Recenzja książki: Forteca. Oblężenie Gawilghur, 1803

Recenzuje: Damian Kopeć

Wszystko albo nic. Zwycięstwo albo hańba.

Richard Sharpe został niedawno mianowany na oficera. Dostał stopień podporucznika pod wydarzeniach związanych z bitwą pod Assaye. Nosi czerwoną kurtkę oficerską 74. Batalionu. Nie nową, lecz zakupioną na aukcji przedmiotów należących do martwych oficerów. Kurtkę poplamioną krwią porucznika Blaine`a. Obrazu dopełniają stare spodnie, wydane mu, gdy był jeszcze sierżantem, oraz buty, zdarte z nóg jakiegoś zabitego Araba. Szarfa oficerska też została ściągnięta z trupa. W przyrodzie bowiem nic nie ginie, tylko co pewien czas zmienia właściciela. Sharpe mógłby wyposażyć się znacznie lepiej, stać go na to - tylko: po co? Bogactwo nie daje poważania, o ile nie zostało odziedziczone.

Podporucznik Sharpe czuje się w 74. Batalionie nie na miejscu, obcy. Walczył pod Assaye, ale nie razem z nimi. Nie jest Szkotem, nie zna gaelickiego. Sierżant Colquhoun, kapral McCallum czy kapitan Urquhart nie kryją, że dla nich nie jest prawdziwym oficerem. Również zwykli żołnierze mają świadomość, że wywodzi się z nizin tak jak oni, lecz nagle stał się kimś innym.

Kompania sama się prowadzi, Sharpe czuje się "piątym kołem u wozu". Kapitan Urquhart proponuje mu sprzedaż nominacji. W Szkockiej Brygadzie jest podobno wielu dżentelmenów, którzy za czterysta funtów chętnie zostaną oficerami. Tyle, że Sharpe tak naprawdę nie chce się poddać naciskowi nowych towarzyszy broni. Całe życie marzył o byciu oficerem, a teraz miałby zrezygnować tylko dlatego, że niektórym się to niezbyt podoba?!

Wojska brytyjskie kroczą w zwycięskim marszu na północ. Rozbijają kolejne skupiska broniącego się wroga. Grupy Marathów chronią się w potężnej górskiej twierdzy Gawilghur. Są pewni, że tego gniazda nikt nie zdobędzie. Wojska brytyjskie nie mają wyboru: chcąc pokazać swoją siłę, muszą zdobyć twierdzę. Za wszelką cenę.

Za datami, za bitwami, za liczbami kryją się zawsze ludzie. Konkretni ludzie, osoby o własnej historii, o marzeniach, planach. Patrząc na przeszłość, często o tym zapominamy. Patrząc na wroga, wolimy tak właśnie myśleć, schematami, uogólnieniami, danymi statystycznymi. Zabierając przeciwnikowi ludzką twarz i człowieczeństwo. Bernard Cornwell koncentruje się w swoich powieściach na ludziach, na wybranych jednostkach, biorących udział w historycznych wydarzeniach. Cornwell opowiada o wojnie, o całej związanej z nią otoczce. I robi to zaiste po mistrzowsku. Także i w powieści Forteca. Oblężenie Gawilghur, 1803 - kolejnym już tomie przygód Richarda Sharpe. Choć wszystkie książki z cyklu łączą się z sobą, możliwe jest jednak czytanie ich osobno. Pisarz często tłumaczy postępowanie bohatera, przybliża i wyjaśnia wydarzenia z przeszłości.

Cornwell potrafi stworzyć wciągającą fabułę. Czyni to właśnie poprzez koncentrację na losach jednostek. W ten sposób łatwiej nam śledzić wydarzenia, angażując się w nie emocjonalnie. Dobra literatura polega w dużym stopniu na wywoływaniu w czytelniku żywych emocji, na stworzeniu wrażenia uczestnictwa w opisywanych zdarzeniach. I tak jest w przypadku książek Cornwella. Pisze on obrazowo, namacalnie, ożywiając miniony lub nieistniejący świat w wyobraźni czytelników.

Główną postacią Fortecy... jest Richard Sharpe, ale mamy możliwość śledzić też wątki związane z innymi postaciami, z angielskim renegatem, pułkownikiem Williamem Doddem, walczącym po stronie Marathów ,czy z Manu Bappoo, stojącym na czele ich wojsk. Nie są oni przedstawiani z psychologiczną pieczołowitością, ale na tyle interesująco, by przykuć uwagę czytelnika. Bernard Cornwell mówi o historii tak, by -  przede wszystkim - była to opowieść ciekawa dla współczesnego odbiorcy. Nie stylizuje zatem języka, dba o fakty wtedy, kiedy jest to istotne. Szkielet, złożony z faktów historycznych, wypełnia własną wyobraźnią. Jego bohaterowie to ludzie pełni emocji i namiętności. Często chciwi, okrutni, cyniczni, mściwi. Pchani do działania wieloma żądzami: władzy, bogactwa, użycia, póki starczy sił. Nawet Sharpe ulega niektórym z nich, nie czując żadnych skrupułów podczas zabijania. Wszak na tym polega wojna, zemsta, zwykła ludzka sprawiedliwość. Oko za oko, ząb za ząb, proteza za protezę. Trupa można okraść - wszak jemu dobra ziemskie na nic się już nie zdadzą. Komuś, kto nas skrzywdził, można podciąć gardło. O jednego złoczyńcę mniej.

Niepokojące jest ukazywanie wojny jako przygody, walki i zabijania jako czegoś, co może pociągać i zaspokajać ludzkie pragnienia. Z drugiej strony: wiemy, że okrutny dowódca obozu Auschwitz-Birkenau potrafił być „poza miejscem wykonywania obowiązków służbowych” dobrym ojcem i mężem, człowiekiem wrażliwym, estetą. Jak uczy historia, osoby solidnie wykształcone potrafią czerpać przyjemność z torturowania innych, z wymyślania nowych metod mordowania, a naukowcy - zajmować się nieludzkimi eksperymentami na ludziach (jak chociażby dr Mengele czy naukowcy sowieccy, przeprowadzający różnorakie eksperymenty pseudomedyczne np. krzyżowania ludzi z małpą w celu stworzenia super-żołnierza).

Ludzie krzyczeli, wrzeszczeli, dźgali, nabijali (...)

Wojna w powieści Cornwella to przygoda - ale taka, za którą możemy dostrzec bezsensowne cierpienie, poniżenie, wydobywanie z człowieka najgorszych cech. Wielu żołnierzy uzależnia się od walki, od zabijania i czerpie z tego przyjemność. Wielu kradnie, gwałci, morduje, korzystając z prawa bezkarności zwycięzców. Szokujące są opisy szaleństwa walki, okrucieństw, jakich dopuszczają się wszyscy. Wojska brytyjskie idą w równych szeregach na armaty, wsłuchane w rytm bębnów i melodię wygrywaną przez dudziarzy. Obok nich giną, wiją się w agoni koledzy i przyjaciele, ranni cierpią, oczekując na pomoc, która być może nadejdzie, ale dopiero po bitwie. Ranni przeciwnicy są skrupulatnie mordowani, na wszelki wypadek. Krew płynie po stronicach książki strumieniami.

Odkopywali szable i muszkiety z dala od rąk rannych, trącali bagnetami ciała i zabijali tych, w których dostrzegali iskierkę życia.

Jak w Armii Czerwonej: oficerowie pilnują, by nikt się nie cofał, poganiają ludzi jak bydło, do ataku, do jak najbardziej efektywnej rzezi.

Cornwell ujawnia, dla mnie trochę zbyt prosto i jednoznacznie, motywacje postaci. Ponieważ w sumie najważniejsza jest w powieści wartka akcja, a psychologia większość czytelników odstręcza, autor bestsellerów daje im to, czego pragną. Urozmaica nieustanne walki i mające miejsce w ich przerwach knowania delikatnym, bardzo delikatnym wątkiem romantycznym. Stale mamy jednak wrażenie, jakbyśmy nie do końca poznawali Sharpe`a, jakby ukazywał on nam tylko część swojej osobowości. Może to i dobrze, bo kolejne tomy jego przygód czekają już na polskich czytelników.

Kup książkę Forteca. Oblężenie Gawilghur, 1803

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Forteca. Oblężenie Gawilghur, 1803
Książka
Inne książki autora
Złodziej z szafotu
Bernard Cornwell0
Okładka ksiązki - Złodziej z szafotu

Bernard Cornwell po mistrzowsku buduje napięcie wraz z rozwojem akcji. Jego bohater musi ścigać się z czasem, aby zapobiec niesprawiedliwości. Na wyjaśnienie...

Rok 1356
Bernard Cornwell0
Okładka ksiązki - Rok 1356

Od stu lat szaleje wojna. cala Francja jest w niebezpieczeństwie. Thomas Hookton, angielski łucznik, znany jako Le Batard, dostał rozkaz poszukiwania zaginionego...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Olga
Ewa Hansen ;
Olga
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
Zranione serca
Urszula Gajdowska
Zranione serca
Znajdziesz mnie wśród chmur
Ilona Ciepał-Jaranowska
Znajdziesz mnie wśród chmur
Trzy krowy w niebieskich kajakach
Andrzej Marek Grabowski ;
Trzy krowy w niebieskich kajakach
Pies na medal
Barbara Gawryluk
Pies na medal
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy