Strach ma WIELKIE oczy
Strach ma oczy, WIELKIE oczy. Czasami staje na drodze nie tylko tych całkiem dużych, ale i tych jeszcze całkiem małych. Takich jak Albert Albertson, lat pięć. Albert wie, że duchy nie istnieją, ani dziwne potwory, ani Marsjanie. A jednak... czasem o tym zapomina. Zwłaszcza wtedy, kiedy robi się ciemno lub gdy jest sam. Wszak gdyby duchy istniały, to pojawiałyby się w ciemności! Potwory zaś bardzo lubią się zjawiać, kiedy ktoś jest zupełnie sam. Zresztą, kiedy jest się samemu w domu cisza potrafi napawać ogromnym, trudnym do opanowania lękiem. Każdy szelest, przypadkowy dźwięk sugeruje, że coś się skrywa w pobliżu. Gdyby potwory istniały, przychodziłyby właśnie wtedy, kiedy nikogo nie ma blisko dziecka. Strach rodzi się w ciemności i samotności. Potwory lubią zjawiać się w ciszy. Zaskakują nas w niedoświetlonej piwnicy, w pustym domu, na ulicy skrytej w półcieniach. Strach rodzi się w głowie.
O strachu, lękach, duchach i potworach opowiada książeczka Kto straszy, Albercie?, kolejna już pozycja z cyklu o tym małym chłopcu. To historyjka opowiadająca o radzeniu sobie z lękami, ze strachami, które nawiedzają dziecko. Jak zwykle świetnie zilustrowana i dostosowana do wieku docelowego odbiorcy. Przemawiająca do małego czytelnika nie tylko samymi słowami, ale i grafiką.
Albert Albertson może stać się przyjacielem każdego dziecka. Jego przygody to sytuacje wzięte z życia. Ułatwiają one ich zrozumienie i oswojenie. Życie dziecka bowiem wcale nie jest takie proste, jak się nam, dorosłym, wydaje, a problemy, które potrafią trapić malucha, subiektywnie wcale nie są mniej poważne niż troski nas, dorosłych.
Czy święta nie mogłyby trwać cały rok? Dlaczego muszą się kończyć? Albert i tata są załamani, nie chcą, by znów nastały zwyczajne dni, nie chcą wracać...
Albert nie może się bawić ani spać. Pod jego łóżkiem zamieszkał potwór. Pojawił się tego dnia, kiedy Albert uderzył na podwórku młodszego kolegę. Albert...