Stereotyp głosi, że kobiety nie umieją prowadzić i nie powinny siadać za kółkiem. Ale przed ekranem, na którym wyświetlane są te kółka, chyba wolno nam siedzieć?! Pozwólcie, że posłużę się w tym miejscu fachowym telewizyjnym żargonem: było to zwykłe gówno. Zgadnijcie, cóż to za program: facet w hangarze zapowiada samochód, potem jeździ nim po placu. Następnie inny człowiek, ubrany w lateksowy, biały kombinezon, wsiada w inny samochód i jeździ nim w kółko. Wracamy do hangaru, gdzie mężczyzna z pierwszego ujęcia gada z dwoma innymi, po czym razem wsiadają do aut, by pojechać do innego kraju. Ponownie znajdujemy się w hangarze, gdzie ten sam mężczyzna urządza sobie pogawędkę na kanapie ze znanym aktorem, który również wsiądzie za chwilę w jakieś tanie Deawoo, by pojeździć w kółko. Jeżeli nadal nic Wam to nie mówi, to znaczy, że prawdopodobnie nie zdarza Wam się włączać BBC. Top Gear to jeden z najpopularniejszych programów motoryzacyjnych oraz jedyny, jaki oglądam. Połączenie faktów istotnych dla każdego fana czterech kółek z rozrywką, humorem, nawet kroplą dziecinności i charyzmatycznymi prezenterami podbijającymi serca kobiet, przez lata przyciągał przed telewizory widzów w każdym wieku. W tym mnie. Top Gear składał się z najbystrzejszych, najbardziej oddanych swojej pracy i najbardziej przenikliwych osób, jakie tylko potraficie sobie wyobrazić. Z wyjątkiem mnie, bo nie dość, że oblałem maturę z matematyki, to jeszcze uważam słowo "kupa" za przezabawne. Ale cała reszta naszego zespołu była naprawdę wspaniała. Być może dziwi Was, że sięgnęłam po lekturę tego typu, ale to jedynie sygnał, że jeszcze wiele o mnie macie szansę się dowiedzieć. Może nie znam się perfecto na autach, ale zaczęłam się nimi interesować i zdobywać o nich wiedzę chyba właśnie za pośrednictwem programu Top Gear. Chociaż nie do końca rozumiałam, gdzie znajdują się wszystkie uszczelki i termostaty, o których była mowa w poszczególnych odcinkach, to uwielbiałam Hammonda charyzmę i humor prowadzących, dzięki którym brak orientacji w temacie mi nie przeszkadzał. Podziwiałam scenariusze i pomysły twórców na kolejne testy samochodów, śmiałam się z wpadek, wpatrywałam się w ogień i dym buchający spod silnika i nawet nie wiem kiedy, zaczęłam rozróżniać marki samochodów po ich kształcie i wiedziałam, który z nich lepiej nada się do jazdy terenowej. A skoro w Top Gear od środka miałam okazję poznać Richarda Portera, a więc tego, który tworzył wszelkie scenariusze i gagi w programie i tego, który sprawił, że kobieta myląca gaz z hamulcem zainteresowała się motoryzacyjną paplaniną na ekranie - nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności. Ciąg dalszy: http://secret-books.blogspot.com/2016/04/co-jest-w-oponie-top-gear-od-srodka.html