Miłość nie wybiera ani miejsca, ani czasu. Wywiad z Ewą Formellą

Data: 2023-05-25 17:08:25 | artykuł sponsorowany Autor: Danuta Awolusi
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Miłość nie wybiera ani miejsca, ani czasu. Wywiad z Ewą Formellą z kategorii Brak kategorii

– Ludzie potrafią przeżyć miłość wszędzie – czy to w spokojnym życiu, czy w czasie walk (przypomnijmy sobie serial „Wojenne dziewczyny"), czy nawet w obozie koncentracyjnym. Każdy ma nadzieję na odrobinę ciepła ze strony drugiego człowieka. Myślę, że miłość nie wybiera ani miejsca, ani czasu. Helenie trafił się mężczyzna, który przytulił ją i obdarzył ciepłym słowem. Ona takiego kogoś potrzebowała, aby na chwilę zapomnieć o koszmarze wojny – mówi Ewa Formella, autorka książki Pamięć dla Heleny.

Zdecydowałaś się sięgnąć po ważny temat, o którym nie mówi się wiele. Odbieranie dzieci biologicznym rodzinom przez Niemców, zniemczanie to temat tabu? Skąd ta inspiracja? We wstępie mówisz, że podobną historię zasłyszałaś na jednym z wyjazdów.

Byłam pewnej zimy w sanatorium w Połczynie Zdroju i często chodziłyśmy z koleżankami na pyszną gorącą czekoladę do innego sanatorium – Borkowo. Na murze budynku wisi tablica informująca o tym, że w tym miejscu w czasie wojny funkcjonował ośrodek Lebensbornu. Zainteresowałam się tym, ale nikt w miasteczku nie potrafił mi udzielić konkretnych informacji. Dopiero pani przewodnik, która oprowadzała nas po miejscowości, trochę mi na ten temat powiedziała i skierowała do starszej pani, której ciocia była w tym ośrodku w czasie wojny. Od nitki do kłębka trochę podrążyłam i historia „napisała się” sama.

Helena jako niespełna szesnastolatka trafia do ośrodka Lebensborn. Tam dla niemieckiego oficera rodzi dwójkę dzieci. W pierwszej ciąży jest w wieku siedemnastu lat. Wiem, że znalazłaś na ten temat wiele materiałów – opowiesz coś więcej o miejscu, w którym kobiety rodziły „niemiecką radość“?

Były kobiety, a często młode dziewczyny, które same zgłaszały się do zapłodnienia, aby urodzić Führerowi czysto aryjskich obywateli, ale były również dziewczyny i kobiety, które robiły to pod przymusem (Polki, Rosjanki, Czeszki, Austriaczki i inne) . Wystarczyło, że miały blond włosy i niebieskie oczy, to je kwalifikowało do zostania matkami dla Rzeszy. Sporo się mówi o wojnie, o prześladowaniu Żydów, o obozach, a temat Lebensbornu wciąż jest tematem dla wielu nieznanym. Może po mojej książce ktoś sięgnie po publikacje na temat tych ośrodków, bo ja przeczytałam o nich kilka książek i z każdą kolejną czułam większe rozżalenie.

Helena już jako starsza kobieta, wspomina tego oficera, ojca swoich dzieci, z rezerwą. Bez nienawiści, bez niechęci. Mówi nawet, że go lubiła, choć potrafił być groźny. Chyba często tak jest, że traumy spychamy gdzieś głęboko i czasem dopiero po latach możemy do nich wracać?

Nie wszyscy Niemcy byli do bólu źli, ona w pewnym momencie swojego życia zdała sobie sprawę z tego, że chociaż zmuszono ją do urodzenia dzieci i oddania ich, to w pewnym sensie przyczyniła się do czegoś dobrego, dała dzieci nie temu mężczyźnie, który ją zapłodnił, ale jego żonie, kobiecie, która pragnęła dziecka, a ze względów zdrowotnych nie mogła go urodzić. A Peter nie traktował jej źle, zrobił, co miał zrobić i zostawił ją w spokoju. Nie bił, nie krzyczał, był dla niej miły i gdyby nie fakt, że ją zapłodnił, a potem odebrał „swoje” dzieci, to nie miałaby do niego żadnych pretensji.

Helena doświadczyła w młodości czegoś, co trudno nawet opisać. Najpierw odseparowano ją od rodziny, później pobyt w ośrodku… Jak udało jej się zachować tyle optymizmu, dobra, miłości?

Myślę, że to pokolenie kobiet, które doświadczyło dramatu drugiej wojny światowej, ogólnie należy do bardzo optymistycznie patrzących na świat: co było złego, minęło, kiedy w trudnych powojennych latach spotkały kogoś, kto pozwolił im uwierzyć w szczęście. Helena spotkała w swoim życiu człowieka, którego pokochała, mimo skrywanej miłości młodzieńczej. Rodzina była dla niej wsparciem – zwróćmy choćby uwagę na fakt, że wnuczka zechciała z nią zamieszkać zamiast poszukać sobie osobnego mieszkania. To bardzo ważne, kiedy starsza osoba ma wsparcie w młodych ludziach. Wiem to z doświadczenia zawodowego, kiedy pracowałam jako opiekunka osób starszych i niepełnosprawnych. Młodość dodaje skrzydeł nawet komuś, kto doświadczył w życiu wiele złego.

Będąc tam, dziewczynie udaje się zakochać. To jej pierwsza miłość. I chyba uczucie, które jednak nie rdzewieje. Czy to dowód na to, że nawet tam, gdzie drzemie największe zło, jest też dobro?

Ludzie potrafią przeżyć miłość wszędzie – czy to w spokojnym życiu, czy w czasie walk (przypomnijmy sobie serial Wojenne dziewczyny), czy nawet w obozie koncentracyjnym. Każdy ma nadzieję na odrobinę ciepła ze strony drugiego człowieka. Myślę, że miłość nie wybiera ani miejsca, ani czasu. Helenie trafił się mężczyzna, który przytulił ją i obdarzył ciepłym słowem. Ona takiego kogoś potrzebowała, aby na chwilę zapomnieć o koszmarze wojny, chociaż Helena nie doświadczyła go fizycznie, lecz psychicznie.

W swojej opowieści nie oceniasz. Piszesz po prostu o emocjach, a te zagęszczają się coraz mocniej. Tęsknota, smutek, miłość, radość, rozpacz. Chciałaś dać czytelnikom możliwość wyrobienia sobie własnej opinii? To dla ciebie ważne jako pisarki?

Nie można wszystkich ludzi wkładać do tego samego „worka”, ponieważ i wśród Niemców, i Polaków czy Żydów byli zarówno ludzie dobrzy, jak i źli. Staram się nie zwracać uwagi na narodowość, ale na osobowość danego człowieka. Z opowiadań wielu ludzi wiem, że nie wszyscy Niemcy byli okrutnymi nazistami. Byli też tacy, którzy najpierw byli ludźmi, a potem dopiero żołnierzami wykonującymi rozkazy. Nawet mój drugoplanowy bohater, który zapłodnił Helenę, nie był całkiem złym człowiekiem. Helenę traktował dobrze i chciał tylko mieć dzieci, rodzinę, której będzie częścią – bo uważał, że co innego oznacza mieć dziecko z własnej krwi, a co innego adoptowane.

Twoi bohaterowie poszukują własnej tożsamości. Znajomość własnego pochodzenia wydaje się często jednym z praw człowieka. Wojna nawet to odebrała?

Wojna wiele ludziom odebrała. Jedni stracili obywatelstwo, inni – człowieczeństwo. Niestety, tak skonstruowany jest ten świat, że jak dzieje się coś złego, zawsze można coś stracić. W publikacjach, które czytałam, wiele dzieci zniemczonych w czasie wojny nie chciało powrócić do swoich rodzinnych stron, wiedząc na przykład o tym, że teraz mają rodziców, którzy ich kochają, żyją w jako takim luksusie, a w stronach rodzinnych czekała na nie wielka niewiadoma. Byli ludzie, którzy bardzo chcieli poznać swój kraj – Polskę, ale wracali do Niemiec, bo nie potrafili się odnaleźć w polskiej rzeczywistości, a dodatkowo nie czuli emocjonalnego związania z rodziną, która ich odnalazła. Znajomość własnego pochodzenia jest jednym z praw człowieka, ale czy musi być priorytetem w życiu?

Helena wspomina w jednej ze scen o tzw. Volksliście...

Podpisanie Volkslisty wiązało się z wypełnieniem szczegółowej ankiety, która zawierała pytania o przynależność wyznaniową, lub/i od kiedy rodzina mieszkała w danym rejonie, jakie kończono szkoły, o krewnych w Niemczech itd. Ankieta ta była wysyłana do domu. Po jej odebraniu, decyzją urzędnika, przydzielano ankietowane osoby do jednej z czterech grup volkslisty. 1 – osoby narodowości niemieckiej, aktywne politycznie, działające na rzecz III Rzeszy w okresie międzywojennym. 2 - osoby przyznające się do narodowości niemieckiej, posługujące się na co dzień językiem niemieckim, kultywujące kulturę niemiecką, ale zachowujące się biernie. 3 – osoby autochtoniczne, uważane przez Niemców za częściowo spolonizowane (Górnoślązacy, Kaszubi, Mazurzy) oraz Polacy niemieckiego pochodzenia i osoby pozostające w związkach małżeńskich z Niemcami. 4 – osoby pochodzenia niemieckiego, które się spolonizowały i czynnie współpracowały w okresie międzywojennym z władzami polskimi lub też działały w polskich organizacjach społeczno-politycznych, a także Polacy, którzy po pomiarach czaszki i innych badaniach uznani zostali za wartościowych rasowo. Ale znane są także przypadki zostania Volksdeutschem z powodu kolaboracji z nazistami. W zależności od grupy, do której zostało się zakwalifikowanym otrzymywało się obywatelstwo Rzeszy – dożywotnio lub na określony czas. Odmowa wypełnienia ankiety, na podstawie której urzędnik decydował o przyznaniu kategorii DVL, mogła zakończyć się wysłaniem całej rodziny do obozu koncentracyjnego lub przesiedleńczego.

Dlaczego to takie ważne, by oddać pamięć Helenie – a właściwie wszystkim, którzy wtedy przeszli podobne piekło?

Helena jest tylko jednostką, symbolem okrucieństwa, jakie między innymi miało miejsce w czasie wojny w ośrodkach Lebensbornu. Takich kobiet jak ona było wiele. Jedne pogodziły się ze swoim losem, inne żyły wspomnieniami aż do śmierci. Chciałabym, aby ludzie pamiętali nie tylko Holokaust, komory gazowe, obozy koncentracyjne czy niemieckie przesłuchania i walki, ponieważ te kobiety również zasługują na pamięć. To, że żyły i funkcjonowały poza liniami frontu, nie znaczy, że żyły szczęśliwie. To, co zrobiono między innymi takim kobietom jak Helena, wywarło wpływ na całe ich życie.

Czy pisanie o wojnie wywiera na osobie piszącej dużą presję? Oddałaś wszystko z dużą wiarygodnością, a do tego musiałaś opisywać niełatwe emocje…

Zbyt wiele nasłuchałam się o wojnie, aby podchodzić do tego tematu obojętnie. Każda moja książka, w której zawarłam czyjeś wspomnienia lub która porusza temat wojny, działa na mnie bardzo emocjonalnie. Szybko utożsamiam się z moimi bohaterkami i próbuję czuć to, co one w danej chwili czuły. Z pewnością nie jest mi łatwo, ale dzięki takim książkom, ludzie będą pamiętali o koszmarze wojny. Chcę przede wszystkim przekazać uczucia, a jedynie w tle pokazać wojnę. To, niestety, „kosztuje” sporo emocji. Nie jest to może presja, ale z pewnością pisząc taką książkę, czuję się odpowiedzialna za swoje słowa.

Czego możemy się spodziewać dalej? Czy piszesz kolejną książkę?

Przyznam szczerze, że mam chwilowy zanik weny, chociaż w głowie pomysłów nie brakuje. Jestem w trakcie pisania powieści świątecznej, a po niej chciałabym napisać jeszcze jedną powieść z historią wojenną w tle, ale kiedy to nastąpi, to czas pokaże, ponieważ chwilowo muszę od wojny odpocząć.

Książkę Pamięć dla Heleny kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.