Taka już świni natura, że jak łeb do koryta wsadzi, to żadną siłą jej nie odciągniesz, nawet jeśli pałką po łbie bijesz. Tylko oczy zamknie i siorbie pomyje, a odejdzie dopiero, gdy dno zobaczy.
Nie potrafił zrozumieć, dlaczego, ale natura miała to do siebie, że lubiła łączyć skrajności. Wzbudzać przerażenie i podziw jednocześnie. Wywoływać burzę, po której pojawiała się tęcza. Wzniecać wichurę, za którą szedł wał fenowy.
– Co rozumiesz pod słowem „Bóg”? – zapytał.
– Są dwa sprzeczne pojęcia Boga. Jest Niepoznawalny Pierwiastek Twórczy - ludzie w to wierzą. I jest suma altruizmu w człowieku - w to każe nam wierzyć natura.
Jesteśmy młodsi niż niedźwiedzie polarne i kojoty, płetwale błękitne i wielbłądy. Jesteśmy tez o wiele młodsi niż liczne gatunki, które doprowadziliśmy do wymarcia - od ptaka dodo po ogromne szczerbaki z rodzaju megaterium.
W lesie zawsze czułam się bezpieczna. Bez względu na porę dnia czy pogodę przyroda od zawsze wypełniała mnie naturalna siłą, nawet, a może zwłaszcza, w tych najpodlejszych sytuacjach. To tam uciekałam, to tam szukałam wspomnień...
Cholerne prawo natury. Zjadasz albo jesteś zjadany. Takie same zasady obowiązują w świecie ludzi, takie same w głębi otaczającego nas lasu.
Krwawnik, mniszek, ułudka: aż dziw, że nie potrafią ocalić nas.
Napisałem tę książkę między innymi po to, byście docenili też mniejsze i spotykane na co dzień - owady i ich krewnych.
Prawdziwe Uroczysko, chociaż zadupie – pomyślała. Przepiękne jezioro otoczone z dwóch stron sosnowym lasem. Kilkanaście drewnianych domków tonących w kwiatach. I ośrodek, po którym jeszcze było widać, że przeszedł niedawno remont.
Zwariowali chyba, co to za zadupie... – pomyślała, widząc znikającą za tyłem samochodu asfaltową drogę. Teraz jednak, gdy tak stała przed domkiem nad brzegiem jeziora i podziwiała zachód słońca, stwierdziła, że mama miała rację. Miejsce było urocze.
Nie lubiła miasta z tym całym jego pośpiechem, hałasem, anonimowością. Tęskniła za jeziorem, w którego odmętach słońce chowało się wieczorem, za szumem zarośli przy brzegu, nurkującymi z pluskiem rybami, zakochanymi żabami kumkającymi jak szalone, bocianami brodzącymi na podmokłych łąkach w poszukiwaniu smacznych kąsków... Długo by jeszcze wymieniać.
Jednak natura błądzi czasem...
„Są tacy, co okradną nawet wiejski kościółek. I są tacy, co oddadzą ostatni grosz dla chorego. Jak wiem, że są ci drudzy, to się nie boję tych pierwszych”
Nikt z nas nie zmienia się z czasem, lecz jedynie dociera bliższej istoty swojej natury.
Taka już świni natura, że jak łeb do koryta wsadzi, to żadną siłą jej nie odciągniesz, nawet jeśli pałką po łbie bijesz. Tylko oczy zamknie i siorbie pomyje, a odejdzie dopiero, gdy dno zobaczy.
Książka: Przeorane miedze
Tagi: świnia, natura, zwierze