– Instynkt nie musi być podły. Kamil Wala-Szymański – wywiad

Data: 2021-10-20 09:53:16 Autor: Patryk Obarski
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla – Instynkt nie musi być podły. Kamil Wala-Szymański – wywiad z kategorii Wywiad

– Na pytanie o dobro i zło nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, bo wszystko zależy od przyjętej postawy oraz uznawanych definicji – mówi Kamil Wala-Szymański, autor książki Znieczulenie.

Korzysta Pan czasem ze znieczulenia?

Tak. Podobnie jak większość z nas. Każdy ma swoje znieczulenie.

Bo czasem ból bywa nie do zniesienia?

Niestety, bywa. Takiego bólu doświadczają wszyscy bohaterowie mojej powieści, choć najbardziej Fis, były bokser. Wiele osób przegrywa z bólem, dlatego tak ważne jest mówienie o problemie depresji oraz innych zaburzeń i chorób cywilizacyjnych. Nad osobą chorą czy zaburzoną umysłowo należy roztoczyć opiekę, a nie stygmatyzować ją, jak to – niestety – często bywa. Rady: idź na spacer, myśl pozytywnie, też nie pomogą. Niezbędny jest specjalista.

Radek, bohater Pana powieści, szuka – bezskutecznie – znieczulenia na kozetce psychiatry. Oficjalna, „normalna” droga do ukojenia nie jest prosta dla ludzi takich jak Radek?

Myślę, że właśnie przez stygmatyzację społeczną dla wielu osób w normalnym świecie ta właściwa droga nie jest prosta. Jako społeczeństwo mamy bardzo małe pojęcie o własnej psychice – to przede wszystkim problem edukacji. Ciężko uświadomić sobie, że ma się problem, jeśli nie zna się natury tego problemu lub nawet nie wie się, że taki problem istnieje, jest zdefiniowany i opisany. A gdy już uświadomi się sobie fakt istnienia problemu, trzeba podjąć decyzję o leczeniu, terapii etc., co dla wielu osób nie jest proste. W świecie gangsterskim, gdzie każda „słabość” jest pogardzana, gdzie każdy powinien przynajmniej udawać niezniszczalnego, samo uświadomienie sobie problemu jest niebywale trudne.

Jednak Radek to nie jedyny bohater Pana książki. Mamy także Fisa, który w przeszłości był prawdziwą gwiazdą boksu. Czasem jedno zdarzenie wystarczy, by dobra passa się skończyła?

Tak. Przypadkowe wydarzenia często sprawiają, że nasze plany i marzenia nie mają szansy się ziścić. Ponadto często na drodze do realizacji naszych marzeń staje wiele drobnych zdarzeń, niezależnych od nas, z których nie jesteśmy w stanie zdać sobie sprawy. W takich wypadkach obwiniamy sami siebie. Wokół słyszymy: „możesz wszystko”, „tylko ty jesteś swoim wrogiem, stojącym na drodze do szczęścia” i inne kołczowskie bzdury. Niestety, tak nie jest. Nie jesteśmy jedynymi kowalami swojego losu, nie żyjemy w próżni. Im szybciej zdamy sobie z tego sprawę, tym łatwiej przyjdzie nam cieszyć się z małych rzeczy, z małych sukcesów.

Fis jest zatem gwiazdą, ale spadająca? A raczej – staczającą się?

Fis jest osobą uzależnioną od adrenaliny. Egocentrykiem, który zatracił się w dążeniu do samospełnienia za wszelką cenę i to go niszczy. Ponadto trauma, związana z wczesną utratą ojca, jest jedną z przyczyn jego zaburzeń osobowości. Ujawnia się u niego osobowość typu granicznego (borderline). Używki i hazard dopełniają tylko dzieła zniszczenia.

Osoby, którymi się otaczamy, mają ogromny wpływ na to, kim jesteśmy?

Oczywiście. Nasi rodzice, środowisko, w jakim dorastaliśmy oraz ludzie, którymi otaczamy się na co dzień, mają ogromny wpływ na nas, na naszą ekspresję, na to jak i czy wyrażamy nasze emocje. Ogromny wpływ mają na nas także poprzednie pokolenia oraz ich traumy, przekazywane w sposobie wychowania, w sposobie myślenia, poznawania i postrzegania świata. Do dziś odczuwamy skutki wojny. Lęki wojennego pokolenia są wciąż żywe. Mam tu na myśli zarówno epigenetykę, jak i dziedziczenie kultury. W dużej mierze o tym jest powieść, nad którą właśnie pracuję.

Nikt nie jest samotną wyspą? Nawet gangsterzy?

Świat gangsterski w mojej wizji, jak każda struktura hierarchiczna, pełen jest sztuczności, udawanych przyjaźni i wazeliniarstwa. Gdy kończy się współpraca, mająca prowadzić do osiągnięcia celu, kończy się służalczość wobec przełożonych, kończą się przyjaźnie, a zaczyna rywalizacja. Ciężko w takim świecie o długotrwałe przyjaźnie. W Znieczuleniu przyjaźnie te kończą się zazwyczaj gwałtownie. Napięcie, ciągła rywalizacja i sprzeczne interesy nie pomagają w budowaniu relacji.

Bohaterowie Pańskiej książki eksperymentują z narkotykami. Jednak czy nie jest to początek drogi do zatracenia?

Akurat w przypadku moich bohaterów nie jest to początek ich problemów. Ich problemy nie wynikają z używek. Używki są, w ich przypadku, nieudolną próbą radzenia sobie z problemami. Jednak nie uważam, że narkotyki muszą być drogą do zatracenia. To kolejny problem braku edukacji. Używki, poza alkoholem, nadal są w debacie publicznej tematem tabu – i to jest główna przyczyna tego, że są one często destrukcyjne. Wszelkiego rodzaju narkotyki, używki towarzyszą ludzkości od samego początku i będą towarzyszyły do samego jej końca, warto więc uświadamiać społeczeństwo, jak redukować szkody korzystania z nich.

Myślę jednak, że chyba nie zawsze potrzebujemy po prostu znieczulenia. Znieczulenie uśmierza ból, jednak go nie leczy…

To zależy, jak zdefiniujemy znieczulenie. Mogą być to używki niewiadomego pochodzenia, hazard, przemoc, a mogą być to leki, które „znieczulają”, powodują złagodzenie napięć, zatrzymują emocjonalną huśtawkę. Często jest to niezbędny element leczenia, który wspomaga terapię.

Trudno nie zauważyć zależności pomiędzy postaciami Znieczulenia. Każda z nich jest bowiem zniszczona przez życie…

Poprzez Znieczulenie chciałem pokazać, że igranie ze złem – takim, jakim definiujemy je na co dzień – zawsze ma swoje konsekwencje, dlatego każda z postaci (w inny sposób, ale jednak) odczuwa skutki wyjścia ze społeczeństwa. 

Z Pana powieści wyłania się raczej nieciekawy obrazy. Świat pełen jest wykolejeńców?

To w zasadzie dwa pytania w jednym, bo świat bywa nieciekawy nie tylko ze względu na czynnik ludzki, a wykolejeńcy nie zawsze są nimi, bo tak wybrali. To świat ich wybrał, poprzez nierówności społeczne, wspomniane już traumy oraz ogólną konstrukcję dzisiejszego społeczeństwa. Świat, który jako cywilizacja sobie stworzyliśmy, w przeważającej części jest „nieciekawym” miejscem. Jeśli sądzisz inaczej, wiedz, że jesteś uprzywilejowanym szczęściarzem.

W życiu łączy nas zatem nie górnolotna miłość, a najpodlejsze instynkty?

Nie generalizowałbym. Myślę, że tworzymy relacje na przeróżne sposoby i z różnych pobudek. Instynkty? Tak, jak najbardziej. Sam okres zakochania się to instynkt, jednak nie musi to umniejszać temu uczuciu. Instynkt nie musi być podły. To kwestia do rozważań semantycznych i aksjologicznych.

Dlatego też czasem wspólne doświadczenia bywają znacznie ważniejsze niż więzy krwi?

To także kwestia, której nie da się uogólnić. Myślę, że wspólne doświadczenia budują relację, jednak tak zwane „więzy krwi" mogą mieć na nas bardzo duży wpływ – zwłaszcza, jeśli łączą się z wychowaniem. Choć, jak pokazuje nauka, ten „związek krwi” (a raczej: związek genetyczny) ma niebagatelne znaczenie.

W Znieczuleniu pokazuje Pan, że interesy gangsterów i stróży prawa czasem się krzyżują. A może dzieje się nie tak rzadko, jak mogłoby się wydawać?

Mnie wydaje się, że to jest problem nagminny. Nie wiem, skąd pomysł, że mogłoby być inaczej. Z pewnością nie dotyczy on większości szeroko pojętego sektora służb czy wymiaru sprawiedliwości, jednak przypadki wspólnych interesów ciężko nazwać incydentalnymi.

Ostatecznie między złem a dobrem jest więc niewielka różnica?

Dobro i zło to konstrukty społeczne, które na przestrzeni wieków zmieniały swoje desygnaty. Dla gangsterów,  czyli osób, które żyją na granicy lub poza społeczeństwem, pojęcie dobra może mieć zupełnie inną definicję niż dla osób żyjących zgodnie z normami społecznymi. Np. dla skazanego gangstera dobrze jest nie iść do więzienia, więc dobrze jest uniknąć wymierzonej kary, ukryć się, uciec przed wymiarem sprawiedliwości. Karygodnym jest współpracowanie z policją – to czyste zło. Na pytanie o dobro i zło nie da się jednoznacznie odpowiedzieć, bo wszystko zależy od przyjętej postawy oraz uznawanych definicji.

Książkę Znieczulenie kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.