2.
- O ile zakład, że za dwa miesiące od dzisiaj, gdy znowu będziemy rozmawiały ze sobą powiesz mi, że z nim spałaś? - Popatrzyła na mnie znacząco. - W końcu któreś z was pęknie i przyjaźń się skończy. - Westchnęłam.
- Bardziej tobie jest potrzebny facet niż mi. Skoro jesteś tak napalona na płeć przeciwną, to dlaczego nie poszukasz sobie kogoś? W końcu skończyłaś już trzydzieści dwa lata. Zegar tyka.
- Oj Maia Maia… Wyobraź sobie, że kręcę z jedną dupcią. I nie powiem, mam na niego ochotę i to wielką….. - Rozmarzyła się. Wyciągnęła kubek z szafki i nalała sobie wody.
- Serio?! - Zapytałam zaskoczona. - Kto to jest? Jak się nazywa?
- No już spokój Pani detektyw. Przesłuchanie to nie ze mną. Bardziej ja powinnam ciebie przesłuchać w kwestii twojego życia intymnego. O ile takowe miałaś. - Zmarszczyłam brwi i także wyjęłam kubek. Nalałam sobie świeżo zaparzonej kawy.
- Moje życie intymne zostaw w spokoju Bardziej powiedz, kim jest ten twój tajemniczy wielbiciel. - Szturchnęłam ją łokciem.
- Lepiej usiądź, moja cenna terakota będzie bezpieczna. - Powiedziała i pociągnęła łyk wody.
- No mów! Nie zostawiaj mnie w niepewności!
- Ma na imię Brolly i poznałam go w klubie Adelaide.
- Brolly? Co to za imię? - Zachichotałam.
- To jest jego gangsterskie imię. - Zachłysnęłam się kawą. Na twarzy Marty pojawił się delikatny uśmiech.
- Gangster?! Jaja sobie w tym momencie robisz?!
- Skąd. Sam mnie zaczepił. Powiedział, ze nic go to nie interesuje, że nie chce mieć nic wspólnego z gangsterami. Wpadłam mu w oko. - Popatrzyłam na nią. - Ale spokojnie. Nie poszłam z nim do łóżka od razu jak tylko go poznałam.
- Mam nadzieję. A w ogóle, to z jakiego gangu on jest? - Zapytałam. Mój nos detektywa nie dawał za wygraną.
- Nie chciał mi powiedzieć. Powiedział tylko, że z czasem mi powie.- Zerknęła ukradkiem na mnie. - Ale chłopaczek w twoim wieku. Lubię młodszych….
- Jesteś niemożliwa… Serio… - Popatrzyłam na zegarek. - Dochodzi ósma. Idę się ubierać. - Popatrzyła na mnie.
- A masz ochotę pojechać ze mną na plażę w ten weekend? - Zapytała. - Ma być podobno dwadzieścia stopni.
- Czemu nie? Ale umówiłam się na wieczór z kolegami z pracy. - Popatrzyła na mnie.