,,Przystań nad Wisłą" Anny Szczęsnej zaintrygowała mnie z bardzo ciekawego i niecodziennego zarazem powodu. Nie chodziło o piękną okładkę, znajome nazwisko pisarki czy też wydawnictwo, które niemal zawsze wypuszcza na rynek coś ciekawego. Nie chodziło też o wciągający opis fabuły ujawniony z tyłu książki. Powodem sięgnięcia po najnowszą powieść pisarki był jej... zapach. Cudowny, niemal dopiero co wydrukowany wolumin zadziałał na mnie natychmiast, niemal jak gorące bułeczki w przytulnej piekarni. Czy dobrze zrobiłam, że przeczytałam tę książkę? Oczywiście, że tak. Anna Szczęsna jest bardzo dobrą postacią pióra, a na dodatek próbuje dostosować się do różnej grupy odbiorców. Raz pisze książki obyczajowe, dające do myślenia, takie, jak wspomniana ,,Przystań nad Wisłą". Innym razem zaskakuje nas i proponuje coś z mrokiem i strachem w tle. To bardzo dobre zagranie literackie, choć doskonale wiemy, że w pełni nie da się zadowolić każdego. Liczą się jednak próby, a Anna Szczęsna nie lęka się ich.
Tamara Pawlicka to główna bohaterka powieści. Niby ma wszystko- duży dom, gosposię, szofera i dużo pieniędzy, ale wszystkie te dobra materialne należą do jej nader surowego ojca. Aleksander Pawlicki jest szefem dobrze prosperującej firmy związanej z marketingiem, ale lubi rządzić nie tylko w pracy, ale i w domu. Na dodatek sam wychowuje córkę, gdyż matka Tamary, Paulina, popełniła samobójstwo. Dlaczego to zrobiła? Dlaczego małżeństwo państwa Pawlickich nie udało się? O tym warto samemu się dowiedzieć.
Tamara nie wie, jak to jest żyć szczęśliwie. Od zawsze musiała słuchać ojca, nigdy nie miała znajomych, przyjaciół. Była nastawiona na naukę, a potem na pracę u boku ojca. Miała być jego marionetką, gotową do pomocy niemal na zawołanie. Cóż, gdy ktoś od najmłodszych lat nauczony jest potulności i wręcz wojskowej musztry, to trudno znaleźć miejsce na pasje, zabawę, a także na umiejętność wyrażana swojego zdania.
Wszystko zmienia się, gdy ojciec Tamary umiera, zaś ona dowiaduje się o malowniczym domku we Włocławku, który odziedziczyła jej matka. Kim jest Mateusz Borowski- architekt domku? Co miał wspólnego z matką Tamary? Czy młoda, wycofana kobieta będzie umiała porzucić Warszawę i decydować o sobie? Czy w końcu znajdzie jakieś osoby, które będą mogły powiedzieć jej coś o zmarłej mamie? Czy w końcu pozna, czym jest przyjaźń, zrozumienie, empatia? Zapraszam do lektury, czas jej poświęcony nie będzie stracony.
Nie ujawniam zbyt wiele faktów, ponieważ wszelkie powiązania rodzinne w życiu Tamary warto poznać samemu. Szczerze przyznam, że czytałam tę książkę szybko i z lekkością. Wiele cech Tamary mogłabym przypisać samej sobie, jak choćby miłość do książek, natury, ale nie tylko. Autorka bardzo mocno podkreśliła, jak trudno jest żyć osobom wycofanym i takim, którzy nie mają przyjaciół. Doceniajmy więc drobne gesty, jak choćby to, że możemy się komuś zwierzyć, wypić kawę czy zjeść ciepły posiłek. To bardzo ważne elementy życia każdego z nas.
Powieść składa się z sześćdziesięciu czterech krótkich, ale interesująco nazwanych rozdziałów. Pobudzają one wyobraźnię czytelnika, a dobrze dobrany druk jest pomocny zwłaszcza dla odbiorców o słabszym wzroku. Nie mam nic do zarzucenia tej powieści, dlatego z całego serca polecam ją każdemu.
Ciepła i pełna optymizmu opowieść o poszukiwaniu przepisu na szczęście Agnieszka Piotrowska ma pracę, którą kocha: prowadzi blog, na którym...
Klara lubi swoje życie. Pracuje przy organizowaniu imprez kulturalnych i wynajmuje od lat to samo mieszkanie. Niespodziewanie dowiaduje się, że musi się...