Życie nie jest oczywiste. Wywiad z W. & W. Gregorym

Data: 2023-11-02 10:19:42 | artykuł sponsorowany Autor: Danuta Awolusi
udostępnij Tweet
Okładka publicystyki dla Życie nie jest oczywiste. Wywiad z W. & W. Gregorym z kategorii Wywiad

– To fascynujące, że życie nie jest takie oczywiste. Ileż czynników ma wpływ na to, co się z nami dzieje! Począwszy od naszych wyborów, poprzez cudze, okoliczności, sytuacje, skończywszy na samoświadomości, światopoglądzie czy charakterze. Efekt motyla – mówi W. & W. Gregory, autor powieści Pętla

Od samego początku przyjaźń Piotra i Mateusza wydaje się podejrzana. Zbyt bliska. Ze strony narratora granicząca z obsesją. Wywracasz trochę taką relację do góry nogami?

Zacznijmy od tego, czy może istnieć szczera przyjaźń pomiędzy ludźmi o różnym światopoglądzie. Nieważne, czy chodzi o wiarę i niewiarę, czy inne tak asymetryczne optyki. Prędzej czy później różniący ich temat pojawi się między nimi – chyba że któryś zacznie kłamać. Tak było w tym przypadku, czyli Piotr, żeby zyskać przyjaciela, musiał trochę udawać kogoś innego niż jest. Nie chciałbym za wiele zdradzać, ale powiedzmy, że są takie przyczyny, z powodu których główny bohater (a siedzimy mu w głowie), walczy o przyjaźń, sprowadzając ją momentami do rzeczonej obsesji. Z jednej strony różni ich tak wiele, z drugiej – tylko wyluzowany Mateusz jest w stanie zdzierżyć dziwactwa przyjaciela. Dlatego Piotr balansuje na granicy prawdy i kłamstwa, by z jednej strony się przypodobać, z drugiej – co nieco ugrać dla siebie. Sądzę, że gdyby powieść była napisana z perspektywy Mateusza, nie rozważalibyśmy tej relacji jako przyjaźni.

Piotr pozwala nam patrzeć na świat swoimi oczyma. Dużo w nim złości, frustracji, obsesji. Przez to i świat wydaje się złowrogi? 

Ostatnio podczas spotkania autorskiego na Targach Książki w Krakowie Łukasz Orbitowski zapytał mnie, dlaczego mój bohater nie posiada w sobie czegoś, przez co dałoby się go lubić, na przykład mógłby mieć słabość do zwierząt. Moim zdaniem ciekawszą postacią jest człowiek, który uważa siebie za bohatera pozytywnego, zaś świat, który go otacza, w jego mniemaniu jest zły. Przez to że, według jego miary, nie wszystko mu się udało, a cel zamiast się przybliżać, oddala, taki człowiek gorzknieje. A im bardziej jest zły, sfrustrowany, tym obraz świata widziany jego oczyma zmierza w kierunku ponurej wizji. Można powiedzieć, że dusi, zaciska się, niczym tytułowa pętla. 

Mateusz, Anielica, Piotr. Wszystko nawiązuje do Biblii. Jest też i Diablica. Są zdrada, zbrodnia i kara. Czy słusznie rozpoznaję w tym tekście pole minowe, na którym aż roi się od ukrytych znaczeń? Lubisz rzucać czytelnikom wyzwanie?

Są też Magdalena, Maria, Gabriela. (śmiech) Moim zdaniem właśnie dzięki między innymi takim zabiegom powieść jest kompletna pod każdym względem. Nawiązanie do Biblii nie jest przypadkowe, zresztą ono występuje na wielu płaszczyznach. Inna sprawa to fakt, że Biblia to chyba najczęściej drukowana książka w dziejach świata, choć pewnie w najniższym stopniu przeczytana w całości. O zrozumieniu nie wspominając. Większość ludzi kojarzy kilka najbardziej znanych przypowieści, nawet nie w szczegółach, i tyle. A jednak uważa się, że jest to święta księga. Musiała się znaleźć w koszyku narzędzi autora takiej powieści jak Pętla. Jeśli chodzi o wyzwania dla czytelników, sądzę, że większym jest nadążanie za krętymi ścieżkami, które zostały im wyznaczone. Ukryte znaczenia nawiązujące do Biblii to chyba błahostki w porównaniu z wymogiem ciągłego skupienia się na fabule, by się nie zgubić. 

Przed chwilą powiedziałam „roi się". No właśnie, bo nie wiadomo, czy bohaterowi się coś roi? Gdzie leży granica między jawą a snem?

Nie tak łatwo odpowiedzieć na Twoje pytanie i nie zdradzić sedna historii. Starałem się tak napisać tę powieść, żeby nie dało się jednoznacznie zdefiniować odpowiedzi. Żeby czytelnicy mieli wybór interpretacji, co wydarzyło się naprawdę, a co urodziło się w głowie bohatera. Zresztą on nie tylko błądzi między jawą i snem, lecz także między prawdą i kłamstwem. Sam gubi się w ocenie, a my razem z nim. To kwestia jego zachwianego kręgosłupa moralnego. Szczęśliwie po przeczytaniu książki raczej wiemy, co jest prawdą, jawą, a co snem czy kłamstwem. Albo mamy przypuszczenie graniczące z pewnością. (śmiech)

Piotr zakleszcza się w różnych pętlach. W tęsknocie, gniewie, nienawiści, miłości, własnym zagubieniu. Chyba tym po trochu jest życie? Taką właśnie pętlą?

Tak sądzę i to jest właśnie fascynujące, że życie nie jest takie oczywiste. Ileż czynników ma wpływ na to, co się z nami dzieje. Począwszy od naszych wyborów, poprzez cudze, okoliczności, sytuacje, skończywszy na samoświadomości, światopoglądzie czy charakterze. Efekt motyla. Piotr nie bierze pod uwagę, że jego pierwsza pętla pojawiła się w domu rodzinnym, kiedy był jeszcze dzieckiem. Potem dochodziły kolejne, a każda jeszcze bardziej zakręcona. Spirala szaleństwa, w której się znalazł, z jednej strony go wciąga, dusi, pociąga i zniewala, z drugiej – nie potrafi się z niej wydostać, choć wierzy, że tylko symboliczny Mount Everest, jakim jest zdobycie serca ukochanej kobiety, rozwiąże wszystkie problemy.   

Pętla może się też zacisnąć na szyi. Pętla może być dniem świstaka… Pętla to zguba, prawda?

Ten tytuł wydał mi się adekwatny pod wieloma względami, a jakimi, chyba nie powinienem mówić, by czytelnicy sami mogli odkryć, co kryje się pod tym pojęciem. Czytając pierwsze recenzje, zauważam, że interpretacje są różne na poszczególnych poziomach zagłębiania się w lekturę. I to mi się chyba udało. Wierząc w inteligencję czytelników i wiedząc, że każdy lubi na swój sposób diagnozować genezę tytułu, szukać elementów zaczepienia, dowodów na obronę swojej tezy, bawiłem się doskonale, wprowadzając co rusz kolejne haczyki, dające nadzieję na jednoznaczny werdykt. Ostateczny obraz ujawnia się dopiero po przeczytaniu całości, choć – jak wcześniej wspomniałem – istnieje szansa na różne interpretacje. Bo każde rozwiązanie ma jakiś sens.

Trudno sprowadzić Twoją powieść do banału. To historia o zdradzie, o błądzeniu, o przeznaczeniu. Ale też o tym, że to, co nieuniknione i tak się wydarzy. Twoi bohaterowie mają jakiś wpływ na przyszłość?

A czy my mamy jakiś wpływ na naszą przyszłość? Może tylko nam się wydaje? Mamy pewną misję do wykonania, bo tak zostaliśmy zaprogramowani, urodziliśmy się akurat w tym dniu, w tym miejscu, w tej rodzinie, z takimi możliwościami. To bardzo ogranicza nasze możliwości wyboru. Potem niby ten wybór jest większy, bo możemy iść do takiej szkoły lub innej, związać się z tą osobą lub inną, ale wszystko w ramach ograniczonego pola manewru. Nie wiem, jak to działa, ale nie potrafię bagatelizować prawdziwej astrologii, takiej na poważnie. Z ciekawości poprosiłem fachowca w tej dziedzinie, by określił mój horoskop i powiem szczerze, że wiele z tego, co usłyszałem, pokryło się z rzeczywistością. A że jestem niedowiarkiem, ta osoba nawet mnie nie widziała, nie znała moich personaliów, przez co efekt ostateczny pracy zyskał w moich oczach na wiarygodności. Nie wiem, skąd my, ludzie, potrafimy czytać gwiazdy. Kto nas tego nauczył? Kosmici? Bo chyba nie Bóg.

Pętla kojarzy mi się trochę z klimatem filmu Incepcja, gdzie nic nie jest pewne, czasoprzestrzeń się chwieje. Czy użycie pewnych motywów w Twojej powieści wymagało pisarskiej odwagi? Tworzysz coś, czego w polskiej literaturze prawie nie ma.

Mam dużo odwagi, jeśli chodzi o tworzenie. Chętnie eksperymentuję. Staram się pisać powieści takie, jakie sam chciałbym czytać. Najbardziej lubię historie, które mnie pożrą, przemielą, a potem wyplują, a ja będę się czuł porzucony, nienasycony, z mnóstwem wątpliwości. Dla mnie to jest sedno kreacji. A czy nie ma takich książek? Nie jestem tak bardzo oczytany, żeby to definitywnie ocenić. Kiedy już wiedziałem, co chcę napisać, konstrukcja wydała mi się interesująca, w jakiś sposób innowacyjna, pociągająca, ale nie myślałem, że przecieram jakiś szlak. Z pewnością samo tło, czyli wiara, religia, ateizm, to ryzykowny temat. Przy braku otwartości czytelników mogę otrzymać cięgi w postaci złych ocen. Na szczęście tych znakomitych jest znacznie więcej. Na pewno ta książka nie jest nijaka, skoro może wzbudzać skrajne emocje.

Swoją drogą, ciekawe, że w powieści pada tytuł Wyspa tajemnic. Ten film ma w sobie klimat, który znalazłam także u Ciebie. Rozumiem, że to nie przypadek?

Dokładnie tak. Ten tytuł wydał mi się jak najbardziej adekwatny do historii, która przecież żyje dzięki tajemniczości, stosownym klimacie. Podobnie jest z użytym cytatem z piosenki z filmu Hair. Moim zdaniem ten bardzo smutny utwór idealnie wpasowuje się w klimat całości. Ktoś mi powiedział, że kiedy Piotr nuci tę piosenkę, na chwilę staje się bardziej ludzki, choć nie taki miałem plan. (śmiech)

Pogadajmy o łotewskim Czarcim Jeziorze, zwanym także „Okiem Diabła“. Cieszy się złą sławą… Podobno znikają w nim ludzie. Podobno nie ma w nim dna. Piotr także przekonuje się o jego mocy. Czy to od jeziora wyszedł pomysł na powieść?

Tak, ale nie konkretnie tego. Najpierw wpadłem na pomysł osnucia historii wokół jeziora, po obejściu którego mija rok. Potem, kiedy wpadło do mnie całkiem niespodziewanie w trakcie pisania książki to konkretnie jezioro, zachwyciłem się tym miejscem. Daje tyle możliwości! Wyrzuciłem większość napisanego tekstu i zacząłem pisać praktycznie od nowa. Nikt mi nie wierzy, to wie tylko moja żona, ale kiedy poczułem tę powieść, tego bohatera i ten niesamowity klimat, pisałem jak natchniony. Pierwszy draft, z którego zostało 95% obecnej historii, skończyłem w cztery tygodnie (sic!). Potem pozostało tylko upewnić się, czy czytelnicy się nie pogubią. Po usunięciu kilku zbędnych pułapek, które zaciemniały obraz, okazało się, że da się zrozumieć sens, choć możliwości interpretacji, jak wiemy, jest kilka. I to wydaje mi się najfajniejsze.    

Piotr wydaje się nienasycony. Ciągle mu mało. Ciągle coś mu się nie podoba. Próbuje układać życie od nowa. Czy on jest czymś w rodzaju własnej pętli? Pętli, w którą sam wpada?

Doskonale to ujęłaś. Tak sądzę, że chodzi właśnie o to. Im bardziej Piotr stara się wyjść z bagna, w którym jest, tym głębiej grzęźnie. Im bardziej grzęźnie, tym silniej chce się wydostać, a wierząc, że jedynym ratunkiem jest miłość, popada w większy obłęd, nakręca kolejne pętle: uzależnienia od ludzi, kłamstwa, samozachwytu, skrajnych uczuć, egoizmu… Można wymieniać dalej. 

Muszę przyznać, że Pętla pozostawia czytelnika bez tchu… Co planujesz dalej? Czym nas zaskoczysz?

Dziękuję za taką opinię. Wiesz, że wysłałem tę powieść (tak samo Uznanie) do kilkudziesięciu wydawnictw i nikt się nimi nie zainteresował? A ja wierzyłem w te historie, więc postawiłem na swoim i wreszcie się ukazały, ale nakładem własnego wydawnictwa Opener. Planuję wydawać także innych autorów, ale zacząłem od siebie, żeby nauczyć się branży. A jeśli chodzi o dalsze plany, w grudniu swoją premierę będzie miał finałowy tom dystopijnej serii Dwuświat, zaś w pierwszym kwartale nowego roku ukaże się kryminał. Generalnie będzie to próba zmierzenia się z tym światem, ale „po mojemu”, czyli można się spodziewać „ubrudzenia” kryminału cechami innych gatunków. Potem tempo wydawania nieco spadnie, gdyż kończy się szuflada, w której drzemały gotowe projekty. Obecnie pracuję nad kolejną powieścią psychologiczno-społeczną, w której sprawy rodzinne (jak w Uznaniu) będą odgrywać ważną rolę. Mam też kilka całkiem dobrze rozpracowanych kolejnych pomysłów, więc jeśli tylko czas pozwoli, będę je realizował jeden po drugim.

Książkę Pętla kupicie w popularnych księgarniach internetowych: 

1

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.