Bo miłość nie jest taka prosta. Tom 1, cześć 6.

Autor: art_roxana
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-Nie chce tego! Ciężko to zrozumieć. Nie chce!

-Tym właśnie różnisz się od Ironsa. Nie udajesz, jesteś po prostu żywiołem, który uwielbiam. Dlatego wtedy wybrałem ciebie.- Wyciągnął coś spod biurka i położył na blacie.

-Może to do ciebie przemówi. Zawsze wiedziałem jak okiełznać twój temperament. Sądzę, że i tym razem to zrobię.- Nawet na to nie spojrzała.

-Podejdź tu.- Dyszała ze złości.

-Chodź.- W końcu podeszła. Jej oczy otworzyły się szerzej ze zdumienia.

-Skąd to masz?

-Widzisz, gdybym w życiu nie stosował niektórych chwytów nie miał bym dziś tego wszystkiego.- Rozłożył dłonie pokazując, że chodzi mu o wszelkie bogactwa jakich się dorobił.

-Po co ci to?- Chwilę odczekał i znów zaczął ze spokojem.

-Często dostrzegamy jak nam na kimś zależy, dopiero w momencie gdy możemy te osoby stracić. Myślę, że może to być właściwy bodziec abyś podjęła decyzję jakiej oczekuje.- Zaczął rozsuwać zdjęcia i wymieniać osoby na nich.

-Spójrzmy. Robin, jeden z twoich braci prawda? Bolało cię gdy odszedł. Sam cię wtedy odesłałem do domu. Nie mogłem patrzeć jak moja muza wypłakuje oczy. Tak piękne oczy.- Wziął drugie zdjęcie.

-Harry, o nim też już zdążyłem się dowiedzieć. Niezwykle pechowa z was rodzinka.- Kolejne.

-Charlie. Chyba jako jedynemu z was czterech zawsze się upiekło. Szczęściarz. I do tego nie długo zostanie ojcem.

-Skąd to wiesz?!- Wydawało się, że nie zwrócił na to uwagi.

-Jego piękna wybranka, Marika. Nie tak piękna jak ty ale jest w niej coś rozczulającego.- Chwilę wpatrywał się w zdjęcie Mariki aż na końcu wyciągnął zdjęcia Mikea.

-Mikael. Ten jest ci chyba niezwykle bliski, przyznaj… Jak on patrzy na ciebie. Aż się robie zazdrosny gdy o tym pomyślę.- Usiłowała coś powiedzieć, w końcu:

-Co oni mają z tym wspólnego? Zostaw ich.- Ostatnie dwa słowa wypowiedziała błagalnie.

-Wszyscy oni mogą na ciebie wpłynąć, ot co. Więc jak?- Panowała cisza. Roxana aż cała się trzęsła. Nie z zimna. Była to wściekłość, nienawiść i strach.

-Dobrze.- Powiedziała tak jakby brakło jej tchu.

-Nie słyszę kochanie.- Powiedział, drażniąc się.

-Dobrze. Namaluje ten cholerny obraz. Tylko przysięgnij, że im włos z głowy nie spadnie.

-Nie wiesz, że kto przysięga ten grzeszy?

-Przysięgnij.- Powtórzyła.

-Mogę obiecać. Jeżeli mnie nie zawiedziesz, a wiem, że nie nic nikomu się nie stanie. Pozostaje tylko jedno.

-Co?

-Odpocznij, zaczynasz od jutra. Nie zamierzam sprawdzać cię z zegarkiem ale sama wiesz, kiedy pracuje ci się najlepiej.- Spojrzała na niego i odwróciła się. Wychodząc nie powiedziała już ani słowa. Hoffman, kiedy była przy drzwiach powiedział tylko.

-Do zobaczenia.

***

Kiedy wróciła do mieszkania zaszyła się w swoim pokoju. To co zrobiła było głupie ale nie mogła zrobić nic innego. Musiała się zgodzić. Nie pozwoli zrobić krzywdy tym, których kocha i na których jej zależy. Popołudniu postanowiła odwiedzić Harrego. Poszła więc do szpitala gdzie została już do końca odwiedzin. Kiedy rozmawiali, Harry czuł jej zmieniony głos ale starała się go jak najlepiej maskować. Dobrym odwróceniem od tego była wiadomość od Mariki. Wysłała Roxanie sms na telefon.

-Czyżbym usłyszał maleńki uśmieszek?- Faktycznie się uśmiechała.

-I tobie się udzieli.

-A co to za nowina?- Zapytał zaciekawiony.

-Tylko gdybyś rozmawiał z Charliem to nie wspominaj mu o tym. Powinien to usłyszeć od Mariki.

-Dobrze a dowiem się w końcu co to?

-Charlie będzie tatą. A ty wujkiem.- Od razu mu się wyrawało:

-Mówisz poważnie?- Kąciki jego ust faktycznie drgnęły.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
art_roxana
Użytkownik - art_roxana

O sobie samym: Pisanie to moje hobby, nie zawsze wychodzi idealnie. Chętnie wczytuję się w opinię innych. Uważam, że każdy ma prawo do własnego zdania. Szanuję to i chcę, aby inni szanowali moje.
Ostatnio widziany: 2024-02-25 16:54:12