uznane za jego największe literackie i osobiste osiągnięcie” —...
Twórczość H. P. Lovecrafta jest dobrze znana polskiemu czytelnikowi, jednak zebrane w tej książce utwory w większości nie były publikowane...