Czasem zaczynam pisanie od partyjki szachów. Wywiad z Jackiem Getnerem

Data: 2021-09-03 10:49:35 Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet

– Nawet pisząc o rzeczach ważnych i poważnych, zdecydowanie lepiej postawić na lżejszy charakter opowieści. Wtedy dotrze się z ważnym przekazem do szerszego grona osób – mówi Jacek Getner, autor serii humorystycznych kryminałów o śledztwach genialnego detektywa Jacka Przypadka. Nakładem Wydawnictwa Lira ukazały się dwie pierwsze powieści z cyklu – Arszenik i stare obrazy oraz Znamienne stany świadomości

Wie Pan, jak najlepiej zostać detektywem?

Od strony teoretycznej jak najbardziej, bo musiałem to sprawdzić przed napisaniem serii książek o genialnym detektywie. Ale tak praktycznie zapewne dróg jest wiele, choć czasem można zostać nim...

Przypadkiem!

Dokładnie tak. Zupełnie jak mój detektyw nazywający się, nomen omen, Przypadek.

Często w codziennym życiu opowiada Pan dowcipy?

Nie opowiadam prawie żadnych dowcipów, bo zwyczajnie je palę. Najczęściej bierze się to z tego, że chciałbym je jakoś udoskonalić, dodać coś od siebie, podczas gdy dowcip to forma skończona, którą trzeba tylko umieć dobrze odtworzyć. Natomiast rozśmieszam znajomych komentarzami i ciętymi ripostami (jak mój detektyw). Taki rodzaj humoru „na żywo” wychodzi mi znacznie lepiej niż opowiadanie dowcipów.

Czytaj również: Jacek Getner - cytaty

Dlaczego wszyscy kochamy „suchary”, choćbyśmy udawali, że się z nich nie śmiejemy?

Bo suchary ogrywają stereotypy. I choć stereotypy bywają krzywdzące, to po prostu dużo w nich prawdy i dlatego nieodmiennie nas śmieszą.

Zresztą poczucie humoru chyba w ogóle pomaga w życiu?

Zdecydowanie tak – zwłaszcza jeśli się jest mężczyzną. Bo, jeśli wierzyć różnym badaniom, posiadanie humoru to dla kobiet jeden z najważniejszych męskich atutów...

Jest coś, z czego śmiać się nie wolno?

Najogólniej rzecz mówiąc, cudze nieszczęście. Ze wszystkiego innego uważam, że wolno się pośmiać, choć oczywiście, nie każdy temat mnie śmieszy i nie z każdego mam ochotę sam się pośmiać.

Czytaj również: Uważam, że można śmiać się absolutnie ze wszystkiego. Wywiad z Jackiem Getnerem

Bohaterem książki Arszenik i stare obrazy jest Jacek Przypadek, genialny detektyw, który chyba niezbyt często wybucha śmiechem?

Za to potrafi często rozbawić innych. Choć równie często potrafi ich zdenerwować swoimi uwagami.

Wydaje się, że Pański bohater częściej robi coś, bo tego chce, niż dlatego, że musi. W ogóle sytuację w życiu ma chyba dość komfortową.

To prawda. Ja sam staram się robić to, co chcę, a nie to, co muszę. Tylko jemu to ułatwiłem, bo wyposażyłem w kilka mieszkań na wynajem, odziedziczonych po przodkach. Posiadanie takiego stałego dochodu znacznie ułatwia nie zwracanie uwago na wymagania innych.

Jacek woli też przygotowywać się do startu w maratonie niż rzeczywiście wziąć w nim udział…

Tak, dlatego, że start w maratonie będzie dla niego końcem pewnego etapu życiowego. A Jacek nie chce go zbyt szybko zamykać.

Detektywem też chyba nigdy nie chciał zostać?

To prawda. Kiedy zaczyna się książka, mój bohater wciąż nie bardzo wie, kim chce być, bo w szachy jest za słaby, a z rozwiązywania krzyżówek nie da się utrzymać. Wie tylko, że jego zdaniem ludzie są banalnie przewidywalni i w związku z tym łatwo mu przejrzeć na wylot różne ciemne sprawki.

Takiego talentu, jak jego, nie wolno pozostawić jednak niewykorzystanym?

Jacek nie miałby nic przeciwko temu, żeby pozostał niewykorzystany. Ale najpierw chce komuś pomóc, a potem zaczyna go to coraz bardziej bawić. A gdy widzi, ilu ważnych ludzi to irytuje, wkręca się na całego.

Co jest tajemnicą jego sukcesu?

Głównie to, że bardzo wielu osobom wydaje się, że są – po pierwsze – tak sprytni, że mogą wymyślić zbrodnie doskonałą. A – po drugie – zajmują tak ważne i odpowiedzialne stanowiska, że nikt poważny nie odważy się im postawić jakichkolwiek zarzutów. Dlatego musi je stawiać taki życiowy szyderca jak Jacek Przypadek.

To chyba nie przysparza mu popularności wśród przedstawicieli organów ścigania?

Tak faktycznie jest. Jacek w pewnym sensie staje się ich kłopotliwym współpracownikiem, przez którego muszą się nieraz tłumaczyć przed swoimi zwierzchnikami w ministerstwie i mediami dlaczego aresztowały tak powszechnie znaną i szanowaną osobę.

A Pan – miewa Pan problemy z policją? Bo podobno Przypadek to trochę Pańskie alter ego…  

To prawda, że jest moim alter ego, ale obdarzam go tylko obficie swoimi cechami charakteru. W kwestii wyboru kłopotów, w jakie się pakuje, pozostawiam mu wolną wolę.

Nie znajduje Pan też trupów na każdym rogu i znajomi nie proszą Pana o poszukiwanie zaginionych kolekcji znaczków, obrazów ani monet?

Na razie nie, choć nie ukrywam, że kiedyś chętnie bym jakąś taką zagadkę rozwikłał. Tylko raczej mniej krwawą, na co zresztą stawiam również w serii książek o moim detektywie, w której morderstwa są w mniejszości jeśli chodzi o śledztwa przez niego prowadzone.

Czytaj również: Ludzie zabijają z miłości i dla pieniędzy. Wywiad z Jackiem Getnerem

To może przynajmniej ktoś próbował skopiować Pańskie książki?  

Nic mi na ten temat nie wiadomo. Choć, oczywiście, nie lubię być okradany, to byłby to swoją drogą piękny hołd dla mojego pisania.

Wszystko to pięknie, ładnie, ale jestem ciekaw, czy jest jakaś książka, którą chciałby Pan ukraść? Albo przynajmniej której chciałby Pan być autorem?  

Nie. Innym pisarzom zazdroszczę wyłącznie nakładów ale nie samych książek.

A może Zbrodnia i kara?

Nie, bo już dawno temu doszedłem do wniosku, że nawet pisząc o rzeczach ważnych i poważnych, zdecydowanie lepiej postawić na lżejszy charakter opowieści. Wtedy dotrze się z ważnym przekazem do szerszego grona osób.

Wierzy Pan w wszelkiego rodzaju pechy, trzynastki, czarne koty?

Absolutnie nie i nawet szczerze mówiąc dość często taką wiarę wyśmiewam w swoich książkach.

Ale nigdy nie zaczyna Pan pisania od?

Czasem zaczynam pisanie od partyjki szachów. To pozwala mi dobrze zebrać myśli, roztrenować głowę w wymyślaniu różnych kombinacji dramaturgicznych.

Ilu zatem książek z detektywem Przypadkiem w roli głównej możemy oczekiwać? I czy powstaną zupełnie nowe?

Tak, oczywiście, powstaną nowe. Kiedy ukaże się już osiem wznowień, powinno dojść jeszcze sześć nowych tytułów. Od początku bowiem zakładałem, że cała seria będzie liczyć 14 części. Te wznowienia nie są też tak jeden do jednego. Oprócz tego, że dałem im nowe tytuły, to wydłużyłem o kilka procent. Wyszlifowałem też styl, bo od chwili, kiedy się zaczęły ukazywać, sporo się nauczyłem i wierzę w to, że każda moja następna książka, jest pod względem warsztatowym lepsza od poprzedniej.

Książkę Arszenik i stare obrazy kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.