Pewna historia, o niepewnej siebie. (1/4)
-W sumie, co nam szkodzi?- Powiedziała Julia nie widząc większych przeszkód.
-A to, że narobi nam obciachu. Nie widzisz jak to dziwadło wygląda?- Skrzywiła się.
-Możemy jej pożyczyć jakieś fajne ubranie. A ona nam zrobi za to paznokcie.- Róża od czasu do czasu wyruszała ze swoim kuferkiem, w którym miała lampę, lakiery i inne potrzebne rzeczy. Malowała innym paznokcie, dzięki czemu wpadało jej kilka gorszy.
-Może ty. Ja po niej już niczego bym nie założyła.- Jednak wizja darmowego zdobienia paznokci nieco zachęciła Elizę.
-Wiesz, mnie jest jej trochę żal. Uczelnia dom, dom uczelnia.- Wyliczała Julia.
-To nie pracuje już w bibliotece?- Spytała Eliza.
-Nie wiem.- Wtedy zmarszczyła nieco czoło i z dość mało mądrze wyglądającą miną powiedziała do Elizy:
-Wiesz, że ona ma na imię Róża? A ja myślałam, że ona jest Rozalia.- Wtedy Eliza parsknęła zgryźliwie dodając:
-Dla mnie może być nawet pokrzywa.- Julia jakby chwilę się zastanawiając, w końcu ostatecznie zapytała Elizę:
-To co mam jej powiedzieć?- Ta wpatrując się w telewizor i wsmarowując krem do rąk powiedziała:
-Powiedz, żeby była gotowa o osiemnastej.
-Mówisz poważnie?- Julia chciała się upewnić, bo nie nadążała za przyjaciółką.
-Tak, może jednak będzie zabawnie.- Powiedziała układając w głowie plan.
<><><>
Rozczesując włosy jej wzrok spoczął na przyklejonej do lustra karteczce. Poniedziałek- egzamin!!! Nie czuła jednak wyrzutów sumienia, że czas, który mogła poświęcić na naukę zmarnuje na coś innego. Teraz większym problemem wydawało jej się to, co zrobi z włosami. Jasno brązowe, sięgające do łopatek, proste. Choć potrafiła zaplatać różne warkocze i sploty to na jej własnych włosach w ogóle jej to nie wychodziło. Najlepiej czuła się w rozpuszczonych ale przy wietrze albo gdy się po coś schylała od razu opadały jej na oczy. Postanowiła w końcu upiąć je z tyłu, spinką na klik. Wyciągnęła jedno cienkie pasemko z przodu i uznała, że jest dobrze. Podmalowała delikatnie oczy, bo choć miała w swojej szafce kilka różnych cieni i kredek do oczu, nie czuła się pewnie używając ich. Za każdym razem kiedy siedziała w pokoju i bawiła się w wizażystkę miała wrażenie, że to co sobie zrobiła wygląda jeszcze gorzej niż tapeta Elizy i Julii. A nie chciała być porównywana do nich. Teraz przyglądając się sobie w lustrze z minuty na minutę zaczęła dostrzegać, że wcale nie jest taka brzydka jak sądziła. Albo to złudzenie jakie powstało od zbyt długiego wpatrywania się w lustro. Brak wiary w siebie zawsze ściągał ją na ziemie. Miała na sobie granatową, długą i lekko dopasowaną bluzkę a do tego legginsy. Nigdy nie kupie legginsów, to jak chodzenie w rajstopach po mieście! Wyśmiewała się do swojej koleżanki. A wczoraj wyszła ze sklepu właśnie z tą bluzką i legginsami. Nie zamierzała pożyczać ubrań od lokatorek czego tak bardzo się obawiały. Nawet o tym nie pomyślała, bo sądziła, że są od niej dużo szczuplejsze. Stojąc teraz i patrząc na siebie zastanawiała się co się stało, że pojawiło się u niej wcięcie w talii. Na pewno nie schudła, bo ma w szafie ubrania, które na nią pasują tak samo od jakiś dwóch a może i trzech lat. Zwykle nosiła koszulki o rozmiar większe, bo jak uważała luźne ubranie maskuje nadprogramowe kilogramy. Teraz jej teza upadła, bo ma na sobie zupełnie inną bluzkę niż jej ulubione, szerokie koszulki i wygląda dobrze. Czuje się dobrze… To kolor. Granatowy widocznie optycznie wyszczupla. Wytłumaczyła sobie ten stan.
***
-Idź zobacz czy nas kopciuszek jest już gotowy.- Powiedziała Eliza sądząc, że jest to zabawne. Julia wstała i odstawiła lusterko, w którym się przeglądała. Poprawiła jeszcze obcisłą mini sukienkę, którą miała na sobie i poszła do Róży. Zapukała.