Literatura ma prowokować. Wywiad z Johnem Boynem

Data: 2023-06-27 15:15:27 | artykuł sponsorowany Autor: Danuta Awolusi
udostępnij Tweet

– Uważam, że obowiązkiem powieściopisarza jest opowiedzenie ciekawej historii – tak, aby czytelnicy, którzy wydali pieniądze na książki i poświęcili czas na ich lekturę, nie poczuli się oszukani. Nie zawsze nam się to udaje. Nie każda wydana książka przyniesie czytelnikowi satysfakcję, ale ważne jest to, autor chciał stworzyć dzieło wartościowe, książkę, która skłoni czytelnika do refleksji nad światem i własnym miejscem w świecie. Książkę, która stanowi dla czytelnika wyzwanie, która bawi, porusza i która może przetrwać samego pisarz – mówi John Boyne, autor książek Chłopiec w pasiastej piżamie oraz Córka komendanta

Powieść Chłopiec w pasiastej piżamie wywołała sporo kontrowersji. Pisanie o Holokauście zawsze jest trudne. A jednak zdecydowałeś się na stworzenie kontynuacji, która w Polsce ukazała się pod tytułem Córka komendanta. Czy, patrząc z perspektywy czasu, była to dobra decyzja?

Czytelnicy pokochali Chłopca w pasiastej piżamie, ta książka sprzedała się na całym świecie w 11 milionach egzemplarzy. Początkowo głosy krytyczne właściwie się nie pojawiały – do czasu, gdy mniej-więcej trzy lata temu media społecznościowe zyskały na znaczeniu. Napisać tę książkę chciałem już od 2006 roku, na długo przed tym, zanim na Chłopca… spadła cała ta krytyka. Córka komendanta miała być odpowiedzią na popularność Chłopca... i kolejną propozycją dla wszystkich, którzy pokochali moją wcześniejszą powieść.

Ale Chłopca w pasiastej piżamie nie krytykowano wyłącznie w sieci, pojawiła się także krytyka ze strony poważnych instytucji – jak choćby Muzeum Auschwitz-Birkenau.

Głosy te bardzo mnie rozczarowały i przygnębiły. Nie napisałem podręcznika szkolnego ani tekstu do nauczania historii. Przypomnijmy, że Chłopiec w pasiastej piżamie to powieść, a jej podtytuł to bajka, baśń. A bajka to opowieść, w której kluczowy jest płynący z niej morał. Nie prosiłem, by nauczyciele traktowali tę książkę jako lekturę szkolną, choć, oczywiście, jestem im za to bardzo wdzięczny, bo cieszę się z każdego młodego czytelnika, który trafi na tę historię. Od 2006 roku odwiedziłem setki szkół na całym świecie, by rozmawiać z dziećmi i opowiadać im o dramacie Holokaustu. Czyniłem to pro publico bono, bo uważam, że ważne jest, by dzieci interesowały się historią. Zawsze podczas spotkań z czytelnikami podkreślam, że jest to fikcja literacka, powieść, a potem podsuwam listę kolejnych lektur, które pomogą poszerzyć wiedzę o Holokauście. Nauczyciele w szkołach powinni robić to samo.

Cenię pracę, jaką wykonują na całym świecie organizacje dbające o pamięć o Holokauście. Ale uważam, że ważny jest również proces artystyczny oraz prawo pisarzy do opowiadania historii, które zrodziły się w ich wyobraźni.   

Od wielu lat wygłaszam wykłady na całym świecie. Spotkałem się z wieloma Ocalałymi z Holokaustu. Zawsze stykałem się tylko z szacunkiem i wdzięcznością za to, że opowiedziałem tę historię. Chłopiec w pasiastej piżamie to najczęściej tłumaczona irlandzka powieść wszechczasów i jedna z najlepiej sprzedających się książek na świecie. W Niemczech otrzymałem za nią Pokojową Nagrodę im. Gustava Heinemanna. Żałuję, że Muzeum Auschwitz-Birkenau nie dostrzega czasu i pracy, które włożyłem uświadomienie milionom dzieci tragedii Holokaustu. Ale żadne głosy krytyczne nie zmniejszają mojej dumy z tego, że napisałem tę książkę.

Od wydania Chłopca... minęło wiele lat, a Ty zdecydowałeś się poświęcić kolejną książkę Gretel, siostrze Bruna...

Zacząłem pisać Chłopca w pasiastej piżamie w kwietniu 2004 roku, a powieść ukazała się w styczniu 2006 roku. W połowie 2005 roku, kiedy pracowałem nad tą książką, wpadłem na pomysł powieści, której centralnym punktem byłaby Gretel, siostra Bruna. Miałem świadomość, że wciąż żyją jeszcze niektórzy ocaleni z Holokaustu i niektórzy zań odpowiedzialni. I tak od 2006 r. przez wiele lat robiłem notatki w pliku, który nazwałem Historia Gretel. Długo nie czułem, że nadszedł czas, by napisać tę książkę. Pomyślałem nawet, że może powstanie, gdy będę już bardzo stary i będę wiedział, że czas, który mi pozostał, jest ograniczony.

A potem zaczęła się pandemia. Nastąpił lockdown. Byłem w moim domu w Dublinie, skończyłem powieść The Echo Chamber i zastanawiałem się, co dalej. Poczułem wtedy, że nadszedł właściwy moment. Pomyślałem, że gdyby Gretel istniała, skończyłaby 91 lat. Byłaby osobą starszą, ale wciąż, być może, świadomą, inteligentną i zdrową. Więc gdybym skończył i wydał książkę, mogłaby okazać się bardzo aktualna.

W wielu moich powieściach przewija się wątek starszej osoby, która patrzy wstecz na swoje życie i żałuje popełnionych błędów. Często te uczucia mieszają się ze wstydem i poczuciem uczestnictwa w czymś, co mogło zniszczyć życie lub zaszkodzić innym. To tematy, które mnie fascynują i do których często wracam. Gretel była więc w pewnym sensie oczywistym wyborem jako bohaterka kolejnej książki, w której również poruszam temat żalu, poczucia winy, wstydu i współodpowiedzialności za zbrodnię.

Gretel to niejednoznaczna postać. Córka diabła, zbrodniarza, komendanta jednego z najbardziej znanych niemieckich obozów zagłady… 

Kiedy piszę powieść, nie planuję stworzenia postaci sympatycznych czy nikczemnych, ale po prostu autentycznych. W prawdziwym życiu wszyscy jesteśmy zdolni zarówno do wielkiego dobra, jak i do nieskończonego okrucieństwa. Chyba każdy z nas może znaleźć w swojej przeszłości chwile, z których jest dumny i takie, których się wstydzi. Uważam, że zadaniem pisarza nie jest osądzanie postaci za czytelnika, narzucanie odbiorcom swojego zdania, opinii czy oceny. Autor książki powinien stworzyć postaci niejednoznaczne, skłonić czytelnika do zastanowienia się nad tym, co właściwie do nich czuje.  

Moim zdaniem Gretel jest taką właśnie niejednoznaczną postacią. Z jednej strony urodziła się w konkretnym czasie, miejscu i w konkretnej rodzinie. Nie miała wpływu na swoje pochodzenie, musiała udać się z bliskimi do obozu ukazanego w Chłopcu w pasiastej piżamie. Była zbyt młoda, aby w pełni zrozumieć, co działo się po drugiej stronie płotu i nie brała w tym udziału. Straciła brata i tatę, których kochała i przez całe życie zmagała się ze świadomością tego, kim naprawdę był jej ojciec i ohydnych zbrodni, jakie popełnił. Tego będziemy jej współczuć – nie ma w tym jej winy.

Z drugiej strony, po wojnie, będąc już trochę starsza, świadomie podjęła decyzję, by nie ujawnić się aliantom, choć wówczas każda drobna informacja, jaką mogłaby przekazać na temat obozów, była na wagę złota. Gretel mogła pomóc odtworzyć ostatnie dni wielu żydowskich więźniów, którzy zginęli w obozie. Moja bohaterka nie ujawnia się i podejmuje tę decyzję całkowicie świadomie, z czysto egoistycznych pobudek. Wie, że ujawnienie się światu oznacza spędzenie całego życia z piętnem wstydu. Gretel mogłaby postąpić właściwie, ale nie robi tego. Za to zasługuje na nasze potępienie.

Myślisz, że współczucie Gretel nie oznacza zrównywania jej doświadczeń z cierpieniem Żydów w czasie Holokaustu?

Moim zdaniem byłoby to daleko idące uproszczenie. W żadnym miejscu powieści Gretel nie porównuje swoich cierpień z cierpieniami narodu żydowskiego, ja również tego nie sugeruję. Rzeczywiście, moja główna bohaterka jest dręczona poczuciem winy przez całe życie, co jasno pokazuje, że uznaje nieludzki wymiar Holokaustu oraz dostrzega w nim swoją rolę. Dziś wiemy i rozumiemy, że to, co spotkało naród żydowski podczas Holokaustu, jest największą zbrodnią w historii ludzkości i zadaniem twórców jest podtrzymywanie pamięci o tych wydarzeniach. Istnieją jednak historie ludzi takich jak Gretel, a te uzupełniają i wzbogacają nasze postrzeganie historii.

Prowokujesz, dotykach niełatwych tematów, ale w Twojej książce jest też wiele naprawdę mocnych opisów. Nie bałeś się, że Twoje słowa mogą kogoś dotknąć lub zranić?

Literatura ma prowokować, gniewać, frustrować, wywoływać debaty. W ostatnim czasie zrezygnowałem z czytania powieści trzydziestokilkuletnich pisarzy, ponieważ wszystkie są niewiarygodnie bezpieczne i uniwersalnie nijakie. Nie pamiętam, kiedy ostatnio czytałem prowokacyjną powieść kogoś młodszego ode mnie. Nie dotyczy to tłumaczeń; uważam, że młodzi pisarze z innych krajów są znacznie odważniejsi niż ci, którzy piszą w języku angielskim. Pisząc, nie poddaję się cenzurze ani autocenzurze. Owszem, współpracowałem z redaktorami, ale to ja podjąłem ostateczną decyzję co do każdego słowa w książce, od początku pierwszego rozdziału do ostatniego słowa powieści.

Opisujesz sytuacje moralnie niejednoznaczne. Uważasz, że pisarze mają moralne zobowiązania wobec swoich bohaterów czy czytelników?

Uważam, że obowiązkiem powieściopisarza jest opowiedzenie ciekawej historii – tak, aby czytelnicy, którzy wydali pieniądze na książki i poświęcili czas na ich lekturę, nie poczuli się oszukani. Nie zawsze nam się to udaje. Nie każda wydana książka przyniesie czytelnikowi satysfakcję, ale ważne jest to, autor chciał stworzyć dzieło wartościowe, książkę, która skłoni czytelnika do refleksji nad światem i własnym miejscem w świecie. Książkę, która stanowi dla czytelnika wyzwanie, która bawi, porusza i która może przetrwać samego pisarza.

Książkę Córka komendanta kupicie w popularnych księgarniach internetowych: 

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.