Z "Bronagh" było tak, że podeszłam do regału z książkami, spojrzałam na nią i wzięłam. Zaczęłam ją ważyć w dłoni i pomyślałam, taki cienias... biorę...pyknę ją w jeden wieczór. I co? I tak też się stało. Tylko później się okazało, że to dodatek do pierwszego tomu z serii o „Braciach Slater”, czyli do „Dominica”. A jeszcze później okazało się, że „Dominic” leży na półce i czeka na mnie, a ja go totalnie olałam. -BRAWO JA! Tak czy siak. „Bronagh” to lekka w odbiorze lektura i uwaga (!) baaaardzo słodka. Sama bohaterka jak dla mnie okropnie irytująca. Stąd nie wiem, czy sięgnę po „Dominica”, (nie chcemy przecież rzucać książkami, a wielce prawdopodobne, że tak się ta historia skończy?), choć sam Dominic, to bardzo ciekawa postać. Także nie mówię NIE, ale zdecydowanie jeszcze nie teraz. A sama "Bronagh", jak ja to nazywam: do poczytania i zapomnienia. Nie wnosi niczego nowego ani do życia, ani do książek w tym gatunku. Odmóżdżacz idealny.
Drugi tom gorącej serii erotycznej, o wydanie której prosiły czytelniczki z całej Polski Uważana za czarną owcę Keela czuje się niedoceniona nawet...
UWAGA! OSTRZEŻENIE! Jeśli nie tolerujesz dominujących i zaborczych mężczyzn, Dominic NIE jest dla ciebie. Jeśli nie lubisz pewnych siebie kobiet, które...