Bo miłość nie jest taka prosta. Przeszłość zawsze wraca. Tom 2, część 5.

Autor: art_roxana
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-Cholera!

-Nie używamy tu takich słów.- Skarciła go Angelika.

-Jutro są chrzciny, jestem ojcem chrzestnym.- Nie mógł uwierzyć, że o tym zapomniał.

-No to niezły z ciebie ojczulek.- Podsumowała go Debora.

-W sumie nawet nie wiem, co powinienem kupić.- Debora jakby od niechcenia zaczęła radzić:

-Gromnicę kupuje chrzestny i poza kopertą nie musi nic więcej. Jeśli chcesz możesz jakąś zabawkę czy ubranko kupić.- Mike myślał chwilę. Debora dodała:

-Chcesz, to mogę jechać z tobą na zakupy. Nie mam nic do roboty.

-Dobra.- Posiedzieli jeszcze chwilę i się zebrali. Zakupy poszły szybciej niż to przewidywał Mike.

-To jeszcze pobierz pieniądze, chyba, że do koperty włożysz kartę kredytową.- Zaczęła się śmiać.

-Co racja to racja.- Tak też zrobił. Po wszystkim odwiózł Deborę pod jej nowy adres zamieszkania.

-To tu, dzięki.

-To ja dziękuje.- Zanim wysiadła dodał.

-Może chciałabyś iść jutro ze mną? Jako osoba towarzysząca, jeśli nie masz nic...

-Jasne.- Ku jego zdziwieniu, szybko się zgodziła.

-To przyjadę po ciebie. Chrzest jest o trzynastej.

-W porządku, będę gotowa.- Pożegnali się. Leżąc w łóżku, patrzył w ciemność przed siebie. Zastanawiał się, czy Roxana się pojawi. Tak bardzo chciał ją zobaczyć a z drugiej strony czuł się dziwnie. Nie mógł przez to zasnąć. Padł dopiero jakoś nad ranem.

***

Rozdział 18

***

Obudził się przed jedenastą. Ogarnął się i naszykował wszystko. Coś zdążył zjeść. Był jakiś podenerwowany. Kilka minut po dwunastej podjechał po Deborę. Zajechali pod kościół około dwunastej trzydzieści. Mike musiał iść jeszcze do spowiedzi, bo oczywiście zapomniał o tym wcześniej. Tuż przed trzynasta pojawiła się Marika i Charlie wraz z malutką.

-O, miło, że przyszłaś.- Zaczęła Marika.

-Witaj, jestem Charlie.- Podając dłoń powiedziała.

-Debora.- Lekko się uśmiechając. Msza miała się zaraz rozpocząć a matki chrzestnej nie było. Mike rozglądał się to na bramę wejściową, to na boczne wejście z drugiej strony jednak Roxany nie było. Weszli do kościoła, Marika z Charliem, jako rodzice zajęli pierwszą ławkę, Mike z Deborą usiedli zaraz za nimi. Oprócz nich w kościele obecni byli rodzice Mariki, Harry z pielęgniarką i kilkoro zupełnie przypadkowych osób. Msza trwała. Zbliżał się jej kulminacyjny moment, kiedy ksiądz poprosił rodziców i chrzestnych przed ołtarz do chrzcielnicy. Nagle z drugiej strony, zza filaru wyszła Roxana. Mikeowi dreszcz przeszedł po całym ciele. Dziwnie się czuł. Serce zaczęło walić mu jak młotem. Posłała mu krótkie spojrzenie, jakby nie miała śmiałości spojrzeć mu w twarz. Mike również musiał wytrzymać jeszcze kilka chwil. Przecież trwał chrzest, nie mógł porwać Roxany na bok i… No właśnie, co? Uciąć sobie z nią pogawędkę? Czy może wyrzucić z siebie długo skrywany żal? Musiał zaczekać aż ceremonia dobiegnie końca. Gdy już się to stało chciał z nią porozmawiać. Marika i Charlie musieli mu wybaczyć, ale w tej chwili jego myśli krążyły wokół czegoś innego. Musiał zatrzymać Roxanę, aby znów mu nie uciekła. Najchętniej chwyciłby ją za rękę i odszedł od tych wszystkich ludzi gdzieś daleko. Wychodząc z kościoła Mike stracił ją z oczu. Odwrócił się i zobaczył jak rozmawia z Harrym. Podszedł do nich.

-Roxana.- Popatrzyła na niego. Wyglądała jakoś inaczej. Włosy miała nieco inne i zeszczuplała trochę, co przy jej drobnej sylwetce było widoczne. Wydawała się jakaś dziwna.

-Tak?- Spytała spokojnie.

-Możemy porozmawiać?- Debora widziała jak rozmawia z Roxaną. Zupełnie zapomniał o tym, że Debora przyszła tu z nim.

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
art_roxana
Użytkownik - art_roxana

O sobie samym: Pisanie to moje hobby, nie zawsze wychodzi idealnie. Chętnie wczytuję się w opinię innych. Uważam, że każdy ma prawo do własnego zdania. Szanuję to i chcę, aby inni szanowali moje.
Ostatnio widziany: 2024-02-25 16:54:12