W 1942 roku czeski kompozytor i dyrygent pochodzenia żydowskiego, Hans Krasa, zostaje aresztowany przez SS i przewieziony do obozu koncentracyjnego w Theresienstadt. Trafiają tam również inni kompozytorzy, śpiewacy i muzycy. Obóz ten jest obozem pokazowym, który ma pokazać światu, że Żydom żyje się tam dobrze, nie są mordowani, prowadzą ożywione życie kulturalne, tworzą i wykonują muzykę. Chociaż muzycy wiedzą, co ich czeka, godzą się na branie udziału w tej mistyfikacji.
Książka bardzo różni się od pozycji o podobnej tematyce, jakie do tej pory czytałam. O samej zagładzie czy warunkach panujących w obozie jest tu napisane właściwie tylko na początku i na końcu. Dla mnie za mało, bo tego oczekiwałam. Środek powieści to przede wszystkim perypetie miłosne, czyli powieść jednak bardziej obyczajowa. Cała Szmaragdowa seria to dzieje rodzin przeplatane z dramatami historii i wątkiem miłosnym. Tak też jest i tutaj. Tutaj jednak pierwsze skrzypce gra muzyka. To ona pozwala więźniom na rzadkie chwile oddechu, zatracenie, zapomnienie i przetrwanie aż do końca.
Mam mały problem z oceną tej pozycji. Czytało mi się ją wyjątkowo trudno i nie dlatego, że temat był ciężki. Od pierwszych stron przeszkadzał mi styl autora. Wiem, że takie powieści wymagają podniosłego i pełnego powagi stylu. Tutaj jednak styl był zbyt patetyczny i nie potrafiłam się do niego przyzwyczaić. Druga sprawa, to właśnie wspomniany już wątek miłosny. Dzięki niemu, niestety, książka straciła dla mnie na wiarygodności. Nie rozpisując się zbyt wiele, powiem tylko, że wątek ten, poprowadzony został, biorąc pod uwagę okoliczności, ze zbyt dużą łatwością. Nie uwierzyłam autorowi. Nie uwierzyłam również w niektóre rozmowy prowadzone w obozie. Były zbyt dalekie od tego, co wiem z historii. Kreacja bohaterów jest tutaj, z mojego punktu widzenia, poprawna. Każdy z bohaterów wnosi coś do tej historii, jest w niej po coś.
Podumowując, temat ważny i nadal aktualny, historia poruszająca i wstrząsająca. Jednak styl autora dość ciężki, czasem zbyt długie opisy i niepotrzebne wątki z dodatkiem niesmacznych szczegółów. Moim zdaniem potencjał tej historii nie został do końca wykorzystany. Pomysł bardzo dobry i nadal ważny, ale jednak zbyt mało tu tematyki obozowej, a zbyt dużo wątków zbędnych. Książka jednak zostaje w pamięci i zmusza do refleksji, co zapisuję na plus tej pozycji. Wydaje mi się, że trzeba ją przeczytać i samemu ustosunkować się do opowiedzianej historii. Dlatego ani jej nie polecam, ani nie odradzam.
Książkę przeczytałam dzięki www.czytampierwszy.pl