Bo miłość nie jest taka prosta. Tom 1, cześć 6.

Autor: art_roxana
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

-Tak.

-A w sumie czego się można było po nim spodziewać.- Powiedział jakby ta wiadomość była tylko kwestią czau.

-Jak mam to rozumieć?

-Nigdy nie umiał utrzymać głowy na karku a szczególnie przy takiej kobiecie jak Marika.

-Myślę, że wyjdzie mu to na dobre. Może w końcu troszkę wydorośleje.- Powiedziała Roxana z nadzieją w głosie.

-Już się nieco zmienił. Marika ma dobry wpływ na niego.

-Aby tylko on zbytnio nie wpłyną na nią.- Zaczęli się śmiać. Choć na chwilę zapomniała o tym co ją czeka.

***

Rozdział 20

***

W nocy rozległ się krzyk. Mike otworzył oczy, krzyk się powtórzył. Wstał i podszedł pod drzwi Roxany, zapukał.

-Roxana?- Słyszał jedynie szloch. Wszedł do pokoju. Podszedł do jej łóżka i potrząsnął delikatnie.

-Roxie, słyszysz mnie? Obudź się.- Po chwili otwarła oczy. Zupełnie nie wiedziała co się dzieje. Była oblana zimnym potem, oczy miała zapłakane, trzęsła się.

-Roxie.- Dotknął jej twarzy. Patrzyła na niego zdezorientowana. Podniosła się i usiadła.

-Co się stało?

-Krzyczałaś. Poczekaj, przyniosę ci wody.- Wyszedł i zaraz wrócił z napojem.

-Napij się i oddychaj spokojnie. Zaraz się uspokoisz.- Pogłaskał ją po głowie, jak małą dziewczynkę.

-Już lepiej?

-Nie wiem. Ale dziękuje.- Czuła się źle.

-Koszmary to paskudna rzecz. Mnie też czasem dopadają.- Zauważył jak drżą jej dłonie.

-Podać ci coś jeszcze?

-Nie. Będę się kładła z powrotem.- Choć nie chciał musiał zostawić ją samą. Powiedział tylko:

-W takim razie zostawię uchylone drzwi w razie czego, dobrze?

-Dorze.- Zgodziła się.

***

Rano gdy się obudził postanowił zajrzeć do niej. Łóżko było puste, Roxany już nie było. Nawet nie usłyszał kiedy wyszła. W pracy był dosłowny dzień świra. Komputery padały jeden po drugim. Była dosłownie plaga wirusów. Podobnie było tylko raz, kiedy Mike był jeszcze w więzieniu. Nikt nie chciał się przyznać od czego to się zaczęło. Wyskakiwały jakieś pliki i kasowały lub kodowały rzeczy nad jakimi pracownicy pracowali. Pawlicki rwał włosy z głowy choć i tak już nie wiele ich miał. Po dwóch godzinach coś zaczęło ruszać jednak do poprawnego działania maszyn była jeszcze długa droga. Tacy pracownicy jak Marika zostali zwolnieni do domu z powodu awarii. Mike natomiast jak i pozostali technicy musieli zostać aż naprawią błąd. Co do tego trzeba było mu przyznać, nikt w firmie nie znał się tak genialnie na komputerach jak on. Niestety i jemu zajęło to dosyć dużo czasu zanim doprowadził je do ładu. Całkiem jeszcze nie były sprawne ale częściowo można było odzyskać dane. Wtedy jego koledzy doszli do wniosku, że na dziś wystarczy. On sam miał dość. Wychodząc z biurowca zauważył, że właśnie zaczyna padać deszcz.

-A był taki piękny dzień. Musiałem go przesiedzieć przed monitorem.- Mruknął. Nim doszedł do samochodu dość solidnie go zmoczyło. Włożył kluczyk do stacyjki i na desce rozdzielczej pojawił się wyświetlony zegarek. Dochodziło w pół do ósmej. Dobrze, że podczas pracy zamówili sobie jedzenie. Teraz na pewno nie wszedł by do żadnej restauracji. Wyglądał jakby ktoś wylał na niego wodę z wiaderka. Do tego zmarzł. Mokre ubranie zrobiło się strasznie zimne. Wszedł do mieszkania i już w drodze do pokoju zaczął ściągać z siebie mokre ciuchy. Kiedy brał prysznic aby się nieco rozgrzać usłyszał trzaśnięcie drzwiami. Najwidoczniej wróciła Roxana. Wyszedł z łazienki i odruchowo spojrzał na zegarek. Było już po dwudziestej. Usłyszał jakieś trzaśnięcie w pokoju Roxany a zaraz kolejne. Podszedł tam.

-Roxana? Mogę wejść?

-Odejdź.- Rzuciła dość agresywnie. Wrócił do pokoju ale ciągle nasłuchiwał co się dzieje.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
art_roxana
Użytkownik - art_roxana

O sobie samym: Pisanie to moje hobby, nie zawsze wychodzi idealnie. Chętnie wczytuję się w opinię innych. Uważam, że każdy ma prawo do własnego zdania. Szanuję to i chcę, aby inni szanowali moje.
Ostatnio widziany: 2024-02-25 16:54:12