W¶ród pustych czterech ¶cian siedzia³a moja podopieczna. By³a szczup³a, ubrana w niebieski dres. Mia³a d³ugie blond w³osy, zakrêcone w przepiêkne loczki. Przebywa³a w nijakim pokoju, przy otwartym oknie i wygl±da³a, jakby przeniesiono j± prosto z lat siedemdziesi±tych.
Podopieczna stwierdzi³a, ¿e chce wracaæ do domu starców. Dowiedzia³am siê, ¿e to ju¿ drugi, w którym by³a. W obu znalaz³a siê na w³asne ¿yczenie. Decyzjê, ¿e opu¶ci i jeden i drugi o¶rodek podjê³a równie¿ samodzielnie. Przez chwilê przygl±da³am siê i s³ucha³am. Pierwszy dom starców by³ jednym z lepszych. Monika ¿artobliwie mówi³a, ¿e mia³ cztery gwiazdki. Przebywali w nim adwokaci, lekarze, dyrektorzy, prawnicy, arty¶ci. Podopiecznej nie podoba³o siê, ¿e wszyscy ju¿ od rana chodzili tam ubrani w eleganckie ciuchy, z pe³nym makija¿em. To chyba by³y za wysokie progi na Marlen nogi. Natomiast w tym miejscu, z którego j± w³a¶nie odebra³y¶my, ludzie byli dla niej za bardzo oble¶ni. Skar¿y³a siê siostrzenicy, ¿e nie mo¿e ¿yæ w takich warunkach. Opowiada³a, ¿e mieszkañcy podczas posi³ków parskaj±, kas³aj±, kaszl±, pluj±. Kto¶ wyci±ga³ protezê, kto¶ inny zabra³ jej widelec i go obliza³. Ona by³a za delikatna, by na to patrzeæ. Faktycznie wygl±da³a super. Nie ¶lini³a siê, nie parska³a i wydawa³o mi siê, ¿e mówi z sensem.
Jak to czêsto bywa, pierwsze dni w nowym domu z nieznanym cz³owiekiem okazuj± siê chaotyczne i nie bardzo wiadomo, co robiæ. Zw³aszcza je¶li jest siê pierwsz± opiekunk± i Stelle (miejsce pracy, posada) nie zosta³o jeszcze „ustawione”. Opiekunka powinna wtedy uwzglêdniaj±c potrzeby swoje i podopiecznej, stworzyæ sta³y plan dnia, który jest przekazywany kolejnym zmienniczkom. Jest to wa¿ne nie tylko dla samych opiekunek, ale równie¿ dla osób z otêpieniem starczym, które ¼le znosz± najmniejsze zmiany. £atwiej jest im funkcjonowaæ wed³ug utartych schematów, które „wchodz± im w krew”. Dziêki temu w bardzo zaawansowanym stadium choroby wiele czynno¶ci wykonuj± automatycznie. Nie musz± siê zastanawiaæ, pytaæ. S± spokojniejsi, gdy wiedz±, co maj± w danej chwili robiæ. Taki program dnia nale¿a³o wprowadziæ u Marlen. Nie chcia³am jednak jej ¿ycia stawiaæ na g³owie. Próbowa³am najpierw poznaæ jej nawyki i przyzwyczajenia, jak i sam± seniorkê.
Wiktoria uspokoi³a mnie, ¿e do koszenia trawy przychodzi ogrodnik. Opiekunka natomiast plewi grz±dki i dba o kwiaty. Rano po ¶niadaniu idzie do ogródka i do obiadu tam pracuje. Gdy zobaczy³am grz±dki z sa³at± zjedzon± przez ¶limaki, koprem, buraczkami i innymi ró¿no¶ciami, które mo¿na znale¼æ w ogródku, zrobi³o mi siê s³abo na sam± my¶l, ¿e tego dogl±daæ ma opiekunka. Czê¶æ warzyw wyros³a, bo nie zosta³a zu¿yta w porê, czê¶æ zjad³y ¶limaki, czê¶æ obsiad³a mszyca. Warzywa lepiej wygl±da³y w szklarni. Ros³y tam cukinie i pomidory. Poza tym w ogrodzie znajdowa³y siê porzeczki, agrest i maliny… Zmienniczka opowiedzia³a mi o pracy tutaj. Zaznacza³a, ¿e jej siê tu podoba, dobrze rozumie siê z podopieczn± i wróci tu jesieni±. Wtedy bêdzie wystarczaj±co pracy, bo spadn± li¶cie w ogrodzie i bêdzie mia³a co grabiæ. S³ucha³am jej i zastanawia³am siê, czy to ¿art. Wiktoria niestety mówi³a powa¿nie.
Podopieczna sta³a w ³azience z kobiet± w fartuszku i z chustk± na g³owie. Pochylone nad pralk± pstryka³y namiêtnie przyciskami. Spyta³am, o co chodzi. Okaza³o siê, ¿e seniorka zadzwoni³a do s±siadki, poniewa¿ w pralce ¶wieci³o siê jedno ¶wiate³ko. Krêci³y pokrêt³em, wciska³y przyciski i spogl±da³y na mnie z wyrazem twarzy mówi±cym: „Ledwo przyjecha³a, a ju¿ popsu³a”.
Firma zareagowa³a b³yskawicznie. Natychmiast zadzwoni³a koordynatorka z Niemiec. Nie mia³am ochoty zostawaæ w tym miejscu. Ale ¿eby nie by³o, ¿e to ja zrezygnowa³am, powiedzia³am, ¿e je¶li za³agodz± tê sytuacjê, to zostanê. Rozmowa koordynatorki z podopieczn± nie mia³a ¿adnego sensu. Podopieczna nie potrafi³a powiedzieæ, dlaczego jest niezadowolona, ale wiedzia³a, ¿e mnie nie chce. Koordynatorka nie by³a w stanie na ni± wp³yn±æ. W pewnym momencie przerwa³am im rozmowê i powiedzia³am, ¿e szkoda czasu i powinni poszukaæ innej opiekunki. Firma wymusi³a na rodzinie zachowanie terminu wypowiedzenia.
Starsza pani, która wcze¶niej na pytanie córki, czy to ja podjê³am decyzjê o wyje¼dzie, krzycza³a: „Co? Ona bardzo chce zostaæ! Ma tu przecie¿ tak dobrze. Stoi w³a¶nie i na mnie patrzy. Jej firma prosi³a, ¿ebym pozwoli³a jej zostaæ. Ona bardzo chce. Ale ja jej nie chcê!”, sprawia³a wra¿enie, jakby ¿a³owa³a swojej decyzji. By³a jednak jeszcze na tyle przy zdrowych zmys³ach i na tyle dumna, ¿e odwo³ywanie wszystkiego nie mia³o ju¿ sensu. Jej krzyk, ¿e ja chcê bardzo zostaæ, przyda³ mi siê podczas zwrotu pieniêdzy za podró¿.
Po przyje¼dzie zmienniczka dozna³a szoku. Mówi³a, ¿e inaczej to sobie wyobra¿a³a. My¶la³a, ¿e bêdzie siedzia³a w piêknym domu i pi³a ze staruszk± kawê. Nie bardzo rozumia³am jej zdziwienie. Kawê przecie¿ pijamy z podopieczn±. Ha, ha. Pewnie chodzi³o jej o to, ¿e spodziewa³a siê spotkaæ przyjazn± osob±, która ucieszy siê na jej widok, u¶ciska j± i zaæwierka na dzieñ dobry. Tymczasem pani Kowalski przyjê³a j± tak samo ch³odno jak mnie.
W koñcu zaczê³am ¿egnaæ siê ze seniork±. Zmienniczka, czuj±c, ¿e teraz ona przejmuje moje obowi±zki, g³o¶no i wyra¼nie, z francuskim akcentem zwróci³a siê do podopiecznej: Heute ich machen kolacjon (znaczy „dzisiaj ja robiê kolacjê”, przy czym w jêzyku niemieckim nie ma s³owa kolacjon, Jadzia stworzy³a swoje w³asne, które tylko kto¶ znaj±cy jêzyk polski móg³by zrozumieæ).
Ubrana na cebulkê po³o¿y³am siê do krótkiego dzieciêcego ³ó¿ka. Po pierwsze ba³am siê, ¿e gdy gwa³townie siê na nim ruszê, to pode mn± runie. Po drugie nie mog³am na nim le¿eæ na wznak – by³o za krótkie. Moja g³owa wbija³a siê w deskê koñcz±c± ³ó¿ko. Stopy wystawa³y mi poza nie. Zwinê³am siê w k³êbek i próbowa³am zasn±æ. Niestety pierzyna, która przypomina³a mi pierzynê mojej babci i dawa³a nadziejê, ¿e siê pod ni± zagrzejê, by³a równie¿ w niestandardowych rozmiarach. Zwiniêta w k³êbek czu³am, jak wieje mi po plecach. Stopy równie¿ nie mog³y siê rozgrzaæ. Przypomnia³am sobie, ¿e Richard mówi³ co¶ o kocu. Wsta³am, rozejrza³am siê. Jest! Z³apa³am koc. Rozwinê³am. Hm. Nie wiem, co to by³o, ale to nie by³ koc, tylko jaki¶ dzieciêcy kocyk. Zastanawia³am siê, któr± czê¶æ cia³a nim przykryæ. Zwinê³am siê ponownie w k³êbek i czuj±c, jak ga³ki oczne zachodz± mi lodem od nieszczelnych okien, zarzuci³am koc na g³owê i chyba zasnê³am. Od czasu do czasu budzi³am siê, gdy chc±c ochroniæ plecy przed zimnym powiewem, próbowa³am spaæ na wznak. Wówczas moja g³owa wbija³a siê w ³ó¿ko. Stopy wciska³am w jego drugi koniec. Niestety, ³ó¿ko nie by³o z gumy i za ¿adne skarby nie chcia³o siê rozci±gn±æ, wydawa³o natomiast niepokoj±ce d¼wiêki. Marzy³am o ciep³ej herbacie. W koñcu nie wytrzyma³am. Zesz³am do kuchni. Zagotowa³am wodê w kubku i zala³am to cytrynowe co¶ w nadziei, ¿e bêdzie mi cieplej. Po drodze wpad³am do toalety. Kaloryfer by³ wy³±czony. Na po¶ladkach poczu³am lodowaty brzeg sedesu. Trzês±c siê z zimna, wróci³am do sypialni. Chcia³am, ¿eby ta noc siê skoñczy³a.
Wstêp
W przedziale w poci±gu jad± elegancka dama o rubensowskich kszta³tach, z piêknym naszyjnikiem z pere³, ksi±dz wyznania katolickiego i przystojny Francuz z zakrêconym w±sikiem. Poci±g wje¿d¿a do tunelu. Na chwilê przedzia³ ogarnia ciemno¶æ. Gdy ponownie robi siê jasno, Francuzik podnosi z pod³ogi per³ê. Trzymaj±c j± miêdzy opuszkami kciuka i palca wskazuj±cego, wyci±ga d³oñ w kierunku damy. „Czy to pani pier³a?”, pyta. „Tak, ale tak cichutko”, odpowiada zawstydzona dama. Byli sobie Rusek, Polak i Niemiec. Chcieli przedostaæ siê do Ameryki… Och, chyba nie o tym chcia³am pisaæ. Bêdzie o damach, Polkach, Niemkach, i byæ mo¿e kto¶ z Rosji zago¶ci w moich opowiadaniach. W koñcu Deutschland (Niemcy) to nie tylko kraj dobrobytu, ale tak¿e kraj, w którym ¿yje niezwykle zró¿nicowane etnicznie, religijnie i kulturowo spo³eczeñstwo. Tureckie kebaby, kaczki po chiñsku, greckie souvlaki, jugos³owiañskie cevapcici… Przepraszam, ¿e tak gastronomicznie, ale kilka lat ogl±da³am Niemcy od kuchni, zanim wpuszczono mnie na niemieckie salony. Wtedy to pozna³am ¿ycie polskich pere³ek (opiekunek) rzuconych na po¿arcie niemieckim damom. Temat trudny, ¿ywot ciê¿ki, ale z perspektywy czasu mo¿na siê po¶miaæ. Pere³ki rzucone na niemieckie salony. Pere³ki prosto z Polski. Multikulti plus demencja do ¶miechu nas zachêca! Chyba jednak nie zawsze. Jestem opiekunk± z przypadku. Nie czujê siê spe³niona w tej pracy. Obowi±zki staram siê wykonywaæ sumiennie, by w miarê mo¿liwo¶ci wesprzeæ podopiecznych. Ale czasami trudno ich zrozumieæ, a jeszcze trudniej poj±æ chorobê. Pragnê opisaæ to, co prze¿y³am. Z pewno¶ci± w moich tekstach znajd± siê wskazówki dla innych opiekunów. Proszê jednak pamiêtaæ, ¿e nie jestem alf± i omeg±. Byæ mo¿e w niektórych sprawach siê mylê. Byæ mo¿e w niektórych momentach ¼le oceniam ludzi i sytuacje. Byæ mo¿e moje postêpowanie bêdzie wydawaæ siê niektórym czytelnikom dziwne. ¯ycie kszta³tuje ka¿dego z nas. Ka¿dy jest inny. Ja, Ty i ludzie, których spotykamy na naszej drodze. Niestety pracy opiekuna osób starszych w Niemczech nie u³atwia fakt, ¿e o prawach, obowi±zkach, warunkach zatrudnienia i charakterze pracy jest tak niewiele rzetelnych informacji. Potocznie przyj±³ siê zwrot „opieka 24”. Zwrot jak¿e b³êdny, który nieraz komplikuje nam, opiekunom, pracê. Panuje prze¶wiadczenie, ¿e polska per³a jedzie do Niemiec, by dzieñ i noc ¶wiadczyæ us³ugi schorowanym seniorom. Tymczasem nie ma czego¶ takiego jak praca dwadzie¶cia cztery godziny na dobê. Dlatego te¿ kilka stron po¶wiêcê wa¿nym wiadomo¶ciom dotycz±cym pracy w opiece nad osobami starszymi. My¶lê, ¿e wtedy ³atwiej bêdzie zrozumieæ, sk±d siê wziê³y moja wieczna walka, wieczne niepowodzenia i wieczne niezadowolenie. Niezadowolenie z mojej strony, ale i niezadowolenie ze strony niemieckich rodzin, które zatrudniaj±c polsk± opiekunkê, czasami sprawiaj± wra¿enie, jakby by³y przekonane, ¿e kupili cz³owieka na w³asno¶æ. Ksi±¿ka pozornie mo¿e wydawaæ siê lekka i przyjemna. Taka mia³a byæ z za³o¿enia. Za opowiadaniami kryje siê jednak dramat. Dramat kobiet, a coraz czê¶ciej równie¿ mê¿czyzn, którzy z ró¿nych powodów zostali zmuszeni do wyjazdu za granicê w charakterze opiekuna. Dramat dzieci, które dorastaj± z „rodzicem na odleg³o¶æ”. Dramat ca³ych rodzin. Dramat Polski, która tak niewiele oferuje swoim obywatelom. To tak¿e dramat ludzi w podesz³ym wieku, którzy mimo tak dobrej opieki socjalnej, jaka jest w Niemczech, oraz góry pieniêdzy na koncie, s± skazani na pomoc ludzi z krajów Europy Wschodniej. Na opiekunów, do których niejednokrotnie nie maj± zaufania, których nie szanuj±, których nie znaj±, których nie rozumiej±, a z którymi musz± mieszkaæ pod jednym dachem dwadzie¶cia cztery godziny na dobê. W niektórych przypadkach mo¿liwa jest d³ugoletnia wspó³praca. Z do¶wiadczenia jednak wiem, ¿e wiele zleceñ wygl±da jak pole bitwy. Z ofiarami po obu stronach. Chcia³abym, aby ta ksi±¿ka dotar³a do ka¿dej opiekunki i ka¿dego opiekuna. Do tych, którzy dzieñ w dzieñ walcz± o swoje prawa i szacunek, a tak¿e do tych, którzy s± przekonani, ¿e nasza praca powinna wygl±daæ tak, jak w chwili obecnej. Chcia³abym równie¿, by trafi³a do naszych rodzin i znajomych. Zajmuj±c siê seniorami, wykonujemy proste czynno¶ci. W obliczu choroby, braku zaufania, ró¿nicy kultur zwyk³a zupa mo¿e byæ ko¶ci± niezgody. Grymas twarzy mo¿e staæ siê powodem niezadowolenia i wielkiej afery. Do tego dochodz± presja i przekonanie, ¿e trzeba wytrwaæ za wszelk± cenê. Czy warto? Czy trzeba? Czy kto¶ to docenia? Czy nasi bliscy i nasze otoczenie zdaj± sobie sprawê z tego, co prze¿ywamy, podejmuj±c siê opieki nad lud¼mi starszymi? Wiêkszo¶æ widzi jedynie euro, które przywozimy do Polski. Niewiele osób dostrzega drogê, któr± pod±¿amy, by je zdobyæ. Mam ogromn± nadziejê, ¿e w najbli¿szej przysz³o¶ci zapanuje ³ad, niemiecki Ordnung (porz±dek) w naszej bran¿y. Marz± mi siê przejrzyste i zrozumia³e umowy, dobre warunki zatrudnienia oraz szacunek do opiekunów i ich pracy. Gdy przeczytacie „Per³y rzucone przed damy”, zrozumiecie, ¿e d³u¿ej tak byæ nie mo¿e. Opowiadania podobne do tych, które zamie¶ci³am w mojej ksi±¿ce, s³ychaæ codziennie z ust opiekunów. To nie s± nieliczne wyj±tki. I to jest najbardziej przera¿aj±ce.
Czas pracy wed³ug prawa niemieckiego wynosi nie wiêcej ni¿ czterdzie¶ci godzin tygodniowo, nie wiêcej ni¿ osiem godzin dziennie. Ta zasada dotyczy równie¿ pracy w opiece. Zwrot „opieka 24” nie oznacza, ¿e opiekunka lub opiekun s± zobowi±zani do pracy przez ca³± dobê. Prawo gwarantuje równie¿ jedena¶cie godzin przerwy nocnej, od dwóch do trzech godzin przerwy ka¿dego dnia, kiedy mo¿na opu¶ciæ miejsce pracy. Ponadto mamy prawo do jednego wolnego dnia w tygodniu lub dwóch po³ówek (niestety bardzo rzadko praktykowane). Nie pracujemy o¶miu godzin bez przerwy. Mieszkamy z podopiecznym, by kilkakrotnie w ci±gu dnia móc go wesprzeæ (pomoc w utrzymaniu higieny, przygotowanie posi³ku, spacer, aktywizacja, zakupy, wizyty towarzyskie, terminy). Warto na pocz±tku zaplanowaæ wszystkie zajêcia, stworzyæ wspólnie grafik z uwzglêdnieniem naszego czasu pracy i tego przestrzegaæ. Poza tym jeste¶my zobowi±zani do niesienia pomocy w nag³ych wypadkach, równie¿ w nocy. Nag³y wypadek ma miejsce wtedy, gdy jest zagro¿one zdrowie lub ¿ycie seniora bêd±cego pod nasz± opiek±. Regularna praca nocna nie powinna mieæ miejsca.
Demencja to bardzo ciê¿ka choroba. My mo¿emy siê nauczyæ nowych rzeczy i zrozumieæ ró¿ne zachowania, pacjenci powoli trac± te zdolno¶ci. Powinni¶my w miarê mo¿liwo¶ci ich aktywizowaæ. Nie mo¿na ich wyrêczaæ w czynno¶ciach, które potrafi± wykonaæ sami. Potrzebuj± na to o wiele wiêcej czasu. Trzeba jednak zachowaæ cierpliwo¶æ. Daæ im tyle czasu, ile potrzebuj±. Tylko w taki sposób im pomo¿emy. Dziêki aktywno¶ci bêd± d³u¿ej samodzielni. Je¶li jednak widzimy, ¿e s± sytuacje, w których nie s± ju¿ w stanie sobie poradziæ, nale¿y pomóc. Trzeba zdawaæ sobie sprawê, ile mo¿na w danym momencie od takiej osoby oczekiwaæ
Kolacja nie zaczê³a siê rach-ciach. Najpierw dowiedzia³am siê, o czym pani Helga my¶la³a na tej bia³ej ogrodowej, pokrytej promieniami s³oñca ³aweczce. Helga popatrzy³a na mnie i spyta³a: „Jak ty mo¿esz mi pomóc, jak ty jeste¶ taka oty³a, ¿e sama potrzebujesz pomocy?”.
W¶ród pustych czterech ¶cian siedzia³a moja podopieczna. By³a szczup³a, ubrana w niebieski dres. Mia³a d³ugie blond w³osy, zakrêcone w przepiêkne loczki. Przebywa³a w nijakim pokoju, przy otwartym oknie i wygl±da³a, jakby przeniesiono j± prosto z lat siedemdziesi±tych.
Ksi±¿ka: Per³y rzucone przed damy
Tagi: praca, Autobiografia