Nie lubie denerwować się na książki, w szczególności nie lubie pisać o nich źle. Z każdej przeczytanej historii staram się zawsze wyciągać wnioski, przecież każda z nich porusza inna tematy, wzbudza inne emocje, chwyta czytelnika na swój sobie własny sposób. Przy okazji pisania tych kilku słów mam ambiwalentne uczucia, wciąż kończę tę książkę, ale moje zdanie jest wciąż unormowane, nic się nie zmieniło. ,,Dom na skraju lasu" to spokojna książka z niemałą zagadką w tle, a wciąż trzymająca w napięciu, bo jednak chęć poznania rozwikłania tajemnicy jest silniejsza, niż odłożenie książki na bok.
Czasami najgorsza prawda okazuje się być prawdą nie do przyjęcia. Można by pomyśleć, że wtedy staramy się te informacje odepchnąć -- przecież to musi być fałszywy trop. Tak i też myślała nasza główna bohaterka, gdy zaczęła rozgrzebywać prawdę, którą miała odkryć na zlecenie Maxa Langera, bogatego szwajcarskiego profesora, polskiego pochodzenia. Dorota, ma za zadanie napisanie książki o podłódzkich willach. Willach, które kryją za sobą ból, cierpienie i tajemnice z czasów 1945-1946.
Podczas czytania tej książki miałam mieszane uczucia, nie czułam się zaangażowana w tę historię, ale sama końcówka trzymała mnie mocno w napięciu. Polubiłam bohaterów, życzyłam im jak najlepiej, chciałam, żeby ich losy potoczyły się w tę pozytywną stronę. W pewnym momencie złapałam się na tym, że brakuje mi tchu, bo ,,Dom na Skraju Lasu" jest mocno wstrząsająca, przepełniona emocjami. Nie zostanie ze mną ta historia na dłużej, ale uważam, że każdy powinien się przekonać, jakie są losy Doroty, Maxa i Christinę.
Niesamowita opowieść o kobietach, którym przyszło żyć w nowej erze, erze narcyza. Anka jest przedsiębiorczą bizneswoman, dla której...
Alicja żyje jak w bajce, jest współczesną wersją księżniczki. Razem z mężem biznesmenem mieszka otoczona luksusem w penthousie na warszawskim Żoliborzu...