Recenzja książki: Elfy

Recenzuje: Damian Kopeć

Rozpoczyna się długa walka o przetrwanie

Wojowniczy, trochę nieokrzesany Mandred Torgidson z Fjordlandu wraz z towarzyszami śledzi stworzenie, które niesie niebezpieczeństwo dla okolicznych mieszkańców. Mandred jest jarlem Firnstayn, małej wsi leżącej nad fiordem. Jego obowiązkiem jest dbać o bezpieczeństwo podległych mu ludzi. Tak więc tropią bestię, która pozostawia krwawe ślady. Dochodzi do konfrontacji, a właściwie pogromu. Pół-człowiek, pół-dzik atakuje łowców i zabija wszystkich poza jarlem. Ten, uciekając przed człeknurem, bo tak nazwano owo krwiożercze stworzenie, trafia do kamiennego kręgu, do którego nikt nie ma odwagi wstąpić. Wycieńczony polowaniem i walką, ranny i cierpiący na odmrożenia wojownik zasypia i budzi się w innym świecie. W krainie elfów, zwanej Alfenmarchią. Trafia tu na dwór królowej Emerelle. To ją prosi o pomoc w zabiciu człeknura. Królowa, zaniepokojona dziwnym człowieka wtargnięciem do krainy elfów, zgadza się, ale stawia pewien warunek. Żąda pierwszego dziecka, które narodzi się Mandredowi. Chce, by zostało ono wychowane wśród elfów i pomogło im w przyszłości nawiązać więź ze światem ludzi. Zdesperowany człowiek zgadza się, a królowa ogłasza Elfi Łów, na którego czele staje - po raz pierwszy w historii - właśnie Mandred. Mają wytropić człeknura i zabić. Rozpoczyna się przygoda, która nie skończy się jednak wraz ze śmiercią bestii. Właściwie owa śmierć stanie się początkiem wydarzeń, które zmienią życie zarówno ludzi, jak i elfów.

Elfy I, pierwszy tom sagi niemieckiego pisarza Bernharda Hennena jest początkiem długiego cyklu. Od 2004 roku wydano już pięć jego tomów i kilka książek osadzonych w tym samym świecie. Cykl został przetłumaczony na wiele języków i jest najbardziej znaną częścią twórczości Hennena.

Czytając powieść, od początku mamy świadomość, że została ona zaplanowana jako początek większej historii. Autor nie spieszy się z opowieścią, choć tempo akcji często jest szybkie. Wnikamy w wymyślony świat powoli. Towarzyszymy kilku postaciom, przede wszystkim Mandredowi i grupce elfów. Wątek jarla przeplatany jest dziejami Farodina, Nuramona i Noroelle. Z czasem zostaje rozbudowany o historię syna Mandreda wychowanego przez elfy. To nie jest jednak dynamiczna powieść oparta na akcji. To poetycka opowieść, pełna opisów. Wydarzenia, miejscami bardzo dramatyczne, są pretekstem do opisywania innego świata, odmiennych zwyczajów, mentalności, wartości. Nie jest to jednak głęboki, drobiazgowy opis innego świata, raczej ukazywanie go poprzez komentarz do konkretnych wydarzeń. Trudno też czytając ten tom mówić o epickim rozmachu. Napięcie jest budowane głównie poprzez ukazywanie dramatycznych konsekwencji wyborów. Czy to ludzie, czy elfy muszą je ponosić i nie są w stanie wszystkiego przewidzieć, zaplanować. Coś, co początkowo wydawać się może drobnostką, zasadniczo zmienia bieg wydarzeń.

Nikt nie powinien znać zbyt dokładnie swojego losu. Albowiem w cieniu przyszłości nie może rosnąć życie.

Jest w Elfach swoisty smutek, dominujący na łamach książki, jest nostalgia choć nie brakuje tu również scen zabawnych, pełnych humoru. Poszczególne szczątkowe historie nie zmierzają jednak do szczęśliwych finałów. Coś, co zapowiadało się na happy end, okazuje się jego przeciwieństwem. W tle poszczególnych zdarzeń kryje się świadomość, że to wszystko jest dopiero początkiem poważniejszych zmian, które dotkną świat ludzki i Alfenmarchię.

Powieść wciąga - może nie od pierwszych akapitów, ale dość szybko przykuwa uwagę. Wątek miłosny, wątki zemsty, przyjaźni, dojrzewania, odpowiedzialności za poddanych i podejmowane decyzje są poprowadzone ciekawie i sprawiają, że nie jest to tylko prosta przygodowa fantasy. Hennen ogranicza liczbę postaci, którym poświęca więcej miejsca. Stara się opisywać je intrygująco, ukazywać ich odmienność i złożoność. To garstka głównych bohaterów sprawia, że książka intryguje. Fabuła wydaje się dobrze przemyślana, a zdarzenia, które można początkowo wziąć za przypadkowe, często wpisują się w logiczny ciąg dość wyrafinowanego planu. Z kilkoma postaciami można się identyfikować. Każda z nich naznaczona jest piętnem tragizmu. Czy to będzie Manfred, który zaryzykował życie swojego dziecka i żony dla dobra wioski, jakiej przewodzi, czy królowa elfów, starająca się podejmować decyzje wyważone, korzystne dla jej ludu, choć czasami okrutne z punktu widzenia jednostki. Również Noroelle ponosi poważne konsekwencje swoich wyborów, podobnie jak ubiegający się o jej miłość zalotnicy Farodin i Nuramon. Obok śmiertelnych ludzi i uosabiających ludzkie marzenia o długiej młodości elfów pojawiają się na kartach książki koboldy, trolle, inteligentne wilki, demony, myślące drzewa. Ciekawie opisywane jest napięcie między odmiennymi światami, w których rządzą inne prawa.

Książka zachęca do sięgnięcia po kolejne tomy cyklu. Jest klasycznym fantasy, wypartym w ostatnich latach przez niezliczone mrowie smoków, wampirów i zmiennokształtnych. Podobać się będzie wielbicielom długich historii, w których trzeba się rozsmakowywać. Warto przy tak rozbudowanych powieściach uzbroić się w cnotę, jaką jest cierpliwość, w oczekiwaniu na ukazanie się kolejnego tomu.

Wszyscy musimy podążać za naszym przeznaczeniem, dokądkolwiek by nas nie prowadziło. To jednak my decydujemy, jak będziemy szli tą ścieżką.

Kup książkę Elfy

Sprawdzam ceny dla ciebie ...

Zobacz także

Zobacz opinie o książce Elfy
Książka
Elfy
Bernhard Hennen
Recenzje miesiąca
Upiór w moherze
Iwona Banach
Upiór w moherze
Jemiolec
Kajetan Szokalski
Jemiolec
Pożegnanie z ojczyzną
Renata Czarnecka ;
Pożegnanie z ojczyzną
Sprawa lorda Rosewortha
Małgorzata Starosta
Sprawa lorda Rosewortha
Szepty ciemności
Andrzej Pupin
Szepty ciemności
Gdzie słychać szepty
Kate Pearsall
Gdzie słychać szepty
Góralskie czary. Leksykon magii Podtatrza i Beskidów Zachodnich
Katarzyna Ceklarz; Urszula Janicka-Krzywda
Góralskie czary. Leksykon magii Podtatrza i Beskidów Zachodnich
Zróbmy sobie szkołę
Mikołaj Marcela
Zróbmy sobie szkołę
Opowieści o kolorach
Nadine Debertolis
Opowieści o kolorach
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy