Dziś recenzja książki, która wzbudziła we mnie wiele sprzecznych uczuć. Do jej przeczytania mocno zachęciła mnie nota od wydawcy, no i ciekawa okładka.
Piotr Strzelecki wraz z Sabiną Piechotą prowadzą firmę, której klientami wampiry, wiły, wilkołaki, a nawet duchy. Oni sami również nie są ludźmi.
Mimo że wykonują różne zawody, on psycholog, ona specjalista do spraw BHP, to udaje im się ze sobą dogadać.
Pewnego dnia po wizycie na cmentarzu u pacjenta, Piotra odwiedza policjant, ponieważ grób ducha, u którego był w nocy został zdewastowany. Wkrótce w jednej z fabryk do chodzi do próby zabójstwa jednego z nienormatywnych*¹ od tego momentu Piotr i Sabina wplątują się w ryzykowne śledztwo.
„— Nogi w cement?” — powtórzył, nieco osłabiony jej tokiem myślenia Piotr.
— No wiesz, jak to w mafii. “(*²)
AKCJA I FABUŁA
Akcja „Post scriptum" mimo że potrafi wciągnąć, to jest odrobinę za ciągnąca się, co psuje przyjemność czytania. W książce brakuje również rosnącego napięcia, autorka stara się wprowadzić je, ale nie do końca jej to wychodzi, bo w momentach, w których mogłoby, ono zaistnieć wszystko staje się proste.
STYL I JĘZYK
Język książki jest bardzo barwny, choć dla mnie nie całkiem zrozumiały. Mam tu na myśli fakt, że autorka użyła wymyślonego przez siebie określenia „NIENORMATYWNI", „NORMATYWNI”, a brak przypisu czy adnotacji co to znaczy, sprawił, że z początku nie wiedziałam, o co chodzi. Ponadto treść wydała mi się trochę niedbała. Dlaczego? Opisy wywarły na mnie mieszane wrażenie, ponieważ brakuje im szczegółów, sprawiają wrażenie pisanych „aby coś było". Dialogi ciut lepiej, bo ciekawe i momentami zabawne, ale nic poza tym.
„Sabina skamieniała z wyrazem absolutnej grozy na twarzy.“ (*³)
POSTACIE
PIOTR I SABINA
Dwie bardzo różniące się od siebie postacie, mimo tego ten duet bardzo mi się spodobał. Połączenie w ich przypadku dwóch różnych charakterów dało bardzo ciekawy efekt.
Pozostałe postacie
Mówiąc ogółem o postaciach, to wydają się, jakby były postaciami stworzonymi do kreskówki. Barwne, zabawne, ale mało różniące się od siebie i przyciągające tylko na chwilę.
„Post scriptum" ma dość wiele wad, ale to dlatego, że jest stanowczo za lekką książką i autorka powinna napisać ją z większym pazurem, mocniejszymi efektami specjalnymi i nie niszczyć najciekawszych momentów banałami. Mimo to książka zdobyła odrobinę mojej sympatii, bo dzięki niej mogłam się oderwać od cięższych książek i zrelaksować.
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2018-04-18
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 400
Dodał/a opinię:
Molikksiazkowyy
Celina Nowacka wcale nie paliła się do poznania Jana Zbendy. Ba, mogłaby dalej żyć sobie spokojnie, nie wiedząc o jego istnieniu, gdyby nie to, że dalsi...
Czy piątek trzynastego to dobra data na morderstwo? Gdy główny planista kończy martwy, cała produkcja stoi pod znakiem zapytania, a firma nieuchronnie...