Skuszona pozytywnymi opiniami, sięgnęłam z prawdziwym zaciekawieniem po "Jeźdźca miedzianego", który ma jakże mylący tytuł - czytelnik absolutnie nie może się po nim spodziewać, co przeczyta. (Gwoli wyjaśnienia, tytuł nawiązuje do poematu Puszkina który przewija się przez karty powieści aż do samego końca i jak najbardziej ma sens).Pierwsza połowa książki zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Wydarzenia w oblężonym, odciętym od świata Leningradzie opisane są niezwykle sugestywnie i plastycznie - za tę część powieści może i mogłabym dać ocenę 10. I ogólnie za próbę odzwierciedlenia tego, jak żyli zwykli ludzie w przerażającym sowieckim reżimie. Niestety potem jest gorzej, bo całość zmienia się głównie w mdłe romansidło, i nawet powrót do około-wojennych wydarzeń pod koniec nie zaciera irytującego wrażenia, że relacja między bohaterami jest szalenie przerysowana. Inna sprawa, że ja nie jestem fanką romansów, więc nie wykluczam, że czytelnikom lubiącym podobne klimaty książka spodoba się bardzo jako całość. W każdym razie nie zamierzam sięgać po kontynuację. "Jeździec miedziany" szczęśliwie kończy się w sposób, który można - choć nie trzeba - uznać za należyte podsumowanie całej historii.
Zrezygnowali ze wszystkiego, by być razem, lecz miłość była tylko początkiem... Gina, imigrantka z Włoch, niezależna, wrażliwa i silna, rozpaczliwie pragnie...
Larissa Stark ma cudownego męża, piękne dzieci i dom, który uwielbia. Ale czasami, gdy posiada się wszystko, przestaje to wystarczać. Przypadkowe spotkanie...