Ile książek o miłości, które pojawiły się na rynku wydawniczym możemy uznać za udane? Myślę, że niewiele, gdyż przedstawienie tego tematu w sposób nowatorski, niebanalny jest nie lada sztuką. A Magdzie Knedler udało się podejść do tego tematu w sposób nieszablonowy i zrobiła to po mistrzowsku, bo bez powielania znanych już schematów, bez ckliwości i tanich chwytów literackich, będących wyciskaczem łez. W bardzo dojrzały i mądry, a zarazem ciekawy sposób przedstawiła historię czwórki ludzi, którzy nieco pogubili się w morzu uczuć, targani namiętnościami i porywem serca nie zawsze (z różnych powodów) postępowali tak aby tego serca sobie lub komuś nie złamać.
Para Jacek i Ania rozpoczęli wspólne życie w kawalerce, którą ona otrzymała od majętnych rodziców, stomatologów. Sama też studiuje stomatologię. Natomiast Jacek pochodzi ze skromnej, raczej ubogiej rodziny i oboje mają zupełnie inne spojrzenie na pewne sprawy dotyczące wspólnego życia, dlatego w po jakimś czasie (o ile nie od początku) zaczyna trochę zgrzytać w tym związku. Tymczasem na horyzoncie pojawia się sąsiadka, tajemnicza Wiola, kilka lat starsza od Jacka i on zaczyna się nią interesować. Zrządzenie losu sprawia, że oboje jadą do Wenecji na wycieczkę. I tam się dopiero zadzieje, ale nie będzie to klasyczny romans, co to , to nie. To, co najistotniejsze, rozegra się bardziej w sferze duchowej niż cielesnej. Można powiedzieć, że to, co się tam wydarzy to: " Wszystko na wysokich emocjach, namiętne, intensywne. Że aż rozrywa cię od środka. Ale przecież tak nie może być zawsze." Do tego wszystkiego dochodzi ogromna tęsknota Wioli za byłym chłopakiem - Michałem, którego bardzo kochała, ale ich drogi się rozeszły, jednak ona nie może o nim zapomnieć. Klasyczny czworokąt z nietuzinkowym zakończeniem. Mnóstwo różnych rozterek natury ludzkiej, powodowanych uczuciami, które bohaterowie próbują zagłuszyć głosem rozsądku oraz jakimś wewnętrznym hamulcem aby w pewnych sprawach za bardzo się nie zagalopować. Aczkolwiek: "To ludzie wymyślają zasady", dlatego czasem warto jednak się przemóc i niektóre złamać...
Ujęła mnie też historia rodziny Wioli - jej matki alkoholiczki oraz babci, która nie tylko ją wychowała, ale również wyciągnęła ją z piekła stworzonego przez matkę i starała się pokazać jasne strony życia i przekazać pewne wartości, które mogą jej pomóc w miarę łagodnie przejść przez życie. W całej tej historii było sporo wzruszających momentów.
Część akcji dzieje się we Wrocławiu oraz na tej wycieczce w Wenecji. Przy okazji poznajemy to urokliwe miasto, różne jego zakątki i zakamarki. Jego klimat jest idealnym tłem do tego, co dzieje się w sercach bohaterów, ale na szczęście autorka na nie zaserwowała nam sentymentalnego i ckliwego love story.
Nie nazwałabym tej książki romansem tylko raczej dramatem psychologicznym, gdyż sporo tu rozterek, przemyśleń, konieczności dokonywania trudnych wyborów i podejmowania decyzji, które nie zawsze okazują się trafne, ale po prostu takie jest życie: Czasem z górki, a jednak częściej pod górkę. Bardzo się autorce udała ta powieść. Jestem (już po raz kolejny zresztą) pod wrażeniem jej talentu literackiego i umiejętności opowiadania ciekawych historii. Polecam z całego serca i zapewniam, że nie będziecie się nudzić.
Tęsknił, uwodził, porzucał. Czy geniusz potrafi kochać? Fryderyk Chopin – blady, chudy, z charakterystycznym nosem, ale ma w sobie coś, co sprawia...
II część serii Ścieżki nadziei Prakseda cieszy się życiem młodej mężatki i szykuje do podróży poślubnej, gdy dostaje nieoczekiwaną wiadomość. Hrabina...